Data: 2005-06-10 09:07:22
Temat: Re: laczenie zerowkowiczow (w przedszkolu) z dziecmi mlodszymi
Od: Jonasz <j...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik M.Nowak napisał:
> Otoz mam dwoje dzieci (z jednego roku), ktore chodza do przedszkola i od
> wrzesnia maja byc w grupie zerowkowej. Obecnie jest ich wszystkich w grupie
> 31, a od wrzesnia ma ich byc 33. I okazalo sie, ze jest taki przepis, iz
> grupy przedszkolne nie moga byc wieksze niz 25 osob. Z tego powodu dyrekcja
> zamierza grupe zerowkowa podzielic na dwie czesci (17+16) i do kazdej
> dokoptowac po kilkoro dzieci z obecnych maluszkow.
To bardzo ładnie. W naszej zerówce - przedszkolnej
właśnie - też jest dosyć mieszany skład i jeśli chodzi
o naukę, to podejście jest bardzo zindywidualizowane.
Kiedy byłem na zebraniu w marcu, dowiedziałem się jaki
jest poziom ogólny i jakie są "wyższe" osiągnięcia,
dowiedziałem się, że jedno (zgadnij czyje ;-) dziecko
prowadzi swój zeszyt do ćwiczenia liter, a kilkoro ma
zeszyty ze szlaczkami. Nauka pisania to tylko mała
cząstka tego, co robią: angielski, rytmika, zabawy
ruchowe, piosenki do występów z okazji..., wycieczki
(do Parku Leśnego, krajobrazowa, spacer po miasteczku
itd.), klocki i laleczki - atmosfera jak w domu
z rodzeństwem, a nie jak w firmie wśród dorosłych.
Czytałem na temat nauczania domowego (Home Schooling)
i małych szkół wiejskich. Nie uważam, aby skoszarowanie
dzieci z tego samego rocznika w czymkolwiek poprawiało
wydajność nauczania. Może jednak _utrudniać_ wychowanie
ponieważ naturalna hierarchia starszych-opiekuńczych
i młodszych-biorących_przykład_i_podziwiających jest
zakłócona. Wzrasta znaczenie rywalizacji, dochodzą do
głosu negatywne emocje.
Grupki chłopaków (i dziewczynek pewnie też)
"nakręcających" sobie nawzajem skłonności do psikusów
wyodrębniają się w dużych homomorficznych grupach,
a nie w małych i zróżnicowanych.
> I tu zaczyan sie problem. Po pierwsze nasze dzieci (tych 31) sa bardzo
> "mocna" grupa: juz czytaja, licza i do tego sa bardzo ze soba zzyte. Bardzo
> lubia swoja pania, a ona jest bardzo ceniona przez wszystkich rodzicow. Nikt
> nie chce odejsc spod jej pieczy.
Jeśli bardzo Ci zależy na tej właśnie pani, to warto
oczywiście o to zawalczyć. Osobowość pierwszej "pani"
i w ogóle nauczycieli w toku nauczania jest bardzo
ważna.
> Moje pytanie jest skierowane do psychologow i pedagogow, znawcow przepisow,
> czy taki drastyczny podzial jest dobry dla dzieci? Czy mozna bez
> konsekwencji laczyc w grupie dzieci na innym etapie rozwoju emocjonalnego i
> intelektualnego? Jak mozemy (jako rodzice) bronic integralnosci obecnej
> grupy i dobra naszych dzieciakow?
> Czy za blad dyrekcji, ktora przyjela zabyt duzo dzieci z jednego rocznika,
> konsekwencje maja poniesc dzieciaki?
IMO to nie błąd, tylko wykorzystanie okazji. Tak, jak
grzybiarze zbierają prawdziwki, kurki i co tam jeszcze
się trafi, tak samo dyrektor placówki wykorzystuje
okazję, by zgarnąć trochę więcej pieniędzy. Dzięki temu
pula na wspólne zabawki, na talerzyki, na sprzęt grający
(u nas ostatnio kupiony za pieniądze Rady Rodziców) jest
większa.
> Prosze o wszelkie sugestie i podpowiedzi, przepisy, na ktore mozna sie
> powolac, przy ewentualnych odwolaniach i prostestach.
Daj sobie spokój z protestami. Gdybym bardzo się
upierał, to poszedlbym do dyrektorki z prośbą
o przeniesienie, bez bombonierki - wystarczają
kwiatki na rozpoczęciach i zakończeniach.
J. + 11 + 7
|