Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Re: samodzielność

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: samodzielność

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 59


« poprzedni wątek następny wątek »

21. Data: 2002-05-11 18:55:40

Temat: Re: samodzielnoś
Od: "Lidka - Arfi" <l...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "didziak" <d...@g...pl> napisał
> | Jesteś za Górnikiem Zabrze czy za Ruchem Chorzów" ? A to pytanie
> ma to do
> | siebie że jakąkolwiek odpowiedź podasz - i tak dostaniesz.
>
> A nigdy nie myślałaś, że odpowiedź: "Chłopaki, nigdy się nie
> interesowałem piłką i nie szukam zaczepki, sorry" może być
> skuteczniejsza niż spekulacje 'z jakiego oni są klubu?' i
> wymienienie tego właściwego naszym zdaniem?

Sorry,nie skutkuje. Tak odpowiedział mój znajomy i ...dostał za to że się
nie interesuje takim pięknym sportem.
Oni nie zadają tego pytania dla wiedzy tylko po to zeby komuś przylać.


> Pozdrawiam (z jakąś wiarą w 'złych' ludzi i ich logikę :-)))
> didziak :-)))

Noż kurde, nie chciałabym Ci tej wiary podkopywać:-)
To co piszesz skutkuje, pewnie że skutkuje. Ale wtedy jeśli to jest tzw.
napad rabunkowy (czytaj:kolesie chcą parę groszy na coś-tam) Nie skutkuje
jeśli kolesiów po prostu "rączki swędzą"

Wiesz co? Ja spokojny człowiek jestem a też mnie swędzą rączki jak po raz
kolejny jakiś gnojek mi probuje na przystanku w torebce posznupać. No ale
to już inny temat.
pozdrawiam
Lidka


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


22. Data: 2002-05-11 18:58:11

Temat: Re: samodzielność
Od: k...@k...net (Katarzyna Kulpa) szukaj wiadomości tego autora

On Sat, 11 May 2002 18:48:53 +0200, Sokrates <d...@w...pl> wrote:
: Napisałem, że piszę z sarkazmem, więc nie bierz całej ,mojej wypowiedzi tak
: dosłownie. Wiem przecież, że po 22 na ulicach jest pełno ludzi kulturalnych
: wracających z teatrów, opery i filharmonii, w parkach przesiadują głównie
: zakochane pary zajęte sobą na wzajem, wiem przecież, że w restauracjach
: i dyskotekach większość ludzi to trzeźwi, mili, kulturalni i bezpieczni
: ludzie.
: I tak jest w każdym mieście, mieścinie i na wsi a zwłaszcza w Gliwicach.
:
: Wiem również, że sprawa z nożem w tramwaju nijak nie ma się do kwestii
: sensu puszczania 15-latków na miasto po 22 jako formy usamodzielniania
: młodzieży nie zważając na zagrożenia nocnego miasta lub wsi.
: Wiadomo przecież że menty są wśród nas przez 24 godz/dobę i co z tego? Jest
: przecież oczywista
: różnica między dzienną i nocną porą dnia.

a jaka? caly czas usiluje sie tego dowiedziec. jaka jest ta roznica, skoro
mety sa zawsze?

: Mogłabyś pisać bardziej na temat wątku a nie na temat mojej naiwnej wiary.
: Jako kobieta zrozumiesz tą subtelną różnicę, że staramy się pisać na temat
: a nie o kimś i zamiast napisać kontrargumenty do mojej wypowiedzi, to
: bierzesz się za ocenianie mojej wiary. Trochę brzydko. No cóż, jeśli
: inaczej nie potrafisz. Nie jesteś zresztą odosobnionym przypadkiem nie
: zwracania uwagi na taką drobną subtelność. Darek-też czasami błądzący

a ja mysle, ze potraktowales mnie niesprawiedliwie i krzywdzaco. nigdzie nie
ocenilam twojej osoby, napisalam tylko, ze twoj poglad wydaje mi sie naiwny
i wyjasnilam, dlaczego. za to ty juz piszesz ad personam.

