Data: 2007-05-10 09:22:23
Temat: Re: samochód męża
Od: "Jolanta Pers" <j...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Mariusz Kruk <M...@e...eu.org> napisał(a):
> No cóż, jeśli wszędzie _trzeba_ jeździć samochodem i faktycznie z
> teżetem macie tak dużo rozłącznych zajęć, to owszem, dwa samochody się
> mogą przydać. Ale i tak IMHO to przesada. Czasem wystarczy np. rower.
> Poza tym, zbiorkom też nie jest taki zły jak go malują. Są też taksówki.
Przeważnie jednak trzeba, bo mieszkamy w miejscu, skąd do centrum jest jakieś
5-7 minut, ale samochodem. Zbiorkomem jakieś pół godziny, z czego co najmniej
10 minut spaceru. Jakbym miała doliczać godzinę na dojazd tam i z powrotem do
szybkiego wypadku na kawę, to jednak by mi się odechciało.
Zbiorkomu zresztą organicznie nienawidzę, bo przebywanie z dużą liczbą obcych
osób w ciasnej przestrzeni to jest coś, od czego człowiek bardzo szybko się
odzwyczaja. Poza tym - albo sprawdzasz rozkład i próbujesz się wstrzelić,
albo kiblujesz na przystanku. Zbyt skomplikowane.
Rower jest OK i czasem korzystamy, ale odpada, jak trzeba zrobić zakupy,
zawieźć pościel do/z magla czy garnitur do/z pralni albo przewieźć statyw
fotograficzny + 20 kg sprzętu.
Taksówki to jest pewne rozwiązanie, ale z prostego wyliczenia wyszło, że
gdyby jedno z nas miało się przemieszczać po mieście taksówkami, to bardziej
opłaca się posiadanie drugiego samochodu.
Owszem, to prowadzi do lekkich absurdów typu trzy osoby mieszkające w tym
samym miejscu spotykają się w centrum i każda przyjeżdża swoimi samochodem
(akurat coś takiego zdarza się nam dość często), ale próby redukcji tego
choćby do dwóch są przeważnie nieudane. Jechać po TŻ z pracy i dopiero do
centrum? Dodatkowe 45 minut jak nic. TŻ ma dojechać komunikacją zbiorową? No
niby może, ale za często na jakiejś robocie zejdzie mu za długo i już nie ma
czasu na tuptanie zbiorkomem. Ja mam zostawić samochód pod pracą? Nie, bo jak
go potem odzyskać. Itp.itd.
--
JoP
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|