Data: 2002-03-13 16:04:20
Temat: Re: moje dziecko i jego tatus :-( (dlugie)
Od: Marynatka <m...@f...net>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Wed, 13 Mar 2002 15:59:20 +0100, podpisując się jako "Nieradek"
<K...@p...pl>, napisałeś (aś) :
> PS. Marzenko, nie gniewaj się na mnie, ale Twoja mozgownica to pewnie
>jeszcze musi sie ciut naogladac i nasluchac o zyciu.. :-)
Wybacz, ze wycielam calosc ale cyba nie ma sensu zebysmy dluzej o tym
dyskutowaly.
Moze ja mam klapki na oczach i na wszystkich facetow patrze przez
pryzmat mojego meza i moze to jest moj blad patrzenia.
Bo moj maz nigdy by nie wzial naszego dziecka na spotkanie do obecnej
towarzyszki zycia. Prawdopodobnie widywaliby sie z dzieckiem u tesciow
lub przyjezdzalby i bral syna ze soba na spacery. I moze wlasnie tu
robie blad - patrze na facetow i od razu z gory zakladam ,ze zaden maz
nie moglby oklamac swojej zony tak jak moj nie oklamuje mnie.
I nigdy nie zaistanialby taka sytuacja, ze mialabym wychodzic z domu
aby on mogl widziec dziecko - bo stanal by na glowie a zapewnil
godziwe warunki lokalowe sobie aby moc widywac dziecko.
Ale jak widze co czlowiek to inne spojrzenie na swiat i inne podejscie
do zycia i obowiazkow.
W takm razie kulturalnie wycofuje sie z tego kawalka dyskusji nadal
nie wierzac wlasnym oczom jak mozna chciec widywac sie z dzieciem i
nie zapewnic temu dziecku odpowiednich warunkow itp. (ten moj pomysl z
bywaniem ojca u swoich rodzicow z Basia jest calkiem chyba dobry).
I posiedze sobie po cichu i poczytam - moze moja mozgownica sie
poszerzy do tego stopnia ze bede w stanie zrozumiec kiedys jak mozna
tak robic?
Marzena
|