Data: 2002-03-14 07:06:32
Temat: Re: moje dziecko i jego tatus :-( (dlugie)
Od: "Nieradek" <K...@p...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Marynatka" <m...@f...net> napisał w wiadomości
news:pntu8u4l165jpnk8hapif7tbsvkjeacge2@4ax.com...
> > PS. Marzenko, nie gniewaj się na mnie, ale Twoja mozgownica to pewnie
> >jeszcze musi sie ciut naogladac i nasluchac o zyciu.. :-)
> Wybacz, ze wycielam calosc ale cyba nie ma sensu zebysmy dluzej o tym
> dyskutowaly.
> Moze ja mam klapki na oczach i na wszystkich facetow patrze przez
> pryzmat mojego meza i moze to jest moj blad patrzenia.
Blad nie blad, po prostu nie wszyscy sa tacy sami - np. jak Twoj maz...
A wnioskujac z tego co piszesz o Danielu to i pewnie szkoda... :-)
> Bo moj maz nigdy by nie wzial naszego dziecka na spotkanie do obecnej
> towarzyszki zycia. Prawdopodobnie widywaliby sie z dzieckiem u tesciow
> lub przyjezdzalby i bral syna ze soba na spacery. I moze wlasnie tu
> robie blad - patrze na facetow i od razu z gory zakladam ,ze zaden maz
> nie moglby oklamac swojej zony tak jak moj nie oklamuje mnie.
No wiec wlasnie znajdzie sie spory odestek tych mezow co oklamuja swoje
zony :-(( Oczywiscie bywa tez odwrotnie. Dlatego wydaje mi sie, ze
rozpatrujac
czyjas sytuacje nie powinno sie jej komentowac ze swojego punktu widzenia,
a raczej postarac sie w nia wczuc z pozycji osoby, ktorej to bezposrednio
dotyczy (to zdaje sie nazywane jest empatia).
> I nigdy nie zaistanialby taka sytuacja, ze mialabym wychodzic z domu
> aby on mogl widziec dziecko - bo stanal by na glowie a zapewnil
> godziwe warunki lokalowe sobie aby moc widywac dziecko.
Marzenko, przede wszystkim nigdy nie mow nigdy :-) A poza tym wierze,
ze nigdy sie Tobie nie przytrafi taka sytuacja :-)
> Ale jak widze co czlowiek to inne spojrzenie na swiat i inne podejscie
> do zycia i obowiazkow.
Dokladnie - tak jak napisalas : co czlowiek to jest inaczej, czasem lepiej,
a czasem nieporownywalnie gorzej :-(
> W takm razie kulturalnie wycofuje sie z tego kawalka dyskusji nadal
> nie wierzac wlasnym oczom jak mozna chciec widywac sie z dzieciem i
> nie zapewnic temu dziecku odpowiednich warunkow itp. (ten moj pomysl z
> bywaniem ojca u swoich rodzicow z Basia jest calkiem chyba dobry).
Jest bardzo dobry - tyle ze jej maz korzystajac z okazji, ze jest z cora
powinien sie z nia bawic, zajmowac nia, a nie spychac tego w kierunku
swoich tesciow... Bo jesli tak bylo jak Asia pisala w ponizszym poscie to
ten pan po prostu przegrywa jedna z wazniejszych spraw w swoim zyciu,
czyli dziecko. I to mnie rozwala :-(
> I posiedze sobie po cichu i poczytam - moze moja mozgownica sie
> poszerzy do tego stopnia ze bede w stanie zrozumiec kiedys jak mozna
> tak robic?
Wiesz, mimo, ze mojemu udalo sie parokrotnie zawiesc mnie na calej linii
i Bog wie ile razy staralam sie zrozumiec motywy jego postepowania nadal
tego nie zrozumiem - zapewne dlatego, ze mam inaczej poukladany system
wartosci zyciowych. W kazdym razie czlowiek swiatopogladowo ewoluuje
cale zycie i mam nadzieje, ze dotyczy to rowniez mojego meza :-)
--
Pozdrawiamy serdecznie,
Kasia & Marta 01.10.1997.
http://www.babyboom.pl/temat.asp?id=384
http://www.babyboom.pl/temat.asp?id=386
GG#368316
-----------------------------------------------
"Cudze doświadczenia są nam zupełnie obce"
|