Data: 2006-02-08 16:21:11
Temat: Re: obowiązki dzieci w domu ...
Od: "Nixe" <n...@f...peel>
Pokaż wszystkie nagłówki
W wiadomości <news:dsd4tu$s2k$1@news.onet.pl>
Iwon(k)a <i...@p...onet.pl> pisze:
> ja tez nie widze niczego zlego o ile dziecko sie nie byntuje.
Ale buntować może się zawsze, niezależnie od metody i cały czas usiłuję Ci
to powiedzieć.
> to przyjmij do wiadomosci, ze inne sposoby tez dzialaja.
Nigdy nie twierdziłam, że nie działają.
Pod warunkiem, że nie podchodzi się do problemu na zasadzie "jak mu się nie
chce, to niech nie robi, bo nie musi"
[z wyjątkiem sytuacji, gdy to "nie chce mu się" jest podyktowane istotnym
powodem, a nie lenistwem i wygodnictwem]
>>>> Spytałam "A jeśli_nigdy_nie chce, to_nigdy_nic nie robi?".
>>> to chyba jasne.
>> Co jest dla Ciebie jasne, bo nadal nie wiem.
> to nie robi :)) (teoria)
I uważasz, że to jest dobra metoda wychowawcza?
> dla mnie jest to abstrakcja o czym piszesz bo NIC nie robic, to
> znaczy i do szkoly nie chodzic.
Pisałam przecież wyraźnie o pomocy w domu i rodzicom.
>> A przy tym zasugerowałaś, że piszę o swoich dzieciach, choć nijak nie
>> można wysunąć takich wniosków na podstawie tego, co pisałam.
> bo Ty zaczelas wyciagac moje i miranki dziecko pod tablice.
Wróć sobie do początku tej rozmowy i sprawdź, kto podał Wasze dzieci jako
przykłady.
Zresztą co to ma do rzeczy? Czy to powód, byś wysnuwała absurdalne wnioski?
--
PozdrawiaM
|