Data: 2011-03-19 12:11:09
Temat: Re: problem poświęcenia i ryzykowania
Od: darr_d1 <d...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 19 Mar, 11:43, Delfino Delphis <D...@w...op.pl> wrote:
>
> Ale zakładam, że i dla ciebie istnieje jakaś granica i nie będziesz na 50%
> ryzykował życia miliona ludzi, dla ratowania jednego. Jeśli tak, to gdzie
> dla ciebie jest ta granica i dlaczego akurat tam?
Nie potrafię określić takiej granicy i szczerze mówiąc - nie chciałbym
nawet próbować tego robić.
Odwracając nieco Twoje pytanie, czy potrafiłbyś wskazać dwie lub trzy
konkretne osoby spośród 100? A gdyby rzecz dotyczyła całej Twojej
rodziny, na jakiejś uroczystości rodzinnej, na przykład komunii albo
dużej imprezie imieninowej. Nie było by chyba wtedy już tak łatwo, co?
Czytałem nie tak dawno temu książkę Deana R. Koontza, powiązaną
pośrednio z Twoim tematem. To luźna książka typu thriller, nie
naukowa, ale dość ciekawie przedstawiono w niej ten aspekt. Bohaterem
w niej był pewien gość, którego stawiano przed dość specyficznymi
wyborami. Otrzymywał on od pewnego psychopaty informację, z której
wynikało że na przykład do północy dnia następnego zabije on jedną z
dwóch osób, a bohater musi zdecydować (wskazać), która to ma być
osoba. Zeby nie było zbyt łatwo, wybór dotyczył zawsze dwóch
skrajności, na przykład miała zginąć nauczycielka, matka dwójki dzieci
i przykładna żona, albo prostytutka, narkomanka, itd. Nie wskazanie
ofiary rodziło za sobą konsekwencję w postaci wyboru dokonanego przez
oprawcę (zgadnij, kogo on wybierał...).
Pzdr.,
darr
Acha, ta książka to "prędkość". :)
|