kasica
--
"he that breaks the thing to find out what it is has left the path of
wisdom"

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


23. Data: 2002-05-11 19:06:08

Temat: Re: samodzielność
Od: k...@k...net (Katarzyna Kulpa) szukaj wiadomości tego autora

On Sat, 11 May 2002 18:55:19 +0200, Maja Krężel <o...@p...onet.pl> wrote:
: "Katarzyna Kulpa" napisała
:
: > wykazujesz naiwna IMHO wiare w to, ze w magiczny sposob po 22 wylegaja na
: > ulice wszelkie mety spoleczne, ktore przez caly dzien siedza grzecznie w
: > ukryciu.
:
: W dzień działają jedne męty, a w nocy inne. I różne mają powody swojego
: działania.
: Poza tym do czego zmierzasz? Czy do tego, by np. puszczać małe dziecko na
: dwór także o północy? No bo skoro z powodzeniem samo bawi się w dzień, a noc
: bywa bardziej bezpieczna ...

uprawiasz chwyt retoryczny zwany sprowadzaniem pogladow drugiej strony do
absurdu. z tego, co pisalam do tej pory nie wynika, ze popieram puszczanie
malych dzieci na dwor bez opieki w nocy. no wiec do tego nie zmierzam :)

: > syna znajomej juz dwukrotnie napadnieto (z nozem) w tramwaju w
: > bialy dzien i w towarzystwie tlumu ludzi.
:
: A jaką ma gwarancję, że gdyby jeździł nocą, to nie zostałby napadnięty np. 4
: razy? I z zupełnie innego powodu. Bo się komuś kolor szaliczka nie spodobał.

zadnej, podobnie w dzien.

: > czy ma moze przestac wychodzic z domu?
:
: Nie, powinien tylko zmniejszać niepotrzebne ryzyko. Nie da się ukryć, że pora
: nocna jest porą, kiedy ryzyko napaści jest bardzo duże. I nie chodzi tu o
: rozbój z kradzieżą (bo takie faktycznie ostatnio częściej zdarzają się we
: dnie, gdy zagęszczenie ofiar jest większe i tym samym trafiają się lepsze
: okazje), tylko o głupie zagrywki (pisała o tym Lidka) nudzących się bejsboli.
: Taki palant nie zaatakuje dla zabawy w dzień, bo to za duże ryzyko. Ale pora
: nocna jest dla niego idealna, by wypróbować swój nowy model łomu.
: Samotna dziewczyna też przecież nie zostanie zgwałcona w środku tramwaju, w
: biały dzień, ale wieczorem ryzyko napaści wzrasta w szybkim tempie.
:
: Kurczę, na jakim wy świecie żyjecie, jeśli takie rzeczy trzeba tłumaczyć
: dorosłym ludziom ;-)
[ciach]

i to dopiero sa rozsadne argumenty, z ktorymi mozna dyskutowac, w
przeciwienstwie do kategorycznych stwierdzen w rodzaju "o 22 miejsce
malolata jest w lozku, koniec dyskusji". sa rozne sytuacje, rozne dzielnice,
rozne dzieci i rozne srodki komunikacji, i w ogole cala masa dodatkowych
okolicznosci oprocz pory dnia, ktore tez moga wplywac na bezpieczenstwo.

kasica
--
"he that breaks the thing to find out what it is has left the path of
wisdom"

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


24. Data: 2002-05-11 20:02:52

Temat: Re: samodzielność
Od: "Sokrates" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Katarzyna Kulpa" <k...@k...net> napisał w wiadomości
news:slrnadqp9g.9s4.kkulpa@obora.slodki.domek...

> a jaka? caly czas usiluje sie tego dowiedziec. jaka jest ta roznica, skoro
> mety sa zawsze?
Odpowiedzi znajdziesz w postach innych osób w tym wątku, nie będzę więc
powtarzał tego swoimi słowami.

