Data: 2002-09-21 22:06:09
Temat: Re: nieumyslne spowodowanie smierci
Od: Amnesiac <amnesiac_wawa@_zero_spamu_gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On Sat, 21 Sep 2002 23:03:18 +0200, "Little Dorrit" <z...@c...pl>
wrote:
W tym poście pobiłaś rekord w przypisywaniu mi nie-moich myśli.
>To znaczy adekwatna do powszechnych oczekiwań. Demon miał na myśli, że
>masz wobec pracy psychologa wyidealizowane, acz mało realne
>oczekiwania.
Moje oczekiwania wobec pracy psychologa są zdecydowanie bliższe
odczuciu społecznemu niż Twoje. Jak będę miał więcej czasu, to
poszperam i może znajdę jakieś sondaże np. o oczekiwaniach Polaków
wzgledem lekarzy. Zobaczymy kto jest "bliższy rzeczywistości"?
>Chcesz otrzymać usługę bezpłatną i oburzające wydaje Ci
>się, gdy psycholog zarabia pieniądze w swoim zawodzie.
Dwie nieprawdziwe informacje w jednym zdaniu. Nie pisałem, że "usługi"
psychologa powinny być bezpłatne. Nie oburza mnie, że psycholog
zarabia pieniądze w swoim zawodzie. Stwierdziłem jedynie, że
społeczne_znaczenie zawodu psychologa jest zupełnie inne niż górnika
czy ślusarza.
>Twierdzisz
>dalej, że zawód psychologa to nie jest praca usługowa, tylko jakieś
>enigmatyczne "pomaganie ludziom".
Jedno drugiego nie musi wykluczać.
>Uważasz, że brak życzliwości wobec
>klienta=chamstwo i dyskwalifikuje takiego psychologa całkowicie.
Istotnie uważam, że brak życzliwości dyskwalifikuje psychologa. Choć
miałem na myśli coś więcej niż "brak życzliwości".
>O
>kwalifikacje zawodowe pomagacza już Cię główka nie boli. Wg. Ciebie
>życzliwość jest więcej warta niż dyplom, a "pomaganie" niż praca
>zawodowa.
Musiałaś mieć bardzo złą wolę, żeby coś takiego napisać. Znajdź mi
fragment mojej wypowiedzi, w której z lekceważeniem wypowiedziałem się
o kwalifikacjach zawodowych. Albo, że "życzliwość jest więcej warta
niż dyplom". Kochasz zwierzęta, ale w stosunku do ludzi jesteś
perfidna.
>Ciekawe, że tak absurdalnych oczekiwań nie masz np. wobec
>adwokata. Tam bulisz aż miło i nie żądasz pomocy na krzywy ryj.
Właśnie. Bo adwokat to nie psycholog.
>> Nie porównywałem porady lekarza z przyjaźnią.
>Jak to nie?
Zwyczajnie nie porównywałem.
>>Każda z nich ma swoją własną
>> specyfikę. A sprowadzanie jednej do drugiej nie jest MZ dobrym
>> pomysłem.
>I nikomu, z wyjątkiem Ciebie taki pomysł nie przyszedł do głowy. A
>jeśli mowić o korzyściach, to w każdym typie relacji społecznych są
>one obecne.
O "korzyściach" odpisałem Ci w innym poście. Natomiast co się tyczy
sprowadzania jednego typu relacji do drugiego, to właśnie Ty to
czynisz. Czymże innym jest sprowadzanie pacjenta do li tylko
usługobiorcy?
--
Amnesiac
|