Data: 2002-04-20 09:02:07
Temat: Re: prosba było(..)
Od: Dominika Widawska <d...@m...szczecin.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Carrie wrote:
>
> >a moim zdaniem rzecz nie tyle w "Nie idę bo się boję że ulegnę",
> >ale w "Nie idę, bo się obawiam, że rozwój sytuacji nie bedzie
> >zgodny z tym, czego sobie życzę"...
>
> A jeśli tak, to jaki problem wyjść w momencie, kiedy sytuacja
> przybiera charakter przez nas niepożądany? Czy nie można powiedzieć:
> "Nie!" ? A jak nie pomoże, to ostro zaprotestować?
ale wowczas relacje z ta osoba i tak sie zmienia, nieodwolalnie.
i IMO - niepotrzebnie.
a do tego - moze pojawic sie moralniaczek wobec partnera. i zal
do siebie.
mam pisac przyklady?
> Nie bardzo wiem, jak można poznać drugiego człowieka [innego, niż
> partner] nie spotykając się z nim. Skąd wtedy wiadomo, czy możemy
> liczyć na jego platoniczną przyjaźń, czy też obawiać się jego
> natarczywości? No, chyba, że już to wcześniej wiedzieliśmy i dlatego
> sobie nie życzymy spotkań z nim.
jesli spotykam/umawiam sie z kims, to wiem, czy zanosi sie na
flirtowanie, czy tez jest to uklad z innej kategorii.
nie umawiam sie z facetami, z ktorymi nie moglabym spotykac sie
we 3 badz 4 - mam na mysli mojego TZ i ew. TZ tej drugiej osoby.
> Mnie się wydaje, że ryzykownych sytuacji uniknąć się nie da, a ich
> plus jest taki, że więcej się dowiadujemy o sobie samych. Dopóki nie
> spróbowałam spędzić wieczoru z chłopakiem, którego praktycznie nie
> znałam, nie wiedziałam, do czego byłabym zdolna. A po tym jednym razie
> już wiem [co i tak nie oznacza, że to się kiedyś nie zmieni ;)]. Fakt,
> byłam wtedy wolna i nikogo tym nie skrzywdziłam, ale to już inna
> kwestia.
> Takie sprawdzanie się w trudnych sytuacjach umacnia mnie w wierze w
> samą siebie...
podany wyzej opis jest cokolwiek enigmatyczny, totez nie
pojmuje, jak doszlo do umocnienia Cie w wierze w sama siebie...
:-) wyobraznia mi szwankuje.
Dominika
|