Data: 2005-01-14 23:43:46
Temat: Re: rozwód a dzieci...
Od: "Dariusz Drzemicki" <d...@a...com.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Andrzej Garapich" <garapich malpa isez kropka pan kropka krakow
kropka pl a t...@t...zmyłka> napisał w wiadomości
news:k85fu0h44j1b00so0h4tvct7dju3qr8leb@4ax.com...
>>Dziecko nie jest winne, więc dlaczego miałbym je piętnować.
>
> No właśnie, że chcesz piętnować, twierdząc, że posiadanie
> jednego rodzica jest czyms złym. Oto cytat:
>
> ja (w kontekście, co należy móić dzieciom):
>> Jest wiele dzieci, które mają tylko jedno z rodziców
>> i nie jest to nic złego.
>
> ty:
>> Owszem jest. Rozbicie rodziny.
Złym jest rozbita rodzina, a nie dziecko.
> Oczyma wyobraźni zobaczyłem scenę:
> wraca smutna córeczka do domu: "mamusiu, dzieci się
> ze mnie śmieją, że mam tylko ciebie, i że nie mam
> tatusia"
> mama: "i słusznie się z Ciebie śmieją inne dzieci, bo
> rozbita rodzina jest czymś złym moja córko" :-)
Wina jest po stronie rodziców, a nie dziecka.
>>Jak kocham dziecko, to powinienem zapewnić mu dobre wychowanie, a więc w
>>pełnej rodzinie.
>
> Ja też. Ale co, kiedy następuje taka sytuacja, że jesteś
> w 100% pewien, że nie możesz więcej żyć z współmałżonkiem?
A może 99%?
> Co wtedy?
> (mam nadzieję,że umiesz sobie wyobrazić takie sytuacje.
Nie wyobrażam. To jest zatwardziałość, a nie niemoc.
> Jeśli twierdzisz, że nie takich sytuacji nie ma - postaram
> się je przytoczyć).
Nie twierdzę, że nie ma, ale należą do rzadkości. Przeważnie jest to
niedopasowanie.
--
Pozdrawiam,
Dariusz Drzemicki
|