Data: 2003-10-31 08:25:12
Temat: Re: prywatność
Od: "Rafal" <rafal_1970@WYWALTO_op.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "gooshy" <g...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:bnt3hl$32e$1@uranos.cto.us.edu.pl...
> Witam po okresie milczenia...
>
> Mam pytane:
> czym jest "prywatność" w związku dwojga ludzi?
>
> pytanie moje wzięlo się z tego, że od jakiegoś czasu mój TŻ uważa za
> prywatność:
> 1. nie mam prawa wiedzieć gdzie wychodzi, kiedy wróci, co robił, z kim
był,
> co kupił itd itp.
> 2. odpowiedzi na moje pytania kończą się słowami "co cię to obchodzi, to
> moja sprawa, nie uważam, żeby to było ważne, itd itp"
> 3. na moje pytanie czemu mnie nie zapyta co w pracy co gdzieś tam słyszę
> "szczerze mówiąc nic mnie to nie obchodzi"
> 4. a wszystko to tłumaczy potrzebą prywatności
>
>
> Czy ukrywanie różnych rzeczy przed małżonkiem może kiedykolwiek dobrze
> wpłynąc na wzajemna relacje?
IMHO przegięcie zarównoi w jedną jak i w drugą stronę jest niezdrowe dla
związku: zarówno zbywanie partnera pod osłoną "prywatności" jak i
inwigilowanie partnera i spowiadanie z każdej minuty. Myślę z granice
prywatności w każdym związku ustalają sie na zasadzie równowagi - i są one
właściwe wtedy kiedy oboje partnerzy uznają ze jest tak jak być powinno.
Wiem że brzmi to jak masło maślane, ale po prostu w jednym związku ta
równowaga jest wtedy gdy partnerzy wiedzą niemal o każdej minucie i
kontakcie - z kim, kiedy, gdize i o czym, ale oboje uważaja ze tak jest OK,
więc jest OK, a z kolei w drugim związku partnerzy nie interesują sięco
partner robi, z kim i gdzie - po prostu ufają partnerowi i też oboje uważają
że tak jest OK. To co Ty opisałaś IMHO wypada poza te granice i zachowanie
partnera nie wróży nic dobrego... wydaje mi sięże to raczej prowokacja,
cobyś skończyła ten związek (bo on nie chce być uważany za "inicjatora"
rozpadu, albo nie ma dość siły aby to zrobić)
|