| « poprzedni wątek | następny wątek » |
181. Data: 2014-12-29 16:21:48
Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'XL wrote:
> Dnia Sun, 28 Dec 2014 10:15:09 +0100, krys napisał(a):
>
>> I właśnie o to chodzi.
>> Tyle, że dyskusja toczy się nad matką, a nie nad dzieckiem.
>
> Najpewniej nie zaznala milosci w dziecinstwie, to i skutek jest taki, ze
> jej nie moze dac swemu dziecku.
I znów to samo.
Jak zatem wytłumaczysz fakt, że jedno dziecko kocha, a drugiego nie?
> O czym tu dyskutowac, skoro sam skutek
> zdradza przyczyne i sam skutek dowodzi tezy, ze NIE MA prawidlowego
> wychowania bez milosci. Koniec dyskusji z mojej strony,bo NIE MA O CZYM.
Powiedziała pani terapeutka po wnikliwym zbadaniu pacjenta.
--
J
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
182. Data: 2014-12-29 16:51:35
Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'
Użytkownik "krys" <w...@n...pl> napisał w wiadomości
news:54a17192$0$701$65785112@news.neostrada.pl...
> XL wrote:
>
>> Dnia Sun, 28 Dec 2014 10:15:09 +0100, krys napisał(a):
>>
>>> I właśnie o to chodzi.
>>> Tyle, że dyskusja toczy się nad matką, a nie nad dzieckiem.
>>
>> Najpewniej nie zaznala milosci w dziecinstwie, to i skutek jest taki, ze
>> jej nie moze dac swemu dziecku.
>
> I znów to samo.
> Jak zatem wytłumaczysz fakt, że jedno dziecko kocha, a drugiego nie?
Tak to nie ma. To są IMHO wyłącznie czcze dywagacje- pozbawione odniesień
praktycznych. Możesz mi coś dać- pod jednym warunkiem: jeśli_to_masz. Tak
samo jest z miłością. Jak nie potrafi się kochać- to się nie da miłości
swojemu dziecku. Skąd ono ma się nauczyć kochania? Nie da rady. No chyba
żeby- miał oskąd. Jednak wchodząc w życie- też nie będzie potrafiło kochać
--
Chiron
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
183. Data: 2014-12-29 16:59:11
Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'Chiron wrote:
>
> Użytkownik "krys" <w...@n...pl> napisał w wiadomości
> news:54a17192$0$701$65785112@news.neostrada.pl...
>> XL wrote:
>>
>>> Dnia Sun, 28 Dec 2014 10:15:09 +0100, krys napisał(a):
>>>
>>>> I właśnie o to chodzi.
>>>> Tyle, że dyskusja toczy się nad matką, a nie nad dzieckiem.
>>>
>>> Najpewniej nie zaznala milosci w dziecinstwie, to i skutek jest taki, ze
>>> jej nie moze dac swemu dziecku.
>>
>> I znów to samo.
>> Jak zatem wytłumaczysz fakt, że jedno dziecko kocha, a drugiego nie?
>
> Tak to nie ma. To są IMHO wyłącznie czcze dywagacje- pozbawione odniesień
> praktycznych.
Czytałeś artykuły? Tam były podane takie właśnie sytuacje.
> Możesz mi coś dać- pod jednym warunkiem: jeśli_to_masz. Tak
> samo jest z miłością. Jak nie potrafi się kochać- to się nie da miłości
> swojemu dziecku. Skąd ono ma się nauczyć kochania? Nie da rady. No chyba
> żeby- miał oskąd. Jednak wchodząc w życie- też nie będzie potrafiło kochać
Dziecko jednak nie jest samo z matką na bezludnej wyspie, nie skazywałabym
go więc na zupełny brak miłości, zawsze może nauczyć sie kochania od ojca,
babci, dziadka...
--
J
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
184. Data: 2014-12-29 17:04:47
Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'Dnia 2014-12-29 16:51, obywatel Chiron uprzejmie donosi:
> Użytkownik "krys" <w...@n...pl> napisał w wiadomości
> news:54a17192$0$701$65785112@news.neostrada.pl...