> a ja mysle, ze potraktowales mnie niesprawiedliwie i krzywdzaco. nigdzie
nie
> ocenilam twojej osoby, napisalam tylko, ze twoj poglad wydaje mi sie
naiwny
> i wyjasnilam, dlaczego. za to ty juz piszesz ad personam.
Odebrałem to jakoś osobiście (pewnie jakieś emocje). Nie miałaś takiego
zamiaru
więc cię przepraszam za późniejszą odpowiedź. Możliwe, że twój tekst
napisany
innymi słowami nie odniósłby u mnie takiego skutku.
Darek D.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


25. Data: 2002-05-11 21:13:32

Temat: Re: samodzielność
Od: "Maja Krężel" <o...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

"didziak" napisał

> Nie - dopisuje się do konta rozważności i samodzielności dziecka.
> Dopisuje się do jego zdolności zachowania się w sytuacjach
> stresogennych - a procentuje to trzeźwym myśleniem i dojrzałością
> ponad wiek.

Powiem szczerze - nie przemawia to do mnie. Po prostu za samodzielność uważam
coś innego. Np. to, że ten chłopak potrafiłby sam zatroszczyć się o wyjazd
załóżmy na jakiś obóz. Sam by zarobił, sam złożył wniosek, sam przygotował
się do wyjazdu, zrobił potrzebne zakupy, kupił bilet, sam pojechał (jeśli
ryzyko takiego samotnego wyjazdu byłoby bliskie zeru) itp. To jest właśnie
samodzielność, a nie jest nim ryzykanctwo, kuszenie złego losu podczas
samotnych wyjść wieczorem na miasto.
Nie twierdzę, że syn Basi nie jest samodzielny. Wręcz przeciwnie - z tego, co
pisała w innych postach jest tak na pewno. Ale akurat faktu samotnego powrotu
nocą nie uważam za przejaw samodzielności. Powiedziałabym, że jest nawet brak
odpowiedzialności rodziców, ale nie chciałabym w ten sposób nikogo urazić.
Piszesz "Dopisuje się do jego zdolności zachowania się w sytuacjach
stresogennych - a procentuje to trzeźwym myśleniem i dojrzałością ponad
wiek". To dlaczego nie poszedł zadzwonić na dworzec, w sam środek tego bagna,
o którym pisałeś? Skoro "co mnie nie zabije, to wzmocni"? ;-)

> Widzisz - są dwie szkoły, albo "na głęboką wodę" albo "pod klosz".

Ja działam zgodnie z zaleceniami szkoły "na głęboką wodę, ale w kapoku". Ale
jeśli w wodzie roi się od rekinów, to nie rzucam wcale ;-)

> W tym znaczeniu - jeśli dziecko będzie ostrożne NIE POWINNO mu się
> nic stać - co nie zabija to wzmacnia, jego samodzielność.

Ale tu nie chodzi o ostrożność dziecka! Napisałam w innym poście (ale chyba
go nie widać). To mniej więcej tak, jakby pozwolić nastolatkom na seks bez
antykoncepcji mówiąc "Oni są samodzielni, ostrożni, więc nic się nie stanie".
Dziecko może być ostrożne, czujne, pewne siebie, a w czambuł i tak dostanie.
Bo jeden palant z drugim będzie miał kaprys.

> Widzisz - wiem, że córka to trochę inne podejście... Będzie trudno
> Siostra jeździ stopem, nocuje poza domem,
> itp, itd. I - co najlepsze - sama widzi, co do czego się sprowadza
> i jaki mieć stosunek do pewnych spraw, 'szlachetnych idei',
> młodzieńczych zrywów...

Ale siostra jak mniemam jest pełnoletnia i odpowiada sama za siebie. To nie
nastolatka z sianem w głowie.

