Data: 2005-02-25 15:53:04
Temat: Re: napiszcie coś :(
Od: "Iwon\(k\)a" <i...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Nixe" <nixe@fałpe.peel> wrote in message news:cvmth9$8i$1@news.onet.pl...
>> wiem :))) moglam napisac "z zastrzezeniem ,iz nie jest to
>> fobia"
>
> A skąd to zastrzeżenie?
bo fobia jest czyms wiecej niz strach.
> Ktoś wpadł w szok na widok pająka.
jesli ktos wpadl w szok, to raczej chyba to bedzie
fobia.
> Będziesz teraz dociekać, czy to pozory czy faktycznie arachnofobia i w
> zależności od tego starać się go uspokoić albo olać?
mam wrazenie, ze fobie mozna odroznic od zwyklego strachu:>
>
>> (moze ty za bardzo utozsamiasz swoje zycie z innymi? cos
>> mi sie zdaje,iz calkiem jestes przekonana iz wiesz co inni nawet
>> mysla!)
>
> Po prostu jesteś przewidywalna i nie są to tylko moje wnioski.
czyli nie pomylilam sie.
>
>>>> czy ty jestes jakas moralna wyrocznia, ze teraz sie tak madrzysz?
>>>> masz sie za taka? czyz ty tego nie robisz stale?
>
>>> Staram się nie robić.
>
>> slobo ci wychodzi.
>
> Nie Tobie (jako tej, która nawet się nie stara) to oceniać.
??
>
>>> Na podstawie czego uważasz, że mąż wysłuchał (wysłuchał, a nie
>>> zarejestrował dźwięki) żony i skupił uwagę na jej problemie?
>
>> skupil, ale nie zareagowal.
>
> Jeszcze raz, bo znów nie zrozumiałaś pytania.
to ty nie zrozumialas jak zwykle odpowiedzi, bo
wciaz siedzisz tylko i wylacznie w swoim postrzeaniu
swiata, i wsadzania wszystkich w swoje "wlasciwe' zachwoania.
> Na podstawie czego uważasz, że wysłuchał i skupił uwagę?
czyz ci juz nie odpowiedzialam??? na podtawie min tego, ze
nie zatykal uszu kiedy ona mowilo co chciala powiedziec.
gdyby mial ja gdzies, nawet by sie nie trudzil jej sluchac.
> [dziwisz się, że pięć razy zadaję to samo pytanie, skoro raz prosto
> postawione omijasz ze zręcznością godną polityka]
prosze cie nie wmawiaj mi swoich podejrzliwosci.
nie rozumiesz odpowiedzi i tyle.
>
>>> [pytanie przy okazji - czy naprawdę uważasz, że dziubanie przy
>>> podgrzewaczu jest na tyle ważną czynności, by nie można było w jej trakcie
>>> porozmawiać z żoną?]
>
>> mozna nawet przerwac kierownie samolotem, wszystko mozna
>> przerwac, ale jesli sie nie przerwie, to nie jest to
>> tragadia.
>
> Sorki, ale to nie jest odpowiedź na moje pytanie.
> A wydawało mi się dość proste.
czy ty na prawde nie umiesz rozumiec slowa pisanego?
jesli dla niego byla wazna, to BYLA wazna. nie jest wazne
co JA czy Ty sadze o tej czynnosci.
>
>>> Czyli jeśli ja siedzę i dłubię w nosie i bardzo się w to
>>> zaangażowałam, to mój mąż nie ma prawa przyjść do mnie z problemem, bo dla
>>> mnie ta czynność jest ważna?
>
>> zamierzasz jeszcze dluzej wymyslac takie durne przyklady, zeby
>> cos odpisac?
>
> Dlaczego durne? Bo wykazały absurd Twoich argumentów?
nie, bo nic nie wnosza do naszej dyskusji. zawsze
durne argumenty mozna wymyslic, ale do niczego one nie
doprowadzaja, tylko wlasnie "zageszczja" dyskusje.
> Dlaczego uważając, że_każda_czynność, w którą się człowiek zaangażuje (np.
> dziubanie w podgrzewaczu) jest dla niego ważna, twierdzisz jednocześnie, że
> dłubanie w nosie jest durnym przykładem?
czy nie widzisz roznicy miedzy dlubaniem w nosie
a dlubaniem w podgrzewaczu?
