Strona główna Grupy pl.sci.psychologia nowy... Re: nowy...

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: nowy...

« poprzedni post
Data: 2001-01-09 21:44:56
Temat: Re: nowy...
Od: "... z Gormenghast" <p...@p...promail.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki


Diana, wykazując dużą elastyczność, napisała w news:3a5b4f57@news.astercity.net...
wiele zdań wskazujących na... :)...

Z pełnym szacunkiem Diano. Nie chciałbym, aby ktokolwiek pomyślał, iż moja
inicjatywa czy też przekonania deprecjonują rolę tradycyjnych psychoterapeutów.
Mam wrażenie (wrażenie!, nic innego;), że Twoje słowa przesycone są czymś,
co można by przyrównać do potrzeby bronienia "honoru rodziny";).
Zapewniam Cię, że nie musisz tego robić, gdyż ja wcale nie atakuję nikogo.
Natomiast próbuję zdyskontować NOWE możliwości, jakie daje to właśnie
medium, którym się obecnie posługujemy. Wiem dobrze (wcale tego nie wiem;),
że na Twej uczelni nikt poważnie nie traktuje kontaktu drogą poczty elektronicznej
pomiędzy psychoterapeutą a ewentualnym 'potrzebującym pomocy'. I oczywiście
są ku temu podstawy.
Ale podejrzewam, że istotnym, a może nawet fundamentalnym motywem takich
stanowisk, jest niedopuszczana najczęściej do świadomości obawa, że pacjent
może "wymknąć się" spod pełnej kontroli terapeuty - a w szczególności obawa,
iż cały Wasz szlachetny wysiłek wkładany w naukę zawodu, może wcale nie przynieść
spodziewanych profitów, gdyż jak dotąd nie bardzo wiadomo jak można zarabiać
na sieciowych poradach ;))!
Nie zamierzam przeceniać roli "terapii poprzez sieć" - to rzeczywiście może dotyczyć
wyłącznie pewnego segmentu "rynku pacjentów", bardzo chyba ograniczonego.
Ale chodzi o to, że cały zbiór ludzi odczuwających potrzebę pomocy z zewnątrz
jest zbiorem ciągłym w sensie narastania intensywności tej potrzeby. I interwencja
bezpośrednia terapeuty, występująca tradycyjnie w jego gabinecie ma uzasadnienie
dopiero od pewnego poziomu zaburzeń. Powiedz mi kto trafia do gabinetów
psychologów? Sądzę, że ludzie którzy w żaden inny sposób nie potrafią sobie poradzić
z własnymi problemami. Jest to więc pewien próg, dość wysoki, poniżej którego
jest dość duży obszar wypełniony ludźmi nie mniej zagubionymi i potrzebującymi
pomocy, ale nie decydującymi się na tradycyjny kontakt z profesjonalistą
z najrozmaitszych powodów. I tę właśnie grupę, moim zdaniem, można wesprzeć
w sposób proponowany przeze mnie. Też nie całą. Też jakiś jej wycinek.
Nie może bowiem być tak, że zgłaszający się po pomoc, z własnej, nieprzymuszonej
woli człowiek fałszuje fakty, lub celowo utrudnia dochodzenie do wspólnego przecież
dla obu stron celu - złagodzenia cierpienia.
Nie rozumiem zatem dlaczego ktokolwiek może zakładać istnienie takich postaw.
A Ty piszesz:
(...)
> Wszystko to prawda przy zalozeniu, ze piszacy nie falszuje faktow swiadomie
> lub nie pomija czegos nieswiadomie, a tego nie mozna stwierdzic na podstawie
> slowa pisanego.

