Data: 2014-12-20 19:29:16
Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'
Od: "Chiron" <n...@s...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "FEniks" <x...@p...fm> napisał w wiadomości
news:m74dav$32a$1@news.icm.edu.pl...
>W dniu 2014-12-20 05:24, Chiron pisze:
>>
>> Użytkownik "Qrczak" <q...@q...pl> napisał w wiadomości
>> news:5494a51f$0$2163$65785112@news.neostrada.pl...
>>>>> FEniks pisze:
>>>>>> W dniu 2014-12-19 21:56, Qrczak pisze:
>>>>>
>>>>>>> I właśnie to mnie też zafrapowało. Pytali dzieci, dzieci po
>>>>>>> dziecięcemu
>>>>>>> odpowiedziały (tu pominę nasuwające się od razu przykłady
>>>>>>> skandalicznego
>>>>>>> zaniedbania dzieci), ale urosły i dorosły. I kiedyś coś dojrzały.
>>>>>>> I ten
>>>>>>> moment mnie interesuje: kiedy dziecko może stwierdzić "nie kochała
>>>>>>> mnie".
>>>>>
>>>>>> Nie wiem. Może wtedy, kiedy jakoś zdefiniuje sobie, co to znaczy
>>>>>> kochać,
>>>>>> zwłaszcza własne dziecko. Czyli na przykład wtedy, kiedy samo ma
>>>>>> dziecko.
>>>>>
>>>>> Moja córka Kasia napisała mi, że chciałaby przeżyć coś co się nazywa
>>>>> szczęście rodzinne po tym jak spotkała się z bezgranicznym szacunkiem
>>>>> i zaufaniem z mojej strony.
>>>>>
>>>>> Rodzic, który nie szanuje i nie ufa dziecku nie kocha dziecka. i to sa
>>>>> warunki konieczne miłości; bez nich nie ma miłości.
>>>>
>>>> To rzeczywiście nic dodać, nic ująć. Tyle, że na ile szczere były Twoje
>>>> działania- odbije się to na związku córki. Obserwuj.
>>>
>>> Dziękuję, że dzięki Tobie objawiła się miłość prawdziwa.
>>> PS. Może dobrze i że masz synów.
>>>
>>
>> Rodzic, który szanuje i ufa dziecku a także wybacza mu jego przewiny i
>> akceptuje go takim, jakie jest, dbając o szczerość ich wzajemnych
>> relacji- kocha dziecko..
>>
>> Zmieniłem wypowiedź Leotara- uważam, że oddaje ona istotę miłości.
>> Odpowiedź wcześniejsza (moja) dana Leotarowi zawierała akceptację
>> definicji i...niewiarę w to, że jest ona wypełniona szczerą treścią (ze
>> względu na osobę). Kolejna rzecz- dla mnie bardzo ważna- można coś
>> definiować za (miłością jest to, tamto, owo). Mozna coś definiować na
>> nie (miełością nie jest to, nie jest tamto). Tak zrobił Leotar-
>> zdefiniował ją na nie. To jeszcze bardziej mnie uczyniło sceptycznym. Tu
>> krótkie wyjaśnienie- w zasadzie na osobny wątek:-)
>>
>> ludzie sięs ami programują- tym, co mówią, myślą, jakie mają
>> wyobrażenia o sobie, świecie, etc. Definiowanie czegoś silnie nas
>> programuje. Jeśli definiuje się miłość na "nie"- to ja jestem sceptyczny
>> wobec tego, kto ją tak definiuje.
>
> W ogóle powiedziałabym, że im bardziej precyzyjne zdefiniowanie miłości
> rodzicielskiej, tym większe zagrożenie, że się tej definicji wymkniemy.
> Albo rodzice/matka się jej wymkną. I wtedy łatwo przyjdzie powiedzieć - o!
> nie kochała mnie!
>
Jeśli będziemy pamiętać, że to tylko słowa- które w mnie jlub bardziej
nieudolny sposób próbują określić pewną rzeczywistość- to ok. Osoba, któa
czuje będzie czuć swą więź z matką- i będzie po prostu wiedzieć, czy jest
(byłą) kochana, czy nie. Takie rzeczy, jak doszukiwanie się zgodności
miłości z definicją może popełnić tylko osoba, która była karmiona jakąś
podróbą miłości.
--
Chiron
|