Data: 2004-05-23 21:53:21
Temat: Re: rofl
Od: Michal <m...@s...nospam>
Pokaż wszystkie nagłówki
Our newsgroup friend Chaciur wrote:
>> Ponoć są, Krysia cytowała to parę razy.
>
> Może sobie poszukam, w każdym razie są jakieś badania na
> więźniach które nie są publikowane a często się na nie
> JK powołuje.
Hmmm, to też wartałoby sprawdzić. Każdy sobie może powiedzieć, że gdzieś
tam kiedyś przeprowadził badania. A to może być prawda, a nie musi :)
Zwłaszcza dzisiaj, kiedy prowadzi się jednocześnie bardzo dużo badań,
wyniki jednych są sprzeczne z wynikami innych itd.
>>> Myślę, że Ty też mógłbyś
>>> należeć do tej nieformalnej grupy, gdybyś stosował DO
>>> rzecz jasna :).
>> A gdyby DO mi zaszkodziła w jakikolwiek sposób, to... nie przerwałbym
>> stosowania a na grupie kłamał, że ją stosuję a naprawdę wróciłbym do
>> śródziemnomorskiej??? Powiedz to wyraźnie, skoro tak uważasz: Optymalni
>> kłamią, że są zdrowi, tudzież słynne "wydaje im się"... To może Tobie
>> też się wydaje?
>
> Wracając do początku. To, że wskazałem Cię jako osobę godną
> zaufania, czyli należącą do grupy której jestem w stanie wierzyć,
> spowodowało Twoje oburzenie mogę sobie tłumaczyć jedynie
> tym, iż mnie nie zrozumiałeś.
Oooops, rzeczywiście źle Cię zrozumiałem. Zdawało mi się, że piszesz, że
należałbym do grupy "pochłoniętych ideami". A sens zdania był inny- że
należałbym do grupy stosującej. Gdybym stosował. Także moja uwaga jest
nieaktualna :)
>>> Ja mam kontr relacje z okresu kiedy ojciec miał zawał, od lekarzy
>>> którzy otwierali pacjentów stosujących DO.
>> Fantastycznie, warto by to spisać i podesłać gdzieś.
>
> tam leżał:
> http://www.sccs.pl/
> możesz napisać do nich co sądzą o DO,
> ja znam temat z ustnych relacji ojca
Mam wrażenie, że nie odpiszą tak łatwo, ale można zawsze spróbować.
Jeśli chodzi o relacje Twojego ojca- nie mam powodu mu nie wierzyć.
I jeżeli RZECZYWIŚCIE tak jest, że na DO niektórym osobom bardzo skacze
cholesterol ORAZ wywołuje to u nich procesy miażdżycowe, to... Widać DO
nie jest taka idealna, za jaką się uznaje. Z drugiej strony mamy problem
błędów w stosowaniu, które- pomimo krytycznych uwag przeciwników DO i
nabijania się ze stwierdzeń o "błędnym stosowaniu"- faktycznie mogą
występować.
Bo nie tak trudno pomylić się w obliczeniach, ważeniu wszystkiego co się
je. Pozostaje jeszcze określenie, na ile błędy w obliczeniach i
spożywaniu mają wpływ na procesy miażdżycowe.
Ale to niestety wyłącznie moje "marzenia", oficjalna nauka niewiele wie
na temat miażdżycy, więc nie wymagam od optymalnego środowiska większej
wiedzy.
> Tu masz np. inny przypadek:
> Bardzo prosze o skomentowanie moich wynikow krwi.Mam lat 69 i 2 lata na ZO.
> Choresterol - 339
> Triglicyrydy - 79
> HDL -55
> Cukier -95
> Kreatina -0.9
Więc właśnie. Możliwe, że poziom cholesterolu ma z dietą nie zawsze
coś wspólnego. Mamy także relacje od ludzi, którym poziom cholesterolu
znacznie spada na DO.
>> długo dieta "pro..." ten poziom podnosi. Rok to najwyraźniej za mało.
>> A może to nie jest takie oczywiste i może "zależy od człowieka", "typu
>> metabolicznego", "aktywności fizycznej", pogody, plam na słońcu i tak
>> dalej. Skoro tak, warto byłoby to przyznać.
>
> Dobrze mówisz. Tak samo mówiła Anna na grupie DO ale wyznawcy
> ją przepędzili.
Ja wiem tylko co Anna (jeden post do mnie w tym wątku) napisała,
bynajmniej nie związanego z tematem i bynajmniej nie merytorycznego.
Stwierdziła tylko, że ja nie stosuję DO. :)
>> Jakie to ma znaczenie? Wiesz, jaki jest średni poziom cukru u osób
>> stosujących diety low- carb? Ja nie mam pojęcia. Wiem tylko, że nie ma
>> wahań i jest bardzo istotne, kluczowe, dla poskromienia nadmiernego
>> apetytu.
>
> Mówi się często o niekorzystnym wpływie cukru, była o tym dyskusja:
> http://tinyurl.com/26k8v
> Kwaśniewski podaje, że na jego diecie 120 jest ok z odchyleniem
> +- 20.