>> XL wrote:
>>
>>> Dnia Sun, 28 Dec 2014 10:15:09 +0100, krys napisał(a):
>>>
>>>> I właśnie o to chodzi.
>>>> Tyle, że dyskusja toczy się nad matką, a nie nad dzieckiem.
>>>
>>> Najpewniej nie zaznala milosci w dziecinstwie, to i skutek jest taki, ze
>>> jej nie moze dac swemu dziecku.
>>
>> I znów to samo.
>> Jak zatem wytłumaczysz fakt, że jedno dziecko kocha, a drugiego nie?
>
> Tak to nie ma. To są IMHO wyłącznie czcze dywagacje- pozbawione
> odniesień praktycznych. Możesz mi coś dać- pod jednym warunkiem:
> jeśli_to_masz. Tak samo jest z miłością. Jak nie potrafi się kochać- to
> się nie da miłości swojemu dziecku. Skąd ono ma się nauczyć kochania?
> Nie da rady. No chyba żeby- miał oskąd. Jednak wchodząc w życie- też nie
> będzie potrafiło kochać
A ty kochasz wszystkich?
Q
--
Ja tam nie jestem socjopatą. Umiem doskonale udawać, że lubię ludzi.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
185. Data: 2014-12-29 17:19:43
Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'
Użytkownik "krys" <w...@n...pl> napisał w wiadomości
news:54a17a51$0$2154$65785112@news.neostrada.pl...
> Chiron wrote:
>
>>
>> Użytkownik "krys" <w...@n...pl> napisał w wiadomości
>> news:54a17192$0$701$65785112@news.neostrada.pl...
>>> XL wrote:
>>>
>>>> Dnia Sun, 28 Dec 2014 10:15:09 +0100, krys napisał(a):
>>>>
>>>>> I właśnie o to chodzi.
>>>>> Tyle, że dyskusja toczy się nad matką, a nie nad dzieckiem.
>>>>
>>>> Najpewniej nie zaznala milosci w dziecinstwie, to i skutek jest taki,
>>>> ze
>>>> jej nie moze dac swemu dziecku.
>>>
>>> I znów to samo.
>>> Jak zatem wytłumaczysz fakt, że jedno dziecko kocha, a drugiego nie?
>>
>> Tak to nie ma. To są IMHO wyłącznie czcze dywagacje- pozbawione odniesień
>> praktycznych.
>
> Czytałeś artykuły? Tam były podane takie właśnie sytuacje.
Nie ma takich sytuacji, że matka kocha jedno dziecko- a drugie nie. No chyba
że w międzyczasie np nauczy się kochać- ale kocha wtedy oboje. Jeśli jest
sytuacja, w ktorej matka wygląda na związaną z jednym tylko dzieckiem- a
drugie ignoruje, to najczęściej jest to przejaw jej gry, manipulacja.
>> Możesz mi coś dać- pod jednym warunkiem: jeśli_to_masz. Tak
>> samo jest z miłością. Jak nie potrafi się kochać- to się nie da miłości
>> swojemu dziecku. Skąd ono ma się nauczyć kochania? Nie da rady. No chyba
>> żeby- miał oskąd. Jednak wchodząc w życie- też nie będzie potrafiło
>> kochać
>
> Dziecko jednak nie jest samo z matką na bezludnej wyspie, nie skazywałabym
> go więc na zupełny brak miłości, zawsze może nauczyć sie kochania od ojca,
> babci, dziadka...
Fakt. Trudniej, ale fakt- możliwe. Najwięcej przechwyci od rodzica, z którym
spędzi najwięcej czasu. W tak nietypowej sytuacji (rodzice nie kochają-
kocha dziadek)- trudno coś orzec- dużą rolę grają inne czynniki
--
Chiron
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
186. Data: 2014-12-29 17:21:57
Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'
Użytkownik "Qrczak" <q...@q...pl> napisał w wiadomości
news:54a17b9f$0$2768$65785112@news.neostrada.pl...
> Dnia 2014-12-29 16:51, obywatel Chiron uprzejmie donosi:
>> Użytkownik "krys" <w...@n...pl> napisał w wiadomości
>> news:54a17192$0$701$65785112@news.neostrada.pl...