> Jeśli Ci to coś powie, po obejrzeniu "Cześć Tereska" powiedziała,
> że oglądała film o swoim dzieciństwie i zna to z autopsji.

No niestety, nie widziałam tego filmu. A tak na marginesie, warto?

> Ja absolutnie nie nakazuję innym żyć jak sam uważam, ale znam
> przypadki podobne do tego, gdy chłopakowi mama obierała nawet
> jabłuszko do szkoły i prasowała codziennie ciuszki (czekające od
> wieczora na oparciu krzesełka) - do dziś jest wydrwiony jako
> 'pedzio'...

No tu akurat jest to ewidentne przegięcie w drugą stronę i zgadzam się, że to
kształtowanie kaleki życiowego.

> Zapytam jedynie - czy Twój pierwszy samodzielny raz w nowej
> dziedzinie: poczynając od wyjazdu do pobliskiego miasta/centrum
> miasta/sąsiedniego miasta a kończąc na innym 'pierwszym razie' był
> zawsze za wiedzą/zgodą rodziców?

Oj Didziak, jasne, że nie, ale jednocześnie wiedziałam, kiedy mogłabym
przegiąć pałę i tego nie robiłam. Z tym, że nie bardzo widzę związek z
przypadkiem syna Basi. On był na mieście za przyzwoleniem rodziców i to
uważam za nierozsądne. Ową zgodę na ryzyko.

> Mój nie i sądzę, że większości
> dzieci nie - dowiedzieli się po fakcie, że z kolegą (w którejś z
> pierwszych klas podstawówki) pojechałem po modele do sklejania do
> składnicy harcerskiej w centrum sąsiedniego miasta :->

Eee, bo u Was na Śląsku nie wiadomo nawet, gdzie się jedno miasto kończy, a
drugie zaczyna ;-)

> Nie zauważasz, że to zatracanie się, wolności i zdrowego rozsądku
> w przesadnej ostrożności (przecież sama piszesz, że nie rozmawiamy
> o wyłącznie dzieciach...)?

Nie, osobiście nigdy nie cierpiałam z powodu utraty wolności, która rzekomo
miałaby wynikać z przesadnej ostrożności. Może i jestem głupia, ale wolę być
głupia i żyć sobie spokojnie i szczęśliwie (a tak właśnie żyję), niż być
głupiomądra i stracić wzrok z powodu naruszenia mojej głowy przez jakiegoś
debila w kapturku.

> To nas różni - ja uważam, że ryzyko można podjąć gdyż jest ono
> według mojej oceny znikomo małe. Ty uważasz inaczej.

I tu nigdy nie dojdziemy do porozumienia :-) Dla mnie to faktycznie zbyt duże
ryzyko, bo troszkę się "nawracałam" nocami do domu (byłam już pełnoletnia,
jakby ktoś chciał się czepiać) i wiem, jak wygląda miasto nocą. Zresztą kto
nie wie. Ja nie twierdzę, że nigdy nie ryzykuję i nie będę tego robić. Po
prostu w tej akurat kwestii (nocne łażenie po mieście) mam dość
skrystalizowany pogląd i nie wiem, czy coś mogłoby spowodować, że go zmienię.

> Hm, to pewnie tak samo często jak te zagubione dzieci, którym
> pomaga komórka... :-)
> No słucham - kiedyż to ostatni raz dziecko zostało zabite z
> debilnego powodu?

