Data: 2005-09-09 17:04:10
Temat: Re: no nie moge:-/
Od: "Nieradek" <n...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dunia wrote:
Nieradek wrote:
>> A dlaczego uwazasz, ze jak Ty chodzilas do szkoly (uscislam, ze
>> mowimy tu o zerowkowiczach czy pierwszakach) to norma bylo
>> niegadanie o rodzicach?
> Po prostu chodzilam do dwoch roznych szkol, dwa razy do roku jezdzilam
> na kolonie (z dziecmi z calego kraju) i naprawde nie pamietam
> detalicznych rozmow o slubach swoich rodzicow. Przypuszczam, ze dla
> dzieci rzeczy przed ich urodzeniem (a takim jest przewaznie slub
> rodzicow) to raczej prehistoria. Owszem wiedzialam, kim sa rodzice
> kolezanek z zawodu, ze matka jednej z kolezanek nie zyje itp ale bez
> detali typu czy rodzice maja slub koscielny czy cywilny. Po prostu nie
> mialo to znaczenia.
Jak ja jezdzilam na kolonie czy lazilam do szkoly dla mnie to nie mialo
znaczenia rowniez. Poza tym ze zdjec rodzicow wiedzialam, ze zaliczyli oba
sluby, wiec glowy sobie za bardzo tym nie zaprzatałam ;-) Ale tez np.
wiedzialam, ze mam kolezanke, ktorej mama "żyje z obcym panem". Skad to
wiedzialam nie pamietam juz, pewnie z podworka ;-), natomiast samo
okreslenie wydalo mi tak niezmiernie fascynujace, ze podzielilam sie ta
informacją z moją mama no i dostalam ochrzan, ze wscibiam nos w nieswoje
sprawy.
Z licznych kolonii za to pamietam mgliscie, ze gdziekolwiek bym nie byla tam
wszyscy rodzice wszystkich dzieci byli niezmiernie bogaci ;-)
> Ale jesli mi powiesz, ze teraz ma i ze dzieci o tym rozmawiaja, to
> uwierze Ci na slowo, bo nie mam zadnego kontaktu z zerowkowiczami i w
> zwiazku z tym brak mi jest wiedzy na ten temat.
Nie wiem czy wszystkie dzieci sa zainteresowane slubami swoich rodzicow.
Moja corka ogladajac kiedys tam nasze slubne zdjecia zapytala dlaczego na
zadnym z nich nie mam dlugiej bialej sukni ani welonu i czy w takim razie
naprawde wyszlam za maz za tatę. Wyjasnilam jej jak bylo z naszymi slubami i
na tym stanelo, bo przestala zadawac pytania. Ale gdyby miala okazje klocic
sie z kolezankami w temacie slubow (bo małolaty potrafia sie zazarcie klocic
o rozne sprawy) ide o zaklad, ze wykorzystalaby uzyskane informacje (na
zasadzie "a moja mama mowila, ze...").
>> o nim to czy tamto. Stad domniemywam, ze moja corka tematu o swoich
>> rodzicach tez nie omija. Sęk w tym, zeby wiedziała co moze mowic, a
>> co powinna pominac milczeniem.
> I wtedy niestraszne nam plotkujace katechetki :-)
To tez, ale tak naprawde nie bardzo sie przejmuję takimi sprawami. Wystarczy
mi swiadomosc, ze ja wiem jak jest naprawdę ;-)
--
Pozdrawiam,
Kasia
|