Data: 2012-02-27 18:27:50
Temat: Re: następna próba...
Od: krys <k...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Qrczak wrote:
> Dnia 2012-02-27 18:30, niebożę krys wylazło do ludzi i marudzi:
>> Qrczak wrote:
>>
>>> [ja staram się utrzymać proporcje zakwasu do mąki i wody mniej więcej
>>> takie: 1 kg zaczynu : 1,3 (max. 1,5) kg mąki : 1 kg wody]
>>
>> To raczej kwestia wprawy. Ja mam zaczyn z 10 łyżek mąki plus 200 ml wody
>> po "obudzeniu", co następnego dnia rano daje prawie cały słoik 900 ml,
>> nie liczac tego, co ucieknie. Zakwas różnej gęstości. Do tego ok. 3 kg
>> mąki i 1,5 l wody( wode dodaje na oko - zależy od gęstości zakwasu.
>
> Wprawy a i dotychczasowych doświadczeń. Jeśli chodzi o proporcję wody,
> zauważyłam, że bardzo duzo zależy od mąki i od tego, jak rzadki jest sam
> zaczyn. I te proporcje, które podałam, też mocno orientacyjne są, tak
> raczej z pamięci, bo teraz to kieruję się tylko tym, jak ta breja
> wygląda i jak reaguje na miąchanie łychą.
Otóż to.
>
>>> - jeśli w ciągu godziny podwoiło objętość, to za szybko wyrosło
>>> [moje chlebki najmocniej rosną poerwsze 2-3 godziny, trzymam w
>>> piekarniku (ok.30 st) zwykle koło 4 godzin).
>>
>> Potwierdzam. Ja się nie spieszę, nie poganiam, latem o 16.00 mam chleb
>> zagniatany o 8.00. Teraz rośnie dłużej.
>
> A tak w ogóle to ostatnio przeczytałam jeszcze o rośnięciu w zimnym.
> Brzmi kusząco:
>
> "Mozemy go tez ostroznie wstawic do zimniejszego pomieszczenia (piwnica,
> balkon) gdzie bedzie wyrastal w temperaturze np. 10-12?C ok. 8 godzin,
> lub tez do lodówki w temperaturze 4-6?C na 12-14 godzin. Jest to bardzo
> praktyczna forma wyrastania, która pozwala nam latwiej rozplanowac czas.
Hehe, próbowałam. Znaczy, jak skubaniec nie chciał zimą rosnąć, to chciałam
przechytrzyć, zagniatałam na noc, żeby rano upiec. no i rano był juz
ucieknięty z blaszek;-). Nie w lodówce, co prawda.
>>>
>>> I jak napisała Krys, zawsze zostaw trochę zaczynu, im starszy, tym
>>> lepszy jest.
>>
>> Głupio wyglądam z wielkiej...:-) wolę krys.
>
> Aż taka skromna jesteś?
Nia, ale przywiazałam się do wyglądu nicka. ;-)
> No i czy jak będę (a może się zdarzyć) zaczynała
> Tobą zdanie, to też wolisz być z małej?
Nie zamierzam się bić z zasadami. Początek z wielkiej. ;-)
>> Medea zrobiła sobie pierwszy, to da radę i drugi. Ja bym nie powiedziała,
>> że ten chleb to totalna porażka. To jest proste jak konstrukcja cepa, ale
>> dopiero, jak się dojdzie do wprawy ( albo ma się gdzie podejrzeć).
>
> I ja również nie powiem, że ten chleb miałby być jakąkolwiek porażką.
> Mój pierwszy konsystencją przypominał zakalcowaty keks o skórce mogącej
> zęby połamać, a i tak został zjedzony jeszcze ciepły.
Mój mąż twierdzi, że nie ma swojskiego chleba, którego nie dałoby się zjeść.
Ledwo wyszarpałam dla kur ten, co zapomniałam posolić (niejadalny był
jednak)
--
Pozdrawiam
J.
www.kontestacja.com
|