Data: 2005-09-09 20:22:41
Temat: Re: no nie moge:-/
Od: "Nieradek" <n...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
złośliwa wrote:
Użytkownik "Nixe" <n...@f...peel> napisał
>> A ja śmiem twierdzić, że to niekoniecznie musi być prawdą.
>> I co teraz - licytować się będziemy? ;-)
> mam 12-latka w domu :) Zapytam się co jest przedmiotem ich dyskusji w
> szkole - będę na bierząco :D
Moment, moment, ale my nie mowilismy o nastolatkach - to niejako wypacza
sens calej dyskusji. Namolnie ;-) przypominam, ze od poczatku chodzilo o
'katechetkę kontra zerowka czy pierwszaki'. Bo slowo daje, ze bedac
dwunastolatka mialabym w glebokim powazaniu jesli katechetka moich zyjacych
na kocia lape rodzicow zaliczylaby do grona grzeszników. Co innego dzieje
sie duzo mlodszym dzieckiem, ktoremu obca osoba posrednio lub wprost
wykazuje, ze jego rodzice sa nie bardzo.
Poza tym jak mialam 12. lat to jakby zalezalo mi na tym, zeby rodzice
niespecjalnie sie mną interesowali, a w dowod wdziecznosci bylam w stanie
odwdzieczyc sie im tym samym ;-) Taki glupi wiek :-D
> (...) Może to też kwestia priorytetów, dla mnie
> wtedy było zbieranie "świata młodych" i kochanie się w Shakin
> Stevensie oraz Richardzie Burtonie, aaaa i wypełnianie "złotych
> myśli" - siakaś infantylna musiałam być ;)
Ja tam wolalam Limahla, ale zlote mysli, nieswoje oczywiscie :-D, tez
kolekcjonowalam. A najbardziej interesujacy byl punkt "Twoja sympatia"
szczegolnie jak udalo sie namowic jakiegos interesujacego modela na ich
wpisanie ;-)
Z tym, ze tymi sprawami nie zajmowalam sie na pewno w klasie I. szkoly
podstawowej. W zerowce, pierwszej czy drugiej klasie podstawowki zjawisko
przechwalania sie tym kim sa i co moga rodzice danego chwalipięty zrobic nie
jest niczym nienaturalnym. Dzieci radza sobie na miare swoich mozliwosci po
prostu :-) Dodam tylko, ze nie wszystkie tak mają.
--
Pozdrawiam,
Kasia
|