>Może dla niego też jest to ważne :->
> Dla Ciebie nie musi.
jw.
>
>>> BTW - jakie to czynności, w które nie trzeba się w ogóle angażować?
>>> Bo ja takowych nie znam.
>
>> dlubanie w nosie na ten przyklad ;)))
>
> Rozumiem, że paluszki same sobie "pracują" bez świadomości człowieka.
odnosnie nosa to ty jestes ekspertem.
>
>>> Bardzo proszę o konkretne przykłady. I dla pewności - rozumiem, że w
>>> trakcie takiej czynności, w którą się człowiek nie angażuje, można
>>> przyjść ze swoim problemem?
>
>> dlubanie w nosie:)
>
> Och! A może ktoś ma ten nos zatkany i MUSI go teraz wyczyścić, bo inaczej
> szlag go trafi. A tu żona przychodzi do niego z jakimś głupim problemem :->
jesli nie moze oddychac, to rzeczywoscie musi go
wyczyscic, nic zonie po uduszonym mezu nie przyjdzie.
>
>>> Rozumiem więc dla Ciebie reakcja pod tytułem: wymówki z powodu
>>> podgrzewacza w momencie, gdy żona "zgłasza" problem, jest reakcją
>>> właściwą dla kogoś, kto kocha i przejmuje się kochaną osobą?
>
>> zaliczam do normalnych.
>
> Dziękuję. Nie mam więcej pytań.
wreszcie!
>
>> zadna reakcja nie bedzie tylko
>> ta jedna wlasciwa, kazdy zareaguje inaczej. ty wymyslilasz, iz trzeba
>> choc odpowiedzic, inny powie, ze nie tylko, bo trzeba przytulic, itd
>> kazda bedzie dobra.
>
> Nic nie wymyślam. Niech sobie jeden głaszcze, drugi tuli, trzeci westchnie i
> pokiwa głową - te reakcje są normalne i nie sprawiają drugiej osobie
> przykrości. Natomiast_wymówki_i_ciosanie_kołków_na_głowie jako odpowiedź na
> przyjście z problemem NIE są reakcją normalną dla kogoś, kto kocha.
wg ciebie rzecz jasna.
> Ba!
> Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że nie jest to w ogóle normalna reakcja
> w tego typu sytuacji. Jeśli uważasz inaczej, to pozostaje mi to tylko przyjąć
> do wiadomości. Wnioski zachowam dla siebie - nie popełnię błędu Margoli ;-)
koniecznie, bo bedzie to smiesznie wygladalo.
krytykowac cos czym sie samym jest.
> Skoro więc masz tego świadomość, to nie będę miała skrupułów, by mówić Ci tę
> prawdą tak często, jak tylko się da.
badz szczera, i nie zgrywaj sie.
>
>>> dyskutujesz sobie z czymś, co stworzyłaś sama na potrzeby
>>> dyskusji, zamiast z tym, co napisał Twój adwersarz
>
>> to kto siedzi pod nickiem "Nixe"??? ja sama???
>> znow ktos dorywa sie do mojej klawiatury!??
>
> I nawet nie jesteś w stanie zrozumieć, co napisałam celowo trzy razy ...
> Podam Ci mały przykład naszej rozmowy:
podam ci przyklad naszej rozmowy
ja: nie sprzedalam bym domu gdybym miala problemy jak x.
ty: nawet jesli bys miala klopoty finansowe? zapewne
ich nigdy nie mialas :>
ja:czy ty myslisz, ze zwasze bylam bogata ;)) nie, i nie
sprzedalam mimo biedy domu.
ty:mysle, ze twoje klopoty, o ile w ogole je
mialas, byly inne niz x i dziwie sie, ze tak stanowczono
wykluczasz ta mozliwosc :>> wiecej pokory :>>>
ja:dlczego uwazasz, ze trzeba zawsze sprzedac dom kiedy
sie ma klopty finasnowe?
ty:bo kazdy tak robi, kiedy ma klopoty finansowe. Bo co wiecej
uwazam, iz jest to normalne.
ja:czy ty mozesz zrozumiec, ze nie kazdy tak samo mysli jak ty?
ty:moge, ale dziwie sie, i zycze ci zebys sie kiedys
znalazla w takiej samej sytuacji jak x.
