Data: 2002-09-24 15:04:42
Temat: Re: placze, maz nie zdradzil chce sie wygadac [długie]
Od: "bea" <b...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Oleńka" <o...@b...wroc.pl> napisał w wiadomości
news:amp578$qet$1@opat.biskupin.wroc.pl...
> Przypomina mi to nie tak dawną dyskusję o związku Jacka - on też wymagał,
> żeby żona się "starała", by przestał ją zdradzać. Miała sobie "zasłużyć"
na
> miłość męża: fryzurą, figurą, seksem (nie odmawiała, a jakże, był
> usatysfakcjonowany).....tylko BRAKOWAŁO MU...sam nie wiedział czego.
> Jakiegoś żaru? Smaku nowości?
> A potem się okazało, że sam też musiał podjąć pewne kroki - zerwać starą
> znajomość, być milszym i mniej oschłym. Wymagać też od siebie.
> No i jak postarały się OBIE strony, kuracja związku się rozpoczęła i jak
na
> razie - chyba trwa z niezłym skutkiem :)
Tak własnie jest Olu. Miałam odpisać ale mnie uprzedziłaś.
W momencie krytycznym naszego małżeństwa, a raczej jego końca to ja chciałam
go kontynuować, to ja musiałam zebrac na tyle sił aby spróbować go uratować.
Kosztowało mnie to wiele wysiłku, wiele upokorzeń, wiele łez (w ukryciu), bo
dla mojego męża starałam się być piekna, mądra, mająca swoje zaiteresowania.
Włożyłam w to wiele miłości, ale opłacało się. Faktycznie po pewnym czasie i
Jacek zaczął inwestować w nasz związek. Dzis jest dobrze, możnaby powiedziec
że bardzo dobrze - ale cały czas oboje się staramy - między innymi chodzimy
na randki jak za dawnych czasów.
No i na koniec to jest juz inne małżeństwo niż to dawne - mądrzejsze.
Pozdrawiam i życze pomyslnego rozwiązania problemu.
Beata
|