Data: 2003-06-11 11:34:47
Temat: Re: on kocha inna, ale mnie tez
Od: "boniedydy" <b...@z...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Nixe" <n...@i...pl> napisał w wiadomości
news:bc6u6n$36t$1@news.onet.pl...
> boniedydy tak oto pisze:
>
> :: Nie zgadzam się z Tobą. A może Agati nie ma odwagi nawet pomyśleć o
swoim
> :: mężu źle i za wszystko obwinia siebie?
>
> _Może_, ale tego nie wiesz ani Ty, ani ja, ani nikt inny w tej grupie.
No właśnie, i dlatego albo wszyscy powinniśmy zmilczeć (Hania Skwarczyńska
już o tym pisała), albo wszyscy pisać, co uważamy za stosowne.
> :: A może kiedy usłyszy, że inni oceniają go źle, da sobie prawo do
własnej
> :: prawdziwej oceny, która jest już w niej, a nie ujawnia się ze względu
na
> niszczącą ją w gruncie rzeczy
> :: gotowośc to tłumaczenia męża?
>
> Może. A jeśli niepotrzebnie zasugeruje się tym złymi ocenami i zniszczy w
> zarodku to, co mogłoby być początkiem budowania nowego życia? Tego też
nikt
> nie wie.
A jesli niepotrzebnie zasugeruje się ocenami tych, którzy mówią, że ma
zostać z mężem i wybaczyć, a potem okaże sie, że zniszczyło jej to życie?
Tego w dalszym ciągu nikt nie wie.
> :: Sama z doswiadcznia znam takie sytuacje, w
> :: któych jednoznaczne potępienie otoczenia pozwoliło mi dopiero wyzwolić
> :: się z wiecznego usprawiedliwiania osób, ktorych w żadnym razie nie
> :: należało usprawiedliwiać.
>
> I nawet jeśli sama gotowa byłabyś wybaczyć, a ktoś sugerował Ci, że to
> niepoważne, to także posłuchałabyś tego kogoś, a nie tego, co sama wiesz
> najlepiej?
Nie. I w jednym i w drugim przypadku posłuchałabym tego, co sama wiem
najlepiej. W pierwszym przypadku było to potępienie dotychczas
usprawiedliwianych przeze mnie osób, któe siedziało we mnie od dawna, ale
którego nie miałam odwagi ujawnić. I opinie otoczenia bardzo mi w tym
pomogły.
> :: Okłamywanie żony przez półtora roku to bardzo poważny błąd. Oczywiście
> :: jej mąż być może jest dobry (nie nam oceniać), ale popełnil bardzo
> :: poważny błąd i zachował się niedojrzale (tak napiszmy zamiast nazywania
> :: go dupkiem). Nieważne, jaka była jego motywacja. Teraz musi, a raczej
> :: powinien, jakoś to naprawić.
>
> A czy ktoś twierdzi inaczej?
> Z jednym się tylko nie zgadzam. WAŻNE, jaka była jego motywacja, bo zdrada
> zdradzie nie równa.
Z ciekawości - jaką motywację uznałabyś za usprawiedliwiającą go? Bo na
razie widze tylko takie możliwości, które mogłyby rzucić światło na jego
zachowanie, ale nie wytłumaczyć go i usprawiedliwić.
> ::: Nie, no jasne. Najlepiej od razu na stos z każdym, kto się nam nie
> ::: spodoba. Skoro nie ma sprawiedliwości.
>
> :: Nie sprowadzajmy tego ad absurdum.
>
> Ależ to Gosia sprowadza rzecz do absurdu twierdząc, że nie ma
sprawiedliwości
> na świecie.
Bo nie ma.
>
> :: Ciekawa jestem, czy Ty nikogo nigdy nie potępiasz.
>
> Oczywiście, że potępiam. Uznanie, że na świecie powinna być sprawiedliwość
> nie oznacza przecież, że nie potępia się nikogo.
A skąd masz pewnosć, że oceniasz sprawiedliwie te osoby, któe potępiasz?
Przecież mogą istnieć róznorakie okoliczności usprawiedliwiające je, o czym
Ty nie masz pojęcia.
pozdrawiam
boniedydy
|