>>> XL wrote:
>>>
>>>> Dnia Sun, 28 Dec 2014 10:15:09 +0100, krys napisał(a):
>>>>
>>>>> I właśnie o to chodzi.
>>>>> Tyle, że dyskusja toczy się nad matką, a nie nad dzieckiem.
>>>>
>>>> Najpewniej nie zaznala milosci w dziecinstwie, to i skutek jest taki,
>>>> ze
>>>> jej nie moze dac swemu dziecku.
>>>
>>> I znów to samo.
>>> Jak zatem wytłumaczysz fakt, że jedno dziecko kocha, a drugiego nie?
>>
>> Tak to nie ma. To są IMHO wyłącznie czcze dywagacje- pozbawione
>> odniesień praktycznych. Możesz mi coś dać- pod jednym warunkiem:
>> jeśli_to_masz. Tak samo jest z miłością. Jak nie potrafi się kochać- to
>> się nie da miłości swojemu dziecku. Skąd ono ma się nauczyć kochania?
>> Nie da rady. No chyba żeby- miał oskąd. Jednak wchodząc w życie- też nie
>> będzie potrafiło kochać
>
> A ty kochasz wszystkich?
P o t r a f i ę kochać- wybrane osoby. Kocham moich najbliższych- to mi
wystarczy. Ktoś, kto nie dostał miłości- potrafi kochać n i k o g o.
--
Chiron
p.s.
Jeśli ktoś twierdzi, że kocha wszystkich ludzi, to jest świętym. I to
conajmniej.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
187. Data: 2014-12-29 17:55:42
Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'W dniu 2014-12-29 o 16:21, krys pisze:
> Jak zatem wytłumaczysz fakt, że jedno dziecko kocha, a drugiego nie?
Tak się tutaj wtrącę abstrahując od reszty tego podwątku.
Otóż według mnie to błąd rozpoznania oraz za przeproszeniem dziecinada.
Albo znowu rozbija się wszystko o definicję miłości.
To chyba nie do końca jest tak, że jedno się kocha, a drugiego się nie
kocha. Natomiast w każdej relacji dużą rolę gra dopasowanie
charakterów/temperamentów, także między matką a dzieckiem. I trzeba to
po prostu zrozumieć i brać na to poprawkę. Albo może być tak, że dziecko
bardziej przypomina męża kobiety/ojca/matkę/teściową (czy nawet nią
samą!) i ewentualne urazy czy niechęć do nich przenosi na dziecko.
Oczywiście, ja mam tylko jedno, więc to tylko moje teoretyczne
przypuszczenia oraz na podstawie obserwacji bliskich mi osób z
liczniejszym potomstwem - zwykle jest tak, że jedno dziecko bardziej
przypomina jedno z rodziców, a drugie - drugie.
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
188. Data: 2014-12-29 18:01:01
Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'Chiron wrote:
>
> Użytkownik "krys" <w...@n...pl> napisał w wiadomości
> news:54a17a51$0$2154$65785112@news.neostrada.pl...
>> Chiron wrote:
>>
>>>
>>> Użytkownik "krys" <w...@n...pl> napisał w wiadomości
>>> news:54a17192$0$701$65785112@news.neostrada.pl...
>>>> XL wrote:
>>>>
>>>>> Dnia Sun, 28 Dec 2014 10:15:09 +0100, krys napisał(a):
>>>>>
>>>>>> I właśnie o to chodzi.
>>>>>> Tyle, że dyskusja toczy się nad matką, a nie nad dzieckiem.
>>>>>
>>>>> Najpewniej nie zaznala milosci w dziecinstwie, to i skutek jest taki,
>>>>> ze
>>>>> jej nie moze dac swemu dziecku.
>>>>
>>>> I znów to samo.
>>>> Jak zatem wytłumaczysz fakt, że jedno dziecko kocha, a drugiego nie?
>>>
>>> Tak to nie ma. To są IMHO wyłącznie czcze dywagacje- pozbawione
>>> odniesień praktycznych.
>>
>> Czytałeś artykuły? Tam były podane takie właśnie sytuacje.
> Nie ma takich sytuacji, że matka kocha jedno dziecko- a drugie nie.
I tu się z tobą nie zgodzę.