Wiesz, nie staram się zapamiętywać wszystkich koszmarnych faktów z dziedziny
przestępczości, ale jeden na długo utkwił mi w głowie, bo stało się to w
Trójmieście, a człowiek, który zginął, był bliskim znajomym mojego kolegi.
Może nie chodziło tu o dziecko, ale o młodego chłopaka, który został
wypchnięty z wagonu SKM, gdy wracał w nocy ze swoją dziewczyną. Chyba wszyscy
kojarzą to wydarzenie sprzed kilku lat. Zginął ZA NIC. Po prostu i tyle.
A potem inne zabójstwa studentów (naprawdę nie kojarzę teraz nazwisk i
okoliczności). Powiesz może "Ale to przecież byli dorośli ludzie". No fakt,
tyle tylko, że gdy chce się komuś zrobić krzywdę, to się go o wiek nie pyta.
A 15-latek rzadko kiedy wygląda jak żywa reklama pieluszek Pampers. Wręcz
przeciwnie.
No i kupa innych przypadków - zabicie 10 latka przez jakiegoś skurwiela z
jego osiedla, zabójstwo Michałka, zabójstwo syna faceta, przez jego zazdrosną
kochankę. Wiem, że nie są to przypadki typowych napaści, ale chcę w ten
sposób wykazać, że może kiedyś ludzie mieli skrupuły przed skrzywdzeniem np.
księdza, matki z dzieckiem, staruszki, w końcu samych dzieci. Teraz tych
skrupułów jest coraz mniej.

>> Co do pobić - może to stereotyp z bogatych domów, że dostaje się
> dla idei, 'za żywota'? Ja ze swojego doświadczenia wiem, że to
> niezmiernie rzadkie jest

Nie bardzo rozumiem. Ty nigdy "nie wziąłeś za nic", więc uważasz, że jest to
mało powszechne? A może byłeś z tych co "dają" i oszczędzałeś małe dzieci
;-))

> ZWŁASZCZA jeśli chodzi o dziecko, nikt nie będzie go bił. Prędzej już
> dorosły zbierze 'za nic'.

Gorzej, gdy ten nastolatek bardziej na dorosłego, niż na dziecko wygląda ...

> Uważam, że takie 'nie powiększajmy ryzyka - wszędzie się coś może
> stać' to niepotrzebne panikarstwo;

Panikarstwem jest siedzenie w domu i trzęsienie gaciami we wszystkich
przypadkach na wszelki wypadek. Ale rozsądnym wyjściem (IMHO) jest trzeźwa
ocena danej sytuacji i wyciągnięcie odpowiednich wniosków. Dla każdego
stopnień ryzyka w różnych przypadkach będzie różny, więc to też trudno
porównywać. Jeśli chodzi o nocny powrót młodego chłopaka, to JA uważam to
za_niepotrzebne_ryzyko i już. Co innego, gdyby np. ten nastolatek musiał nocą
biec do apteki, bo coś tam. Ale tu nie było przypadku, że "musiał".

> jak wyżej napisałem - można siedzieć i drżeć w domu i trzymać dziecko 'pod
> kloszem', ale czy to jest sposób?

Ale na co właściwie miałby to być sposób? Czy chodzenie nocą po mieście jest
czymś normalnym, powszechnym, czy jest to zwykła ludzka czynność (tak, jak
chodzenie do szkoły, robienie zakupów, czy wynoszenie śmieci), że należy
dzieci do tego odpowiednio przygotować? Nie. Dlatego ja uważam, że swoje
dziecko wychowam i uświadomię tak, by nawet, gdy dorośnie, starało się unikać
ryzyka samotnych spacerów po mieście. Oczywiście nie na zasadzie "Ja nie
wychodzę, bo mi mamusia kiedyś zabroniła" tylko "Ja nie wychodzę, ponieważ
mamusia uświadomiła mnie, czym to może grozić"
Co innego, gdy ktoś trzyma dziecko w domu i boi się np. puścić je same do
szkoły (a szkoła tylko 100 m dalej), albo na kolonie, albo na basen. Wtedy
jest to niezdrowe, bo niepotrzebnie chroni się dziecko przez normalnymi
sytuacjami. Ale łażenia po mieście nocą (że tak uparcie do tego powracam) nie
uważam za zwyczajną, ludzką rzecz.

> Oczywiście to moja opinia na ten temat.

Noo, a to, co ja napisała, to moja, o :-)

> didziak (który w wieku 8 lat - nie mogąc się doczekać na rodziców
> wyjeżdżających do cioci - poszedł na piechotę 5 km do cioci i
> został znaleziony w połowie drogi :->)

Czy w związku z tym Twoi rodzice z miejsca zaczęli pozwalać Ci na kolejne
takie eskapady? :-))
--
Pozdrawiam śródnocnie, ale z domu :-)
Maja

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


26. Data: 2002-05-11 21:26:02

Temat: Re: samodzielność
Od: "Maja Krężel" <o...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Katarzyna Kulpa" napisała

> uprawiasz chwyt retoryczny zwany sprowadzaniem pogladow drugiej strony do
> absurdu.

To prawda :-) Ironizuję, by wykazać absurd wniosków, do jakich doszłaś (no
offence :-) Bo w zasadzie co chciałaś przekazać przez to, że w nocy wcale nie
musi być niebezpieczniej, niż w dzień?
Coś bardzo podobnego do mnie, napisała Joanna D.
"A moja córka została swego czasu napadnięta w biały dzień przez pedofila,
czy ma z tego powodu stwierdzić, że w dzień jest niebezpiecznie wychodzić:
"Wychodź córeczko z domu tylko po ciemku"?"

> i to dopiero sa rozsadne argumenty, z ktorymi mozna dyskutowac, w
> przeciwienstwie do kategorycznych stwierdzen w rodzaju "o 22 miejsce
> malolata jest w lozku, koniec dyskusji". sa rozne sytuacje, rozne
> dzielnice,
> rozne dzieci i rozne srodki komunikacji, i w ogole cala masa dodatkowych
> okolicznosci oprocz pory dnia, ktore tez moga wplywac na bezpieczenstwo.

Zgadzam się jak najbardziej. Tylko, że ja akurat najbardziej odniosłam się do
przypadku (i jemu podobnych) syna Basi.

--
Pozdrawiam
Maja

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


27. Data: 2002-05-12 00:09:52

Temat: Re: samodzielność
Od: "didziak" <d...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Napisała Perełka moja, Maja Krężel <o...@p...onet.pl>, odpisuję
zatem co następuje:

| Piszesz "Dopisuje się do jego zdolności zachowania się w
sytuacjach
| stresogennych - a procentuje to trzeźwym myśleniem i
dojrzałością ponad
| wiek". To dlaczego nie poszedł zadzwonić na dworzec, w sam
środek tego bagna,
| o którym pisałeś? Skoro "co mnie nie zabije, to wzmocni"? ;-)

Bo wtedy byłoby nastawianie się na ryzyko wg mojego pojęcia
ryzyka. Twoja granica przebiega już przy 'nocnym chodzeniu' - moja
z kolei 'przy nocnym chodzeniu w ryzykowne tereny' :-)

| > W tym znaczeniu - jeśli dziecko będzie ostrożne NIE POWINNO mu
się
| > nic stać - co nie zabija to wzmacnia, jego samodzielność.
| Ale tu nie chodzi o ostrożność dziecka! Napisałam w innym poście
(ale chyba
| go nie widać). To mniej więcej tak, jakby pozwolić nastolatkom
na seks bez
| antykoncepcji mówiąc "Oni są samodzielni, ostrożni, więc nic się
nie stanie".
| Dziecko może być ostrożne, czujne, pewne siebie, a w czambuł i
tak dostanie.
| Bo jeden palant z drugim będzie miał kaprys.

Ależ daj spokój - jak palant będzie miał kaprys to naciśnie pedał
gazu przed przejściem dla pieszych :-) Albo ktoś Cię opluje z
okna, gdy będziesz szła ulicą...
No ja wiem, że to do niczego nie prowadzi ;-)) ale odnośnie Twego
porównania uważam, że plemniki podczas sexu są bardziej
wszędobylskie niż męty z kaprysem 'zabicia tego pięknego wieczoru
małego dzieciaczka' :-)))))))

| > Widzisz - wiem, że córka to trochę inne podejście... Będzie
trudno
| > Siostra jeździ stopem, nocuje poza domem,
| > itp, itd. I - co najlepsze - sama widzi, co do czego się
sprowadza
| > i jaki mieć stosunek do pewnych spraw, 'szlachetnych idei',
| > młodzieńczych zrywów...
| Ale siostra jak mniemam jest pełnoletnia i odpowiada sama za
siebie. To nie
| nastolatka z sianem w głowie.

Nie zawsze miała 18 lat, nie zawsze ;-))) i powiem Ci, że naprawdę
Jej eskapady to przypadały na 14.-17. rok życia :-)

| > Jeśli Ci to coś powie, po obejrzeniu "Cześć Tereska"
powiedziała,
| > że oglądała film o swoim dzieciństwie i zna to z autopsji.
| No niestety, nie widziałam tego filmu. A tak na marginesie,
warto?

Siostra bardzo entuzjastycznie reklamowała, ja go natomiast nie
widziałem. Podobno przy końcu filmów, gdy wyświetlano napisy,
ludzie siedzieli jeszcze z pół minuty nieruchomo...
Choć spotkałem się też z opinią, że przejaskrawiony, za brutalny,
nierealny... ale wydaje mi się, że na Śląsku został dobrze
zrozumiany (sądząc po zasłyszanej reakcji na ów film) - pełno
tutaj takich klimatów, akcentów... blokowisk i blo(c)kersów, itp.

| > Zapytam jedynie - czy Twój pierwszy samodzielny raz w nowej
| > dziedzinie: poczynając od wyjazdu do pobliskiego
miasta/centrum
| > miasta/sąsiedniego miasta a kończąc na innym 'pierwszym razie'
był
| > zawsze za wiedzą/zgodą rodziców? Mój był (...inne miasto...)
| Oj Didziak, jasne, że nie, ale jednocześnie wiedziałam, kiedy
mogłabym
| przegiąć pałę i tego nie robiłam. Z tym, że nie bardzo widzę
związek z
| przypadkiem syna Basi. On był na mieście za przyzwoleniem
rodziców i to
| uważam za nierozsądne. Ową zgodę na ryzyko.
| Eee, bo u Was na Śląsku nie wiadomo nawet, gdzie się jedno
miasto kończy, a
| drugie zaczyna ;-)

No ze Śląskiem się zgadzam, mi się to bardzo podoba zwłaszcza (tu
przemówi przeze mnie partiotyzm lokalny), że mieszkam w
najładniejszym z nich wszystkich :->>
A co do syna Basi - nie był to kaprys zaakceptowany przez
rodziców, ale po prostu potrzeba chwili, nie sądzisz?

| Może i jestem głupia, ale wolę być
| głupia i żyć sobie spokojnie i szczęśliwie (a tak właśnie żyję),
niż być
| głupiomądra i stracić wzrok z powodu naruszenia mojej głowy
przez jakiegoś
| debila w kapturku.

A ja się duszę żyjąc szaro i staram się, żeby nie było tak szaro i
ostrożnie.
Bodajże Mussolini powiedział, że 'lepiej jest jeden dzień być lwem
niż tysiąc lat owcą' :-) coś w tym jest...

| > Hm, to pewnie tak samo często jak te zagubione dzieci, którym
| > pomaga komórka... :-)
| > No słucham - kiedyż to ostatni raz dziecko zostało zabite z
| > debilnego powodu?
| [Trójmiasto i studenci]

Tak, ale studenci stawali w obronie ludzi obrabowywanych i dlatego
dostawali... :-/
A co do Trójmiasta... tak, czasem się to zdarza, jeśli chodzi o
dorosłych, pisałem, że to może mieć częściej miejsce.

| gdy chce się komuś zrobić krzywdę, to się go o wiek nie pyta.
| A 15-latek rzadko kiedy wygląda jak żywa reklama pieluszek
Pampers. Wręcz
| przeciwnie.

