Data: 2005-02-26 02:48:15
Temat: Re: napiszcie coś :(
Od: "Iwon\(k\)a" <i...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Nixe" <nixe@fałpe.peel> wrote in message news:cvnq5e$n0p$1@news.onet.pl...
> Jeśli autentycznie nie dociera do Ciebie różnica między "usłyszał" a
> "wysłuchał" i jeśli uważasz, że dowodem "wysłuchania" jest fakt, że mąż nie
> zatkał uszu podczas wyłuszczania problemu żony, to ... jak wyżej.
> Rozumiem, że gdyby mówiła to niego po arabsku, a on nie zatykał uszu, to
> również znaczyłoby, że ją wysłuchał.
ale mowila po polsku, i do ciebie nie dociera, ze
dla mnie wysluchac =/= reakcja.
> chodziło mi o to, że nie czytasz dokładnie tego, co ja
>>> napisałam, lecz robisz to po łebkach.
>
>> a ty nie? sama sie przyznals, ze sie spieszylas kiedy
>> odczytalas dokladnie odwrotnie niz to co napisalam.
>
> Owszem i gdy wytknęłaś mi mój błąd, to przyznałam Ci rację.
> Ty nie potrafisz. To nas różni.
a czyz wlasnie teraz pytajac "a ty nie?" wyraza, ze i owszem ale
ty tez?
> BTW - rozumiem, (...)
> byś nie robiła tego więcej, jeśli nie chcesz się całkowicie skompromitować w
> oczach ludzi, którzy znają zarówno mnie, jak i Marynatkę.
jak zwykle nic nie rozumiesz. nic nie wyciagam, wiem tyle
co sama Marynatka pisala na psd.
>>> A co z jej nierozwiązanym problemem?
>
>> moglby byc rozwiazany, gdyby i maz poczul sie
>> rownie wazny w rozwiazywaniu swoich problemow.
>
> A więc jak by to miało wg Ciebie wyglądać od początku do końca?
> Czy możesz to opisać od momentu zobaczenia obrazka w necie? Naprawdę
> chciałabym poznać poprawną (wg Ciebie) opcję przebiegu wydarzeń.
> Tylko błagam - nie pisz, że Twoje zdanie nie ma tu nic do rzeczy. Może nie
> ma, ale ja zwyczajnie po babsku ciekawa jestem.
ciekawosc to pierwszy stopien do piekla :)
>
>>> Chciałabym Ci tylko przypomnieć, że to Ty zaczęłaś tę dyskusję od
>>> oceny zachowania "pogubionej". Rozumiem, że Ty masz do tego prawo :->
>
>> odpisalam ci juz na to.
>> skomentowalam, za wyrocznie sie nie uwazam.
>
> Ale komentować sobie możesz, tak? Bo to właśnie napisałaś.
> Mnie natomiast nie wolno komentować? :-> Bo to się nazywa, że jestem
> wyrocznią?
uwazasz sie za wyrocznie, bo wsadzasz w zycie innych
scenariusze, ktore uwazasz za "wlasciwe".
>
>>> ROTFL.
>>> Toć właśnie pytam się Ciebie dziewczyno:
>>> "W takim razie co Cię Iwon(k)o droga przekonuje?" -> czyli "w jaki
>>> inny sposób miałabym Cię przekonać. Ja Ciebie, a nie Ty mnie.
>
>> widze, ze nic nie zrozumialas.
>
> Do bólu przewidywalna :->
> To Twoja standardowa reakcja, gdy zakałapućkasz się w zeznaniach i dasz zapędzić w
kozi róg. Ja Ci pokazuję o tu tu paluszkiem,
> gdzie robisz błąd logiczny, który zauważyłoby małe dziecko, ale to oczywiście ja
nic nie zrozumiałam :->
zanim coc odpowesz, poczytaj jeszcze jedno zdanie, bo
robisz z siebie glupa....
>
>> powiedz mi, po co masz mnie przekonywac??
>
> Tak właściwie to po nic. Tak samo, jak "po nic" dyskutujemy na newsach.
> Ale skoro napisałaś "to mnie nie przekonuje", to najzwyczajniej w świecie
> spytałam "to co by Cię w takim razie przekonało?" Czy to takie zawiłe?
rzeczywiscie, prosta z ciebie dziewczyna......:>
>> dlaczego teraz przytaczasz inna sytuacje?
>
> To była ta sama sytuacja.
raaaany boskie! to jesli tak, to z logika u ciebie
na bakier!!!
> Faktycznie - mogło to zabrzmieć dwuznacznie.
moglo?? opisalas zupelnie dwie rozne sytuacje,
tak wlasnie sie wyrazasz w calej tej dyskusji.:>
> Dopiero teraz to zauważyłam.
acha.
> Przyjmij więc, że od początku chodziło mi o tę, gdy kogoś już boli ząb.
>
>> teraz przyklad drugi: kiedy przychodzi do mnie pacjent
>> z bolem, to tez mu od razu znieczulenia nie dam, bo musze
>> ten zab najpierw _zdiagoznowac_, by wiedziec co mu jest i jak
>> go potem leczyc, a znieczulony zab, tylko przestanie bolec
>> ale chory bedzie dalej,i bolec bedzie dalej.
>
> A znieczulonego zęba nie można już zdiagnozować?
w wiekszosci przypadkow nie.
>>> A w życiu już tej zasady nie stosujesz? Dlaczego?
>
>> a kto powiedzial, ze nie stosuje?
>
> Przecież sama pisałaś, że najpierw oceniasz czyjś problem wg własnych
> kryteriów, a co za tym idzie czy warto kogoś uspokajać, pocieszać itp.
> Gdzież tu więc podanie "znieczulenia" a priori?
oceniam sytuacje, i widze, ze bedzie bolalo, wiec
daje znieczulenie.
>
>>> Ja, kiedy mogę komuś oszczędzić strachu i uspokoić go, to robię to.
>
>> ja tez.
>
> Ale ja nie analizuję przyczyn strachu.
> W każdym razie nie w momencie, gdy ktoś przychodzi do mnie szlochający i
> roztrzęsiony.
a ja sie jednak pytam co sie stalo.
>>> Ale co dokładnie?? Przecież napisałaś jej coś zupełnie innego - by
>>> nie spodziewała się, że może liczyć na pomoc, jakiej oczekuje.
>
>> ...tak jak maz spodziewal sie uzyskac u niej.
>
> Mąż spodziewał się uzyskać u żony pomoc?
myslisz ze nie?
> Doprawdy? A to nowość jakaś w tej dyskusji.
jaka nowosc, od poczatku pisze o lekcewazeniu meza.
iwon(k)a
|