Stara prawda mówi, że niemożliwe to jest tylko parasol w d... rozwinąć. A
ludzka psychika jest na tyle skomplikowana, że nigdy nie mów "nigdy".
> No
> chyba że w międzyczasie np nauczy się kochać- ale kocha wtedy oboje. Jeśli
> jest sytuacja, w ktorej matka wygląda na związaną z jednym tylko
> dzieckiem- a drugie ignoruje, to najczęściej jest to przejaw jej gry,
> manipulacja.
Skoro masz informację ze źródła* - dlaczego nie chcesz jej przyjąć do
wiadomości, tylko racjonalizujesz?
* tak, wiem, że źródło z artykułu jest wątpliwe. Ale w takim razie cała
dyskusja jest OKDR
>
>>> Możesz mi coś dać- pod jednym warunkiem: jeśli_to_masz. Tak
>>> samo jest z miłością. Jak nie potrafi się kochać- to się nie da miłości
>>> swojemu dziecku. Skąd ono ma się nauczyć kochania? Nie da rady. No chyba
>>> żeby- miał oskąd. Jednak wchodząc w życie- też nie będzie potrafiło
>>> kochać
>>
>> Dziecko jednak nie jest samo z matką na bezludnej wyspie, nie
>> skazywałabym go więc na zupełny brak miłości, zawsze może nauczyć sie
>> kochania od ojca, babci, dziadka...
> Fakt. Trudniej, ale fakt- możliwe. Najwięcej przechwyci od rodzica, z
> którym spędzi najwięcej czasu. W tak nietypowej sytuacji (rodzice nie
> kochają- kocha dziadek)- trudno coś orzec- dużą rolę grają inne czynniki
Ano właśnie. Nie zawsze to matka jest tą najważniejszą osobą w życiu
dziecka.
--
J
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
189. Data: 2014-12-29 18:01:52
Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'W dniu 2014-12-28 o 20:42, krys pisze:
> FEniks wrote:
>
>> W dniu 2014-12-28 o 10:15, krys pisze:
>>> FEniks wrote:
>>>
>>>>>> Jeżeli brak miłości żadnej ze stron nie przeszkadza (jak przypuszczam
>>>>>> Tobie i sąsiadowi), to nie widzę kłopotu. Jeżeli jednak przynajmniej
>>>>>> jedna, a najczęściej obie strony - pamiętajmy o dziecku! - cierpią z
>>>>>> tego powodu, to uważam, że warto nad tym ponawydziwiać. Z jakiegoś
>>>>>> powodu wszak cierpią, choć Ty z braku uczuć do sąsiada - nie.
>>>>>
>>>>> Od wydziwiania społeczeństwa nad wyrodną matką nic się nie zmieni.
>>>>
>>>> Taką kategorię, tzn. wyrodną matkę, to zdaje się Ty do tej dyskusji
>>>> wprowadziłaś. Nie ja w każdym razie, ani nawet nic podobnego na myśli
>>>> nie miałam.
>>>
>>> Wyrodna matka sama się wprowadza, kiedy tylko głośno powie coś, co nie
>>> jest akceptowane społecznie. Na przykład, że nie kocha dziecka.
>>
>> A mnie się wydaje, że ona, kiedy tak mówi, wpada w pułapkę zupełnie
>> innego stereotypu. Mianowicie, że kochać to znaczy nigdy nie czuć
>> zniechęcenia, złości, gniewu, ani objawiać innych tym podobnych
>> negatywnych emocji związanych z dzieckiem, a miłość do niego to wieczna
>> euforia i stan permanentnego zakochania (to się zresztą w tym wątku
>> gdzieś pojawiło).
>
> Część pewnie tak ma. Ale mam wrażenie, ze są i takie, które naprawdę nie
> kochają.
Są takie. One zostawiają swoje dzieci, odchodzą, los ich dzieci jest im
kompletnie obojętny.
>> Tzn. takie, które wiedzą, że matka ich nie kocha/ła? Kiedy się o tym
>> dowiedziały? I dobrze im z tą świadomością?
>
> To zależy. Jak matka jednak potrafiła się nimi zająć, to jakoś z tym żyją.
