Data: 2005-01-17 20:55:00
Temat: Re: rozwód a dzieci...
Od: "Nixe" <nixe@fałpe.peel>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dariusz Drzemicki pisze:
> Użytkownik "Nixe" napisała
>> A argument "bo potrzebuję tego, by czuć się lepiej i nie jest to dla
>> mnie błahostką" jest dobry czy raczej w stylu "bo tak"?
> Bo tak.
Zatem nie mam właściwie więcej pytań.
Rozwiałeś moje wszelkie wątpliwości co do postrzegania Twojej osoby.
I naprawdę szczerze współczuję żonie. Nawet nie tego, że nie ma tych kwiatów
i czułości, ale tego, że facet, z którym zdecydowała się spędzić życie nie
potrafi (ba! nie chce) sprawić jej przyjemności spontanicznie, od niechcenia,
a woli analizować, czy jej potrzeby są aby na pewno ważne wg_jego_kryteriów.
Patrząc przez pryzmat tego, co piszesz w tej gałęzi wątku, trudno nie odnieść
wrażenia, że Twoja postawa dyskusji zalatuje po prostu hipokryzją i egoizmem.
> Jego akceptacja zależy od stopnia uciążliwości.
Cóż jest takiego uciążliwego w prawieniu żonie czułości?
Zawsze sądziłam, że to przychodzi spontanicznie i nie ma w tym miejsca na
chłodną analizę.
>> Jakich argumentów używała Twoja żona
> Różnych. Lepiej i gorzej umotywowanych.
A konkretnie?
>> i dlaczego je lekceważyłeś (lekceważysz), choć wiedziałeś, że dla
>> niej to istotne sprawy?
> Przez zaniedbanie, realizując bardziej istotne sprawy.
Jakie i wg kogo bardziej istotne
--
PozdrawiaM
|