Słowa te wskazują jakoby pacjent i terapeuta stali po przeciwnych stronach jakiegoś
muru. Wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach nie ma żadnych innych motywacji
pracy psychologa jak tylko rzetelna pomoc pacjentowi. Musi on traktować tego
pacjenta jak wspólnika - inaczej terapia przeradza się w jakiś horror rodem
ze osławionych szpitali psychiatrycznych za wschodnią granicą!
Pacjent w każdych warunkach jest podmiotem pracy terapeutycznej a to wyklucza
wszelkie siłowe wpływy terapeuty na jego stanowiska.

Piszemy dalej:
> > Ale Diano - nie możesz mówić, że zawodowego psychoterapeutę oddziela
> > od pacjenta bariera jego autorytetu! On wręcz musi mieć swój autorytet i im
> > mocniejszy on jest, tym wiekszym zaufaniem będą obdarzane jego porady!
>
> Oczywiscie! Natomiast nadal uwazam, ze wirtualna pomoc jest, jesli traktowac
> ja jako profesjonalna psychoterapie, bardzo zubozona w stosunku do
> pierwowzoru.

No i ja też zawołam "oczywiście", gdyż nie ustawiam się w pozycji atakującego
pierwowzór :). To byłoby nieporozumienie. Nie wszyscy jednak, jak powiedziałem,
trafiają do grupy kwalifikującej się do leczenia, czy tradycyjnej psychoterapii.
Sieć dostępna jest głównie osobom młodym, otwartym na "nowe", ale także
popadającym w poważne tarapaty na tle zaburzeń psychicznych. Te osoby długo
będą "walczyć" same ze swymi problemami, szukając samodzielnie rozwiązań
daleko od gabinetów lekarzy psychiatrów czy też psychologów. Również ze
względu na społeczne bariery istniejące w tym zakresie. Również z przyczyn
finansowych. Wiele z tych osób dojdzie sama do rozwiązań poprzez autoedukację.
Ale wielu z nich można by wesprzeć naszą SKRZYNKĄ ZAUFANIA, o ile będzie
ona rzeczywiście godna zaufania - a nic nie wskazuje na to aby nie miała taką być!

> I wobec takich ograniczen, nie nalezy po prostu "obiecywac
> zlotych gor", podpierajac sie swoim terapeutycznym doswiadczeniem.

Myślę, że nikt niczego tu nie obiecuje - tak samo zresztą jak nie obiecuje
pozytywnych
skutków swych interwencji zawodowy psychoterapeuta. Obiecywać może tylko
naciągacz - ktoś tu niedawno pisał o takim zawodowcu, który otwarcie przyznawał
się do możliwości własnej nieskuteczności - wzbudzając tym konsternację.
A on był tylko uczciwy. Czy uważasz Diano, że uczciwy terapeuta może obiecać
pacjentowi wyzwolenie go z tarapatów, zanim zapozna się z całością sprawy?

> Jakkolwiek moge zgodzic sie co do sensownosci i efektywnosci "wirtualnej
> terapii" jako tymczasowej formy zastepczej, tak zupelnie nie uwazam, by
> mogla ona w calosci zastapic forme tradycyjna.

Nie ma takiego zamiaru. Ale tak jak istnieją drogi pierwszej drugiej i trzeciej
kolejności odśnieżania, tak i istnieją pacjenci, którzy wymagają solidnych
kampanii leczniczych z zastosowaniem całego arsenału środków, jak też
inni, co do których wystarczy tylko naprowadzenie na właściwy kierunek,
przy zastosowaniu zwykłej "ręcznie obsługiwanej łopaty".

> (...) Podczas wymiany listow, jakas wazna mysl lub watek moga sie
> po prostu "rozmyc", nie bedac wzmocnionym niczym ponad suche slowa.

Zgadza się. Ale też listowny kontakt a'priori zakłada aktywność obu stron.
Rolą terapeuty jest tutaj inicjacja pewnych procesów, pobudzenie pacjenta
do własnych poszukiwań. To bardzo podobne do procesu uczenia się drogą
korespondencyjną, czy nawet zaocznego. Przecież nikt nikogo do niczego
nie zmusza. Jeśli chcesz uzyskać pomoc i skorzystać z niej - dostaniesz ją.
Ale jeśli będziesz nastawiać się do niej negatywnie - cały proces nie ma sensu.
Po co katować się studiami korespondencyjnymi, jeśli ktoś nie zamierza ich
ukończyć?