Dlaczego uważasz, że ta odpowiedzialność, by zapewnić opiekę i wychować
nie płynęła z miłości? Gdzie właściwie jest ta granica między samą
odpowiedzialnością a miłością?
>> Trudno to rozpatrywać z osobna, bo dziecko uczy się miłości od
>> matki/opiekuna.
>
> Nie tylko od matki. Jak matka z tym ma problem, zawsze zostaje ojciec,
> babcia, dziadek...
Zawsze, nie zawsze...
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
190. Data: 2014-12-29 18:10:23
Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'FEniks wrote:
> W dniu 2014-12-28 o 20:42, krys pisze:
>> FEniks wrote:
>>
>>> W dniu 2014-12-28 o 10:15, krys pisze:
>>>> FEniks wrote:
>>>>
>>>>>>> Jeżeli brak miłości żadnej ze stron nie przeszkadza (jak
>>>>>>> przypuszczam Tobie i sąsiadowi), to nie widzę kłopotu. Jeżeli jednak
>>>>>>> przynajmniej jedna, a najczęściej obie strony - pamiętajmy o
>>>>>>> dziecku! - cierpią z tego powodu, to uważam, że warto nad tym
>>>>>>> ponawydziwiać. Z jakiegoś powodu wszak cierpią, choć Ty z braku
>>>>>>> uczuć do sąsiada - nie.
>>>>>>
>>>>>> Od wydziwiania społeczeństwa nad wyrodną matką nic się nie zmieni.
>>>>>
>>>>> Taką kategorię, tzn. wyrodną matkę, to zdaje się Ty do tej dyskusji
>>>>> wprowadziłaś. Nie ja w każdym razie, ani nawet nic podobnego na myśli
>>>>> nie miałam.
>>>>
>>>> Wyrodna matka sama się wprowadza, kiedy tylko głośno powie coś, co nie
>>>> jest akceptowane społecznie. Na przykład, że nie kocha dziecka.
>>>
>>> A mnie się wydaje, że ona, kiedy tak mówi, wpada w pułapkę zupełnie
>>> innego stereotypu. Mianowicie, że kochać to znaczy nigdy nie czuć
>>> zniechęcenia, złości, gniewu, ani objawiać innych tym podobnych
>>> negatywnych emocji związanych z dzieckiem, a miłość do niego to wieczna
>>> euforia i stan permanentnego zakochania (to się zresztą w tym wątku
>>> gdzieś pojawiło).
>>
>> Część pewnie tak ma. Ale mam wrażenie, ze są i takie, które naprawdę nie
>> kochają.
>
> Są takie. One zostawiają swoje dzieci, odchodzą, los ich dzieci jest im
> kompletnie obojętny.
Albo nie zostawiają i nie odchodzą, a i tak mają te dzieci w głębokim
poważaniu. Ale ta to raczej nie mają dylematów "nie kocham własnego dziecka"
>
>>> Tzn. takie, które wiedzą, że matka ich nie kocha/ła? Kiedy się o tym
>>> dowiedziały? I dobrze im z tą świadomością?
>>
>> To zależy. Jak matka jednak potrafiła się nimi zająć, to jakoś z tym
>> żyją.
>
> Dlaczego uważasz, że ta odpowiedzialność, by zapewnić opiekę i wychować
> nie płynęła z miłości?
Odnoszę się do komentarza pod artykułem, którego nie mam podstaw
kwestionować. Bo wychodzę z założenia, że jak ktoś coś mówi o własnych
uczuciach/odczuciach, to wie, co mówi.
> Gdzie właściwie jest ta granica między samą
> odpowiedzialnością a miłością?
Cienka, jak zwykle. I nie jest nieprzekraczalna, bo nigdzie nie jest
powiedziane,, ze matka NIGDY nie pokocha tego dziecka.
>
>>> Trudno to rozpatrywać z osobna, bo dziecko uczy się miłości od
>>> matki/opiekuna.
>>
>> Nie tylko od matki. Jak matka z tym ma problem, zawsze zostaje ojciec,
>> babcia, dziadek...
>
> Zawsze, nie zawsze...
No dobrze. Skoro dziecko nie ma nikogo, kto mógłby je pokochać, to
faktycznie może mieć problem.
--
J
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |