Data: 2003-09-06 07:40:52
Temat: Re: samobojstwo i pomoc
Od: "Alg" <d...@...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Dwidian" <d...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:bjb31o$n7e$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Witam.
witam, temat bardzo delikatny. Co do samobójstwa - zawsze jest wielka
szansa i nadziej dopóki człowiek żyje. A sam temat absolutnie nalezy
traktować z pełną powagą, nawet w żartach dot. samobójstwa może kryć
się tragedia.
>
> Mam kolege. Znam go juz ladnych pare lat.
> I od poczatku znajomosci obserwuje jak sie 'zapada'.
> Powoli niknie, znika blask z jego oczu, ta iskra zycia.
> Sa oczywiscie u niego chwile radosci, dzialania, 'nawroty nadziei'.
To ten kolega ma szczęście, i pewnie nawet niewie, że koło niego jest
ktoś, komu na nim zależy - może daj mu to odczuć w jakiś sposób na
poziomie waszej znajomości, a może potrzebuje własnie kogoś - a ty,
skoro matwisz się o niego, oznacza, że nie jest ci kompletnie obojętny
jego los.
> Ale wszystko jednak ciagle idzie w dol, a 'nawrotow nadziei' juz
dawno nie
> bylo.
> Gosc wegetuje. Jest coraz gorzej.
> Koles jest 'zgorzknialy', czesto mowi jakim to jest nieudacznikiem,
... .
> Ucieka od decyzji, ... .
> W chwilach 'depresji' (nie wiem czy to dobre slowo) jest cieniem
czlowieka.
No, nie wiadomo, ale najprawdopodobniej bardzo dobre słowo, a można by
pójśc jeszcze dalej - te chwile szczęścia o których mówisz 0- to mogą
być tak zwane remisje - czyli jakby przerwy w depresjach, człowiekowi
wraca napęd, normalny stan - Paradoxalnie - to w własnie w stanach
takich remisji, popełnia się najwięcej samobójstw (w depresji samej
nie, no bo brak napędu)
> Zdarzalo sie ze mowil o samobojstwie, w 'zartach'. A z bliskimi
osobami tak
> bardziej powaznie.
No, na pewno, po tym co piszesz, to było w formie żartu, a nie żart -
on sobie najprawdopodobniej testuje (może to robić nieświadomie!) czy
jest ktoś kto temu zaprzeczy, odciągnie od tych myśli`, czy jeszcze
jest ktoś, choćby jeden, kto ten akurat żart potraktuje poważnie.
Jeżeli możesz, i on zacznie żartować na temat samobójstwa, usiądź z
nim, wyciszcie się i zapytaj go najzupełniej poważnie - dlaczego tak
mówi o samobójstwie, powiedz, że wiesz ze to nie żart - zapytaj go
później jakie ma plany na najbliższą przyszłość, jakie ma cele w życiu
krótkotrwałe i długotrwałe - jeżeli nie ma - to po prostu wyduś je z
niego, niech ci koniecznie poda swoje cele np. na najbliższy miesiąc i
jeśli możesz, dopilnuj aby je osiągał - może to być dosłownie
cokolwiek np. wycieczka tu i tu, książka, impreza, nie wiem co tam
sobie jeszcze wymyślisz. Raczej mówienie mu że życie jest piękne nie
ma większego sensu i celu - może nawet zdziałać odwrotnie. DLA
SAMOBÓJCÓW NIE JEST WAŻNE SAMO ŻYCIE, WAŻNA JEST JEGO JAKOŚĆ.
> Ostatnio jest coraz gorzej. Troche zaczyna sie 'zegnac' z
niektorymi. Juz
> pare razy na powaznie powiedzial ze moze skonczyc ze soba.
No, wiesz.... powiem troszkę niepoważnie, ale to co tu piszesz, to
wręcz schematyczne i książkowe - jeżeli możesz, to skontaktuj sioę z
nim i koniecznie dzisiaj (nie odkładaj decyzji) idż na rower do lasu,
do parku, gdziekolwiek - możesz go nawet troszkę fizycznie wymęczyć -
nie musicie gadać o poważnych rzeczach, nie musicie nawet wogóle
rozmawiać - daj mu po prostu odczuć, że jesteś dla niego ważny i już.
To ty go znasz najle3piej i ty wiesz, czego mu trzeba, wsłuchaj się!
> 'Zal' wylewa sie z niego, zalewa nim otoczenie. To bardzo widac.
czyli człowiek rozpaczliwie szuka pomocy! - podaj mu rękę!
> Obciaza swoim bolem innych, bardzo czesto 'nieuczciwie', nie majac
do tego
> prawa.
Ma do tego prawo takie samo, jakie inni mają do rozbawiania
publiczności.
> W jakims sensie on wola do otoczenia po pomoc. Rozpaczliwie.
> W miare znam przyczyny jego 'upadku', przynajmniej te o ktorych on
mowi
> 'bliskim', ktorych jest swiadom.
> (bo co tam siedzi na dnie w glebi to pewnie nikt nie wie).
> W jakims sensie duzo wartosci ktore sa IMO falszywe a w ktore on
uwierzyl ,
> w jego zyciu okazalo sie naprawde falszywe, zawiadlo go, zniszczylo.
> Tak przynajmniej ja to subiektywnie widze.
>
> PYTANIE: Jak mozna pomoc, czy wogule jest to mozliwe ???
Oczywiście - dopóki człowiek żyje zawsze jest nadzieja, już nie będę
się powtarzał - pomóż mu poukładać życie.
> Osobiscie uwazam, ze pomoc nie mozna w zaden sposob.
> Nie znam sposobu by pomoc !!
Znasz sposób aby mu pomóc. Już zacząłeś mu pomagać, tworząc ten post -
kontynuuj tylko - kolejny krok, teraz skieruj do niego!
> Patrzac z wlasnych doswiadczen mysle ze musi zmierzyc sie z samym
soba, z
> najwazniejszymi pytaniami w zyciu, z 'absolutem'.
> Przejsc przez pieklo, zrozumiec siebie.
Piekło, to on właśnie przechodzi jeżeli ma takie myśli.
> Czasem wrecz mysle zeby przyspieszyc to, w jakis sposob 'dobic' go.
(ale
> robic tego nie robie)
A niby co tak chgcesz przyspieszać? - No to skoro taki dobry jesteś,
to pójdź z nim na jakiś wieżowiec i ładnie się pożegnaj i powiedz - a
teraz kolego zepchnę cię i będziesz sobie leciał i leciał.... - Czy to
jest twój cel?
> Mysle ze trzeba zdac sie na 'los', 'absolut', mozna tylko patrzec, w
pewnych
> momentach gdy sytuacja nas zetknie jakos pomagac, mowic co sie
mysli.
Oczywiście zdać się na los, którym dla niego własnie możesz być ty! -
tym absolutem!
Dawac
> 'przyklad' wlasnym zyciem tego co sie mysli.
> Ze zadna 'czynna', planowa pomoc nie jest mozliwa.
Możliwa.
> Ale to tylko moje mysli, moge sie mylic, a niechcialbym sie pomylic.
Spokojnie, nie bój sie pomylić - nikt nie jest doskonały, nawet jeśli
pomylisz się kilka razy, to i tak odniesiesz sukces. Wystarczy że
zapalisz lamkę i on to zauważy, będzie się jej uporczywie trzymał.
Spokojnie, nie bój się popełniać błędów! Jeżeli zaświecisz dla niego
nadzieją wszystko minie. A tak swoją drogą, to powinieneś go zawlec
bez żadnej dyskusji do psychologa - nie bój się ostrych i
zdecydowanych decyzji, taka osoba potrzebuje właśnie ostrego i
zdecydowanego kierowania - dla niej oznacza to zapewnienie
bezpieczenstwa - dla ludzi zdrowych, moze troszke inaczej.
> Kontakty do ludzi ktorzy sie tym zajmuja, do jakis organizacji.
Ja uważam, że w tej chwili masz mało czasu na zajmowanie się
literaturą, po prostu - podtrzymaj faceta, zaciągnij do psychologa, i
wtedy na spokojnie zajmij sie tematem.
No, a co do linków - to chyba najsłynniejszy www.leczdepresje.org.pl ;
Proponuję również dostępne w sieci Pużyńskiego.
Jakims rozwiazaniem jest organizowanie 'atrakcji'.
> By gosc byl aktywny, by przeczekal ciezki okres, by czas zaleczyl
rany.
> Ale czy to do czegos prowadzi, to IMO nie rozwiazuje problemu,
odklada
> 'konfrontacje' na pozniej.
Acha, bardzo ważna rzecz - zależy, czy to jest depresja w jego
przypadku i zależy również jaki rodzaj depresji.
> pomozcie.
>
> Dwidian.
|