Data: 2003-04-29 10:02:48
Temat: Re: kop w d.. jako zrodlo motywacji
Od: "Bacha" <b...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ajtne napisała w wiadomości news:b8lc2f$rls$1@news.onet.pl...
[o motywacji nieuświadomionej]
> To to, co nas pcha do działania, a z czego nie zawsze zdajemy sobie
sprawę,
> często widząc tylko wierzchołek góry lodowej motywacji.
Czyli, jak się domyślam, chodzi Ci o pojęcie motywu w sensie bardzo wąskim,
jako "włącznika" aktywności. Zatem pewnego napięcia, pobudzenia
("wierzchołek góry lodowej") ale bez ukierunkowania aktywności. Powiada się
czasem "coś mnie dzisiaj nosi". ;)
Można się tu odwołać do H.C.Warrena : "motyw jest to świadome przeżycie lub
PODŚWIADOMY STAN, które w danej sytuacji są czynnikiem biorącym udział w
determinowaniu indywidualnego zachowania".
Albo E.R.Hilgard : "motywem jest każdy stan organizmu, który ma wpływ na
jego gotowość do rozpoczęcia lub kontynuowania określonej sekwencji
zachowań".
Tyle, że podejrzaną sprawą jest tu "determinowanie zachowania", czy
"określona sekwencja zachowań" bowiem sugeruje już nieodparcie jakieś
ukierunkowanie aktywności.
H.R.English odpada, bo u niego : "motywem jest to, co ktoś ŚWIADOMIE określa
jako podstawę swego zachowania".
Niektórzy idą jeszcze dalej.
A.Lewicki : "motyw to proces psychiczny, który wewnętrznie popycha nas do
postawienia sobie celu i przyjęcia adekwatnych środków działania", że nie
wspomnę o K. Obuchowskim, który włącza jeszcze do całego bałaganu sterowanie
i kontrolę
(antycypację i weryfikację skutków aktywności i ewentualną korektę w
odniesieniu do założonego celu).
Nieporozumienia rodzą się moim zdaniem na styku pojęć : "włącznik" czy
"proces".
Można się także spotkać z określeniem motywacji jako intensywności działania
(wysoka lub niska).
> Używam tego pojęcia dlatego, że w moim paradygmacie nieświadomość
> jest czymś bardzo istotnym w opisie ludzkiego zachowania.
> Jeśli jednak ortodoksyjnie potraktować "nieuświadomione" a więc coś, do
czego nie
> jest się w stanie dotrzeć, to nie jest to dobry termin, bo jednak chyba
można
> sobie te motywy uświadomić...
Ludzie mają to do siebie, że nawet działając instynktownie, natychmiast
konstruują racjonalizacje swojej aktywności (jako zabezpieczenie przed
dokuczliwością dysonansu poznawczego, emocjonalnego czy jakiego tam
jeszcze).
> To tak jak np. z altruizmem - świadomie: pomagam komuś, żeby ulżyć jego
cierpieniu,
> nieświadomie - pomagam, zeby zaspokoić własne potrzeby, np. uwolnić się od
> jakiegoś poczucia winy, albo podnieść własną samoocenę, albo wykonać
rodzinny
> skrypt zachowań itd. ...
No właśnie. Typowa racjonalizacja. :)
To właśnie drastyczne zawężenie pojęcia motywu do roli "włącznika" skłoniło
mnie do podrążenia tematu.
Dzięki i pozdrówka. Bacha. :)
|