Data: 2004-06-11 17:39:29
Temat: Re: kryzys w związku a zmęczenie
Od: "brow\(J\)arek" <b...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "e-mailetk@" <e...@o...pl> napisał w wiadomości
news:cabr1f$ftj$1@nemesis.news.tpi.pl...
> a czy twoja żona nie czuje się gorzej z tego powodu że nie pracuje?
No mnie nic o tym nie wiadomo. Siedzenie w domu z dzieckiem to jej
udział i to całkiem niemały (pewnie 50/50). Jeśli znajdzie prace i
będzie chciała pracować... tez nie ma problemu. To wszystko jej wola, a
życie rodzinne sie jakoś dostosuje.
> czy ty dajesz jej do zrozumienia że przez nią nie możecie wyremontować
domu
> do końca?
Ani myślę. Dom jest tylko środkiem, nie celem. W zasadzie to własnie
przenieśli się do niego moi rodzice, a my za nich do bloku gdzie sa 2
pokoje. I po 2 miesiącach dochodzimy do wniosku, że chałupa pójdzie na
sprzedaż, a my poszukamy sobie jakiegoś miłego osiedla w miare niskiej
zabudowie.
> czy też czasami pomagasz swojej żonie w domu?
Nie. Mnie po całych dniach (w tygodniu) praktycznie nie ma. Jest
podział. Sa (były) pewne sprawy, których ona nie da rady zrobić. Cały
remont to raczej moja i dziadków działka było, ona "po nas" sprzatała.
Ale na przykład ostatnio moja kobitka brała czynny udział w malowaniu (w
zasadzie ściany to jej robota), a po przeniesieniu do bloku, podczas
remontu pokoju córy też ona malowałaściany.
> pytam dlatego ponieważ ja mam straszne poczucie winy z tego powodu że
nie
> mam stałej pracy nawet w pewnym stopniu czuję się gorsza.
Zdrowe to to nie jest. Sytuacja w której jeden partner pracuje + robi
wszystko, a drugi jest totalnym leniem i ma wszystko gdzieś to powód do
poczucia winy. Ale u nas (póki co) ja zarabiam, a żona zajmuje sie domem
i dzieckiem i to jest jej praca (choć z tego tytułu kasa na jej konto
nie wpływa).
> Mąż niby nie mówi
> mi wprost że ma mi to za złe ale przy różnych okazjach to wychodzi np.
kiedy
> go poproszę aby coś mi pomógł daje mi do zrozumienia że skoro nie
pracuję to
> powinnam w domu sama wszystko zrobić, nie mówiąc już o tym że
dokładnie
> wylicza co do grosza co i za ile kupię, to mnie męczy.
No nie wiem czy można to nazwać "dawaniem do zrozumienia". Poniekąd
zgadzam się z jego poglądem. Ja pracuję w pracy, a żona pracuje w domu.
Oczywiście nie chodzi o to, że w związku z tym powinna zapylać 24h/dobę
i robic wszystko, a dla mnie po powrocie z pracy już tylko odpoczynek,
jednak w praktyce kiedy wracam ok. 18-19 to już zbyt wiele nie narobie.
Dlatego m.in. dochodzimy do wniosku, ze mieszkanie w bloku to dla nas
lepsze rozwiązanie - mity o luksusach mieszkania w domku juz sie u nas
obaliły.
> W dodatku czuję nad
> sobą nacisk ze strony jego rodziny gdzie przy każdym spotkaniu dają mi
do
> zrozumienia że już powinnam coś z tym zrobić że tak nie powinno być
aby on
> tyle pracował itd.
Rodziny sie powinny sobą zająć, a nie wami.
> Wiesz to paradoks ale to właśnie to poczucie winy powoduje że i ja mam
> ochotę rozstać się z mężem i żyć samotnie może i w nędzy ale bez
poczucia
> że przeze mnie on się tak zapracowuje.
Rozmawialiście o tym? Rozmawialiscie o tym do czego dązycie i chcecie
jako rodzina ? Rozmawialiście o tym czego chcielibyście dla swojego
dziecka ? Jeśli nie to macie jeszcze dużo do pogadania (my zreszta też -
choć u nas pogląd na zycie klaruje sie i bez rozmów).
> Kiedy uda mi złapać jakieś zlecenie to siedzę na tym intensywnie a
potem
> znów okres stagnacji i wysyłania CV.
No tak to niestety jest. Ja faktycznie jestem w branzy i pracowalem w
firmach, które dawały mi stałą umowę, więc mam poczucie stabilizacji.
> Nawet zapisałam się na specjalny kurs
> dla poszukujących pracy
O kursach tych mam wyroione zdanie - negatywne .
> i pewne efekty są ale raczej to zlecenia albo praca
> na czarno bez umowy.
Niemniej sa - nie leżysz tylko szukasz i bierzesz pracę (zlecenia). Więc
nie widze problemu. Za jakiś czas sytuacja może sie odwrócić.
> masz rację - wiesz ile ludzi godzi się na pracę na czarno,
wielokrotnie
> proponowano mi np. podpisanie umowy na pół etatu a pracę na cały albo
w
> ogóle pracę bez umowy - ja mówiłam "zastanowię się" ale na drugi dzień
> dzwonię i okazuje się że już ktoś inny się zgodził na takie warunki
No i dobrze. Pewnie, ze lepiej pracowac niz brac (albo i nie) zasiłek.
Ale praca za wszelką cenę dla satysfakcji jakiegoś pacana i dla swoje (i
rodziny) zguby nie ma sensu.
Nie możesz pomysleć o własnej działalności ?
Miniek
|