Data: 2005-09-27 23:38:27
Temat: Re: problem małżeński
Od: "jacek w." <h...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Eulalka" <e...@l...net.pl> napisał w wiadomości
news:dhbosl$cmm$1@theone.laczpol.net.pl...
> To wymaga postawienia sprawy na ostrzu noża i ..... konsekwencji. Pytanie
> tylko, czy jest gotowy na te konsekwencje? Ma 50% szans, że skończy się
> tak jak ON tego chce. Ale czy jest gotowy na to, by ona odeszła, czy też
> na to by sam odszedł??
Szczerze? Oczywiście nie jestem gotów.
Spadło na mnie jak grom z jasnego nieba i zatkało.
> W tym cały kłopot.
> Jak już się doprowadzi do takiej sytuacji, to trzeba się liczyć z tym, że
> może być i dobrze i źle.
Moim grzechem jest to, ża dałem żonie wolną rękę, a ona miała za dużo czasu.
Nie wiem co rozumiesz przez "jak się doprowadzi do takiej sytuacji".
Może dasz jakiś sposób zapobiegania takim sytacjom? Może jeszcze
wrzucimy na FAQ grupy?
> Co wtedy? Ona powie: spadaj, będę robić swoje...
> Właśnie o to mi chodziło od początku mojej dyskusji - by był pewny czego
> chce. Bo jeśli on jej, że albo rybki albo akwarium, a ona na to, że jednak
> akwarium, to odwrotu nie będzie.
Rybki.
> Oczywiście teoretycznie, bo przecież facet może stulić uszy po sobie i
> odszczekać, tylko jej szacunku tym sobie nie zaskarbi, a wręcz przeciwnie.
Że niby jakby powiedziała akwarium to miałbym szczekać, że rybki?
troche zawiła logika...
Niemniej, jakby powiedziała akwrium to by dostała akwarium.
Nic na siłę.
> Więc może niech najpierw się DOBRZE zastanowi czego chce.
> Ostatecznie bywają małżeństwa gdzie każdy robi co chce, a mają tylko
> wspólną kasę lub dzieci.
To chyba jakaś parodia małżeństw.
|