> Wracając do meritum - pisząc "dyskutujesz sobie z czymś, co stworzyłaś sama
> na potrzeby dyskusji, zamiast z tym, co napisał Twój adwersarz" chodziło mi o
> to, że nie czytasz dokładnie tego, co ja napisałam, lecz robisz to po
> łebkach.
a ty nie? sama sie przyznals, ze sie spieszylas kiedy
odczytalas dokladnie odwrotnie niz to co napisalam.
wez sie uspokoj, i zacznij swoje uwagi stosowac
do siebie.
>W wyniku tego zmieniasz istotę mojej wypowiedzi i z taką
> poprzerabianą wypowiedzią dyskutujesz.
> Jaśniej nie potrafię.
w sumie nie dziwie sie ze Marynatka ma na Ciebie
alergie, bo lubisz mieszac, wymyslac argumenty nic nie
wnoszace do dyskusji, a dyskusja trwa, trwa, i sie
robi "zageszczona'.
>> zapewne nie! to by bylo wprost niemozliwe.
>
> Oczywiście - tylko jedna Iwon(k)a dyskutuje jak należy.
> Wszyscy jej interlokutorzy robią z dyskusji bagno.
> Powiedzenie o ośle znasz?
juz ci kiedys na podobny frg odpisalam.
>> co dalej ? proste - ona nie obraza sie na meza,
>> i nie biegnie sie poskarazy na nuisy.
>
> A co z jej nierozwiązanym problemem?
moglby byc rozwiazany, gdyby i maz poczul sie
rownie wazny w rozwiazywaniu swoich problemow.
>
>>>> skoczyl sie argument co wazne,
>
>>> W ogóle nie wartościowałam w tej dyskusji problemów męża i żony.
>>> Przyczepiłam się tylko i wyłącznie do sposobu jego reakcji.
>
>> nie. wartosciowalas. podawlas nawet jaka praca jest
>> wg ciebie wazna.
>
> Dla mnie, a nie ogólnie.
> Już to przerabialiśmy.
jesli nie ogolnie, to prosze cie nie wyjezdzaj z
"ogolnie"przyjetymi wartosciami i podobnymi
sloganami. badz "consistent" w swoich pogladach...
>
>> Ty wiesz co innych ludzi upowaznia do takich czy innych
>> zachowan! wyrocznia.....ech....
>
> Chciałabym Ci tylko przypomnieć, że to Ty zaczęłaś tę dyskusję od oceny
> zachowania "pogubionej". Rozumiem, że Ty masz do tego prawo :->
odpisalam ci juz na to.
skomentowalam, za wyrocznie sie nie uwazam.
> ROTFL.
> Toć właśnie pytam się Ciebie dziewczyno:
> "W takim razie co Cię Iwon(k)o droga przekonuje?" -> czyli "w jaki inny
> sposób miałabym Cię przekonać. Ja Ciebie, a nie Ty mnie.
widze, ze nic nie zrozumialas. to moze inne pytanie
pomocnicze:
powiedz mi, po co masz mnie przekonywac?? bo uwazsz, ze masz racje,
patent na "wlasciwe" zachowania? jestes na misji?
dlaczego mnie sie pytasz "co mnie przekona"?
>> w przypadku braku takowej fobii, zdecydowanie
>> "energiczniej" zareaguje na zlamana reke.
>
> A skąd możesz z góry wiedzieć, czy ktoś cierpi na arachnofobię czy też nie?
inaczej sie zachowuje osoba z fobia a inaczej osoba
bez fobii :>
>
>
>> nie ma co zaczynac dyskusji na tematy dentystyczne, bo
>> musialabym zaczac robic wyklad na temat anatomii
>> i fizjologii glowy.
>
> Dżisus! Pacjent prosi o znieczulenie, bo go ząb boli jak jasna cholera.
> Dasz mu je czy powiesz, że sama musisz ocenić, czy go boli??
> Po grzyba tu wykłady z anatomii i fizjologii głowy?
dlaczego teraz przytaczasz inna sytuacje?
teraz przychodzi pacjent z bolem, a przedtem pacjent
byl bez historii bolowej, i ja miala ocenic czy go bedzie
bolalo czy nie (doysmlam sie ze zabieg jaki mam wykonac)
to jest wlasnie dyskusja z toba! zero logicznosci, zero konsekwencji w ligicznosci
przykladow, przemienienie jednego
przykladu drugim nie miajacego zadnego wspolnego mianownika.
przyklad pierwszy:
">>> Przed podaniem znieczulenia pacjentowi też Ty sama oceniasz, czy
>>> będzie go bolało?
a teraz niby tez sam, tylko innymi slowy powiedziany:
"Dżisus! Pacjent prosi o znieczulenie, bo go ząb boli jak jasna cholera.
