Data: 2003-05-02 18:05:07
Temat: Re: ryż....-jaki ?
Od: Shrek <j...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
>>
> Piszac sypki nie mialam na mysli kazdego ziarenka osobno bo zdaje sobie
> sprawe ze nawet widelcem go sie zle by jadlo ;-).
> Serio, ten ryz wlasnie tak jak ja gotuje jest taki fajny do jedzenia
> paleczkami, nie jest jedna wielka klucha, jest jedrny i w ogole taki nie
> namoczony i ohydny. :-)
Hmmmm :-/
A ja jednak jestem ortodoks.
Wiesz, ostatecznie jak kogos zindoktrynowali w japonskiej szkole w wieku
lat bodaj 14 czy cus kolo tego na tamtejszych ZPT i od tej pory zawsze
tak to robi przez nastepne prawie 30 (no... 20 pare) lat, to nielatwo
sie przekonuje do czegos nowego....
Ale moze sprobuje....
Natomiast widze pewne elementy wspolne przepisu: "wazne jest by kontakty
wzrokowe z gotujacym sie ryzem ograniczyc do mimimum bo on nie lubi
podgladania" - tu sie dokladnie zgadzam. Uczyli mnie tego samego i
okazalo sie to prawda.
W urzytecznych patentow, polecam moj z mokra sciereczka i odstawieniem
na kilka mint na parapet. To naprawde dziala! Jak nawet ryz "przypsnie",
co sie jednak zdarza... to idealnie odchodzi od dna. Naprawde!
Sprawdzone wiele razy.
Pozdr.,
Shrek ortodoks ;)
|