Data: 2002-10-08 10:57:40
Temat: Re: przesadzam??
Od: "Ula Dynowska" <u...@a...net>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Jeszcze odnośnie złego traktowania dzieci przez personel i korzyści z
pobytu
> rodziców - wierzę, że te wszystkie opisane np. prze Oleńkę czy Małgorztę
> Majkowską makabreski zdarzają się w niektórych szpitalach, ale czy nie
> wystarczy całodobowy nadzór jednego rodzica w sali z kilkorgiem dzieci?
> Można się przecież umówić, że każdego dnia kto inny zostaje z dziećmi.
Jakoś
> mi się wierzyć nie chce, że ktoś nie zareaguje i nie wezwie pielęgniarki
gdy
> cudze dziecko np. zwymiotuje.
Ja jak napisałam, na szczęście dużej styczności ze szpitalami nie miała,
ale: moze w przypadku dzieci przewlekle chorych jest coś takiego mozliwe,
ale na szczęście zwykle hospitalizacja to kilka dni, a nie miesiace, wiec
nie bardzo wyobrażam sobie takie "ustalanie dyżurów" z całkowicie obcymi
osobami. Co do koszmarków - są sytuacje całkiem ekstremalne, ale i w
normalnej np. jeśli w szpitalu po porodzie na oddziale wcześniakowym i
noworodkowym leżały np. dzieci walczące o życie i dzieci zostawione przez
matki, a ilość personelu to nie było 1:1, to siłą rzeczy tym ostatnim np.
zdarzało sie, ze dostawały butelkę bez brania na ręce, chociaż zwykle
pielegniarki starały sie karmić na ręku, i potem leżała taka butelka obok
dzidziusia, puki ktoś nie miał czasu sie nim zając :(. Niby może drobiazg,
ale nie sądze, ze na zwykłych oddziałach jest inaczej, bo z takim
"dokładaniem" butelki do noworodka zetknęłam sie kilka razy. Tak samo
przewijanie, zmienianie ubrudzonych ciuszków - ktoś to w końcu zrobi, ale
dziecko troche sie w tym przeleży. Wy tu piszecie, że personel powinien
reagować - moze powinien, ale dlaczego reakcja ma byc bardziej energiczna
niz np. z moich własnych doświadczń szpitalnych - czekanie po pół dnia na
wymienienie basenu, a jeszcze dłużej na zmiane pobrudzonej pościeli? Moze to
paranoja, ale np. kiedy kobieta idzie rodzić, to dobrze, jeśli jest przy
niej ktoś "przytomny", kto o nią zadba, spojrzy na ręce lekarzowi itp. A w
przypadku dziecka - to fanaberie i rozpuszczanie :(.
Pozdrawiam - Ula
|