> Dasz mu je czy powiesz, że sama musisz ocenić, czy go boli??"
jesli nie widzisz miedzy tymi dowma przykladmai zasadniczej roznicy
to powiem, zes osiol.
odpowiem wiec na przyklad pierwszy: jesli wiem, ze
np zab dolny trzonowy jest martwy a ja mam zalozyc tam wypelnienie,
male, na powierchni okluzalnej, kiedy nie uzyje nitki do kieszonki,
kiedy nie uzyje formowki, a wiem, ze znieczulenie bede musiala
podac przewodowo dostajac sie do pni nerwow: zebodolowego
dolnego, jezykowego, a potem policzkowego, wbijajac przy tym prawie
cala dlugosc igly to zaproponuje pacjentowi zeby sie zastanowil,
czy to znieczlenie chce, bo do przyjemnych ono nie nalezy.
czy teraz rozumiesz moja odpoweiedz?
teraz przyklad drugi: kiedy przychodzi do mnie pacjent
z bolem, to tez mu od razu znieczulenia nie dam, bo musze
ten zab najpierw _zdiagoznowac_, by wiedziec co mu jest i jak
go potem leczyc, a znieczulony zab, tylko przestanie bolec
ale chory bedzie dalej,i bolec bedzie dalej.
czy teraz rozumiesz roznice,i czy choc widzisz bezsens twoich
durnych porownan :>>>
>
>>> A może jednak znieczulasz go kierując się jego prośbą, bo to przecież
>>> jasne, że on sam najlepiej wie, czy go boli?
>
>> jw. w medycynie kieruje sie zasada "kiedy mozna
>> unknac bolu- go for it!".
>
> A w życiu już tej zasady nie stosujesz? Dlaczego?
a kto powiedzial, ze nie stosuje?
> Ja, kiedy mogę komuś oszczędzić strachu i uspokoić go, to robię to.
ja tez.
> Bez wnikania w przyczyny tego strachu. O przyczynach można pogadać później,
> na spokojnie.
ja wnikam, i w zaleznosci od przyczyny _roznie_ reaguje.
>
>>> Na tym między innymi polega zapewnienie poczucia
>>> bezpieczeństwa moim bliskim i świadomości, że jestem gotowa
>>> zareagować na ich problem bez chłodnej kalkulacji - warto czy nie warto.
>
>> ocena sytuacji, nie oznacza "chlodnej kalkulacji".
>
> A więc na czym polega owa ocena?
na ocenie sytujacji. (nie wiem doprawdy jak mam ci
odpowiedziec) jakos umiem ocenic sutuacje bez paniki
ale nie uwazam ja za chlodna.
>
>>> Tego samego oczekuję
>>> od nich samych. Na szczęście u nas działa to w obie strony. Byłam
>>> przekonana, że tak jest w każdej, kochającej się i szanującej rodzinie i
>>> szczerze mówiąc po prostu nie wyobrażam sobie, by ktoś z jej członków
>>> mając jakiś problem, musiał liczyć się z tym, że pozostali mogą ocenić ten
>>> problem
>>> jako pierdołę i olać.
>
>> dokladnie. dlatego tak napisalam pogubionej.
>
> Ale co dokładnie?? Przecież napisałaś jej coś zupełnie innego - by nie
> spodziewała się, że może liczyć na pomoc, jakiej oczekuje.
...tak jak maz spodziewal sie uzyskac u niej.
>> ale dlaczego tak uwazasz? czy mam znow zachowywac sie
>> "jak Nixe kazala"?
>
> Masz rację. Wydawało mi się to najnormalniejszą rzeczą na świecie, że
> wartości cudzych problemów nie ocenia się wg własnych kryteriów :->
no wreszcie!
> Teraz już wiem, że są ludzie, którzy tak robią i Ty do nich należysz.
no wreszcie!
>> so what now? EOT?
>
> Całkiem możliwe.
to czesc!
iwon(k)a
|