Data: 2005-07-23 11:02:54
Temat: Re: nastolatki
Od: Katarzyna Kulpa <k...@h...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
jbj wrote:
> Ja się wybieram z córką do ginekologa. Już rozmawiałam o tym, sprzeciwu nie
> było (co mówiąc między nami trochę mną wstrząsnęło).
a to czemuz? ja w szczeniecym wieku tez sie do tego palilam, chocby
po to, zeby sie dowiedziec, ze wszystko ze mna OK. ciesz sie,
masz madre dziecko :) tylko wybierz jakiegos sensownego gina.
> Tylko co dalej? Załóżmy
> że ginekolog wypisze jej receptę na pigułki, plastry, cokolwiek. I co? Mam
> ją zrealizować? A jak mysza zapomni wziąć tabletkę i to zbagatelizuje? Albo
> zacznie brać jak trzeba i okaże się super fajną dziewczyną na osiedlu?
> Inna wersja: wziąć receptę, dać dzieciarowi niech ma w razie potrzeby
> przecież wie gdzie apteka i kasę na to? Pytanie-czy ta kasa nie pójdzie
> przez przypadek na jakiś browar, albo fajki? A nie wykupić i poprzestawać na
> samych rozmowach też źle.
to juz sama musisz osadzic, na ile masz zaufanie do swojej cory,
to ty ja znasz najlepiej, wiesz tez (albo mozesz sie dowiedziec)
na jakim jest, hmm, etapie. moim zdaniem (z autopsji) 14-letnie
panny to juz nie sa kompletne cieleta, wiedza, skad sie biora
dzieci i zazwyczaj strasznie sie tego boja. wiec jesli Twoja
cora juz "wsiadla na ten rower" (w co wszakze watpie), to
bedzie umiala sie zmobilizowac i nie zapomniec pigulki ;)
mysle, ze dobrze byloby stworzyc atmosfere, w ktorej "dzieciar"
nie bedzie sie bal ani wstydzil przyjsc do ciebie _przedtem_
i powiedziec: mamo, ekhem, te piguly to by mi sie przydaly.
(bardzo wazna jest sama ta swiadomosc, piguly wcale nie musza
sie okazac potrzebne ;).
-- kasica
|