OK, wczytam się. Ostatnio mało czasu jest, zresztą- sam widzisz, ile
trzeba czekać na moją odpowiedź :(
>> Wynika głównie z "huśtawki cukrowo- insulinowej" której doświadczam
>> każdego dnia. I chociaż DOSKONALE WIEM, że słodycze nie przedstawiają
>> żadnej wartości(gdzie te reklamy), kupuję je i zjadam w olbrzymich
>> ilościach, bo... bo tak reaguję na obniżenie zawartości cukru we krwi,
>> to reakcja biologiczna a nie psychologiczna.
>
> Nie potrafię zrozumieć takiego podejścia. Przecież chyba wiesz co to
> jest IG i jak się pozbyć huśtawki a nadal jeść węglowodany?
To prawda, jednak jestem skłonny stwierdzić, że eliminacja węglowodanów
jest rozwiązaniem o niebo lepszym niż kombinowanie i trudzenie się z
indeksem glikemicznym. Wiem, że MMowcy za takie stwierdzenie wieszają,
bo MM to "łatwa, przyjemna i smaczna" dieta.
Jednak mnie osobiście nie chce się jej stosować- staram się jeść
produkty o najniższym IG ale nie zawsze są ku temu chęci, czas i
możliwości :(
>>> Lubisz dynamiczny ruch, sprawia Ci
>>> on przyjemność, wiesz, że żyjesz choćby Cię znosili z parkietu.
>> Jaki to ma związek z dietą low- carb?
>
> A taki, że jednak jest jakiś szerszy kontekst poza skokiem cukru
> we krwi i w tym szerszym kontekście DO Ci nie odpowiada.
Nie odpowiada mi WYŁĄCZNIE z tego powodu, że bardzo intensywnie się
ruszam.
>> odnośniki do niektórych- fakt kretyńskich- stwierdzeń Kwaśniewskiego.
>
> Ok, postaram się zrozumieć. A Ty w zamian postaraj się
> tak nie przejmować w momentach kiedy mi się nie uda
> staranie ;).
Dobrze, ale oczekuję naprawdę ostrego rygoru :) Nie dlatego, żeby bronić
Kwaśniewskiego, ale dlatego, że ja się z nim niespecjalnie utożsamiam po
prostu. Ja po prostu uważam diety low- carb za bardzo ciekawe
a do Kwaśniewskiego mam
szacunek za to, że wpadł na taki pomysł.
I mam wrażenie, że historia właśnie tak go oceni. Pozytywnie.
>> Napisałem już, czemu leczą. Sam tego doświadczyłem. Niekontrolowane
>> jedzenie, wilczy apetyt, to wynik huśtawki cukrowej, której nie ma na
>> dietach low carb. Co jest złego w tym rozumowaniu?
>
> Obsesja jedzenia to znacznie głębszy problem niż poziom
> cukru we krwi, moim zdaniem.
Głębszy, ale znacznie łatwiejszy do zlikwidowania bez tych wahań. Znów
oceniam na miarę siebie, ale naprawdę- jeśli chodzi o możliwość
pochłaniania słodyczy to ciężko jest znaleźć mi sobie równych :)
Ostatnio jechaliśmy na turniej i podawałem ze schowka kumplowi czekoladę.
Zjadł jeden "pasek" i stwierdził, że nie chce więcej, bo się już
"przesłodził" i nie może.
Ja potrafię zjeść przed turniejem 2 tabliczki, do tego kilka(naście)
batoników, zapić to sokiem.
A za 4,5h normalny posiłek :((((( Tym bardziej niepokojące jest to, że
takie słodyczowe obżarstwo nie zdarza się często(ostatnimi czasy),
a jednak jest możliwe.
Żarłokiem byłem przez całe życie.
Ale kiedy stosowałem ŻO (przez jakieś 4 m-ce - poza "sezonem"), nie
zjadłem ANI JEDNEGO posiłku który możnaby określić mianem "słodkiego".
A kilka razy (2, 3) desery optymalne. Z ciekaweości.
Byłem cały czas syty. Zapomniałem co to uczucie "fizycznego" głodu,
ssania w żołądku. Zniknęła obsesja jedzenia, myślenia o nim, na
imprezach spokojnie, z głębi siebie potrafiłem odmówić "poczęstunku".
Wcześniej, jeśli w ogóle odmówiłem, to z ogromnym bólem serca i cieknącą
ślinką :( Na DO miałem wrażenie, że jem dokładnie tyle, ile mi potrzeba,
jedzenie sprawiało przyjemność ale nie perwersyjną ;), i nie
uzależniającą. Traktowałem jedzenie jako środek a nie cel.
Uważam to za coś niesamowitego, przynajmniej w moim przypadku.
Dlatego napisałem, że dzień w którym przestanę uprawiać intensywnie
sport będzie pierwszym dniem stosowania diety niskowęglowodanowej.
--
Mike
|