(...)
> Dlatego tak wazne jest uswiadomienie
> ludziom, szukajacym porad poprzez wirtualny kontakt, ze jest to bardzo
> krucha forma terapii i stanowic moze co najwyzej wstep do dalszych dzialan.

To nie tak. Mówisz jak posiadaczka własnego gabinetu psychoterapeuty ;).
Ja sądzę, że pierwszą rzeczą jest odszukanie jądra problemów i dopiero wówczas
można powiedzieć, czy w danym przypadku jest szansa na powodzenie wirtualnej
terapii czy też jej nie ma i konieczna jest wizyta w gabinecie.
Być może w większości przypadków wniosek będzie właśnie taki - skierowanie
do gabinetu. Ale na pewno nie we wszystkich.


> > (...) własnie w sieci ludzie se sobą nawiazują kontakty bardzo czasem
> > intymne, głębokie, takie, jakich nigdy nie nawiązaliby
> > spotykając sie po raz pierwszy w rzeczywistości.
>
> I bardzo czesto w rzeczywistosci okazuje sie, ze ten ktos zupelnie nie
> przystaje do naszych oczekiwan, a styl jego wypowiedzi, zachowanie czy
> postawy roznia sie diametralnie od tego, do czego nas przyzwyczail slowem
> pisanym. To jest wlasnie ta pulapka, na ktora w psychoterapii absolutnie nie
> mozna sobie pozwolic. Ale - odchodzimy od tematu. :)

Znów się nie rozumiemy. Moja myśl miała dowodzić pozytywnych aspektów
kontaktu wirtualnego, a takie niewątpliwie istnieją. Odejściem od tematu jest
kontynuacja tej myśli w kierunku weryfikacji kontaktu w rzeczywistości. W mojej
koncepcji nie ma miejsca na taka weryfikację. Nie ma takiej potrzeby!
Kontakt jest wyłącznie wirtualny a więc do końca sterylny i skuteczny!
W pełni dyskontuje wszystkie pozytywy płynące z otwarcia się na drugiego
człowieka bez żadnych zagrożeń wywołanych obawą o zaistnienie kontaktu
rzeczywistego.

(...)
> Pozdrawiam,
> Diana

Cieszę się, że w rozmowie z Tobą moja koncepcja tak jakby doszlifowuje się ;)).
Szkoda, że nie spróbuje się wypowiedzieć ktoś jeszcze...
Sprawa przecież jest absolutnie otwarta.

--
Serdeczności
dr Prune, Alfred zresztą...
~~~~~~~~~~~~~~~~~



 

Zobacz także


Następne z tego wątku Najnowsze wątki z tej grupy Najnowsze wątki
09.01 ... z Gormenghast
11.01 boreckixxx
11.01 ... z Gormenghast
12.01 Diana
12.01 ... z Gormenghast
12.01 Diana
12.01 Ewa po prostu
12.01 Diana
12.01 ... z Gormenghast
13.01 boreckixxx
14.01 ... z Gormenghast
14.01 t...@p...onet.pl
14.01 adam
Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6
Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?
Trzy łyki eko-logiki ?????
Jak Ursula ze szprycerami interesik zrobiła. ?
Naukowy dowód istnienia Boga.
Aktualizacja hasła dla Polski.
Kup pan elektryka ?
Próbna wiadomość
Jakie znacie działające serwery grup dyskusyjnych?
Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Senet parts 1-3
Senet parts 1-3
Chess
Chess
Vitruvian Man - parts 7-11a
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 1-6
Vitruvian Man - parts 1-6