Użytkownik "Ewa Ressel" <r...@g...pl> napisał w wiadomości
news:d6c0o4$jm0$1@inews.gazeta.pl...

> Ale "zmniejszasz cierpienie" bardzo wybiórczo - wyłącznie nierogacizny i
> bydła. A inne zwierzęta?

Przeczytaj jeszcze raz, moje zdanie na które odpowiedziałaś - tam jest
odpowiedź.
Robię tyle, ile mogę. Nie jem świnek i krówek, rybek i ptaszków, przestałam
zabijać osy i pszczoły co mi wpadają do domu, tylko wyganiam, nawet pająki
wynoszę choć się brzydzę mało nie padnę. Ale kleszcza zatłukłam bez
skrupułów jak przyatakował, komary tez tłukę jak mnie chca ugryźć.
Owszem, mogę zrobić dobrze Tobie i przestać robić cokolwiek innego co wydaje
mi się słuszne, tylko dlaczego właściwie?
Bo Tobie coś się stało i szukasz sobie wroga i padło na wegetarianizm?

>> Do tego dochodzi sprawa, że wyliczono, ze jakby ludzkość przeszła na
>> wegetarianizm to znacznie by zmniejszył się areał gruntów przeznaczanych
>> pod
>> uprawy bo niestety przelicznik kg roślin "przerobionych" na kg mięsa nie
>> wypada korzystnie, czyli tych żyjątek tez ginęło by relatywnie mniej.
>
>
> Bzdura. Biorąc pod uwagę hekatombę na polach uprawnych, liczba zwierząt
> rzeźnych jest pomijalna.

Ewa, co z Tobą jest? Czy Ty wogóle kojarzysz co czytasz?
Jeszcze raz , teraz: je się zwierzęta i uprawia obszar ziemi pod paszę dla
zjadanych zwierząt + rośliny dla ludzi, równy załóżmy hipotetycznym 10
jednostkom (na tym obszarze = 10 jednostkom trwa hekatomba insektów).
WHO obliczyło, że przejście ludzkości na dietę bezmięsną spowodowało by,
zmniejszenie uprawianego obszaru ziemi o +/- 1/3.
CZYLI:
1. Nie było by hodowli i uboju zwierząt.
2. obszar ziemi uprawnej dziś równej hipotetycznym 10 jednostkom na których
trwa hekatomba insektów tak leżąca Ci na wątrobie, zmniejszył by się z 10
do 6 z kawałkiem.


> Patrz wyżej - sama sobie przeczysz. Napisz wprost: czy życie dobrze
> traktowanej świni (która wszak skończy w postaci kotleta) jest na tyle
> "dobre", by "pozwolić" na jej istnienie, czy też uważasz, że lepiej dla
> niej
> byłoby, żeby nie istniała?

Ale czego nie rozumiesz w tym co piszę? przecież już chyba ze 2 razy
napisałam, że IMO nie chodzi o to żeby ocalać istniejące zwierzęta rzeźne,
tylko żeby nie rodziły się kolejne zwierzęta znające luksusów hodowli a
potem uboju.
czego tak bardzo nie chcesz zobaczyć? Że Twój obraz tego co niby przyświeca
"wszystkim wegusom" jest z palca wyssaną sentymentalna bzdurą?

> A makulaturą - może. Z wegetarianizmem - na pewno.

To jest twoje zdanie oparte na jakichś z palca wyssanych argumentach.
pewnie temu tak skrupulatnie wycinasz te moje wstawki o ławicach nie
zjedzonych ryb morskich, których choć jak tego drzewa nie da się pokazać
palcem, to one jednak gdzieś tam są w morzu.

> Dla TEJ WYKUPIONEJ świni ma to wielki sens (pamiętasz meduzy na plaży?).

To sobie tą świnie wykup i hoduj jako pupilkę, bo ona została wyhodowana dla
i przez Ciebie.
Dla mnie już nikt świń nie hoduje, więc zajmę się wykupem hodowanej dla i
przeze mnie marchewki.

I tak
> naprawdę tylko to można zrobić - ratować _konkretne_ zwierzę (kto ratuje
> jedno
> życie itd.)

Życie za życie. Umarł król, niech żyje król!

Ale zapomniałam, że wegetarianizm nie ma nic wspólnego z dobrem
> zwierząt - chodzi o pogoń za mrzonką i robienie sobie dobrze.

Jak najbardziej o to chodzi. A kto Ci naopowiadał że jest inaczej?
Ja nie jem mięsa bo mi jego jedzenie źle robiło na sumienie. Ty wolisz je
jeść i wylewać krokodyle łzy nad hekatomba insektów i świnia która zaraz
pożresz. Każdy ma swój sposób na spokojne życie.


--
Edyta Czyż
>>Sowa<<
Kłamie ten, co zna słowa, a nut nie pamięta. Leśmian