Ale nie wygląda i na 18 lat, i też na poważnego przeciwnika do
bójki... z takim nastawieniem to się dziwię, że jeszcze chodzisz
na zakupy, Maju :-)

| No i kupa innych przypadków - zabicie 10 latka przez jakiegoś
skurwiela z
| jego osiedla, zabójstwo Michałka, zabójstwo syna faceta, przez
jego zazdrosną
| kochankę. Wiem, że nie są to przypadki typowych napaści, ale
chcę w ten
| sposób wykazać, że może kiedyś ludzie mieli skrupuły przed
skrzywdzeniem np.
| księdza, matki z dzieckiem, staruszki, w końcu samych dzieci.
Teraz tych
| skrupułów jest coraz mniej.

Ale nie przesadzajmy, że owych ludzi jest tak dużo? Nie wiem, czy
widziałaś kiedyś reportaż nt. pedofilów i ich losów w więzieniu.
Tytuł "nie sąd cię skaże, pedofilu...". Ludzie krzywdzący dzieci
mają w więzieniach odpłacone, oj mają... Nawet recydywista ma
sumienie, zaręczam Ci za to - łatwiej dostanie się dorosłemu, a
15-latek na takiego nie wygląda, nawet nocą.

| >może to stereotyp z bogatych domów, że dostaje się
| > dla idei, 'za żywota'? Ja ze swojego doświadczenia wiem, że to
| > niezmiernie rzadkie jest
| Nie bardzo rozumiem. Ty nigdy "nie wziąłeś za nic", więc
uważasz, że jest to
| mało powszechne? A może byłeś z tych co "dają" i oszczędzałeś
małe dzieci
| ;-))

Nie, to nie do końca tak - może po prostu wiem, co wywołuje
agresję? Z opowiadań różnych znajomych i własnych doświadczeń - od
lubiących dres, mających sportowego Opla Kadetta GSi bliźniaków,
którym nie warto wchodzić w drogę... po punka w kurtce moro
pracującego na kopalni, który czyta książki i się rozwija w
informatyce, ale nie przeszkadza mu to nosić 30cm nóż. Wyciąga go
TYLKO wtedy, gdy ktoś chce go nastraszyć własnym (a nikt nie ma
większego) :-> A... i lubi dostać w ryja - 'morda nie szklanka...'
Może to dziwne, ale nie dostaje się za nic, moim zdaniem... Jest
buta w spojrzeniu, pogarda w zachowaniu lub inne niewerbalne
znaki, które wywołują od razu wrogość, gdy tylko zostaną
zauważone. I to jest to właśnie NIC, o którym często się nie
wspomina.
Sorry, może boli, gdy tak mówię ale to moje zdanie. Jechałem na
mecz Polska-Szwecja bodajże w ubiegłym roku z Krakowa do Chorzowa
z CAŁYM pociągiem pełnym kibiców Cracovii czy Wisły... widziałem,
jak chłopakowi pocięto twarz nożem... ale nadal uważam, że po
prostu mógł odejść bez słowa z dziewczyną, gdy pod Jej adresem
zaczęły padać niewybredne komentarze... a zareagował inaczej i
przypłacił to 5 cm raną ciętą...
Jechałem w autobusie, gdy superładnej dziewczynie kibic zaczął
chamsko robić propozycje... wysiadła na najbliższym przystanku i
na tym się skończyło. Nie warto prowokować, trzeba ludzi sobie
zaskarbić, właśnie niewerbalnie...

| > ZWŁASZCZA jeśli chodzi o dziecko, nikt nie będzie go bił.
Prędzej już
| > dorosły zbierze 'za nic'.
| Gorzej, gdy ten nastolatek bardziej na dorosłego, niż na dziecko
wygląda ...

Nadal nie wygląda na dorosłego i nie ma za co zebrać. Przykro mi -
nie zgodzę się z tym, że - jeśli zachowa się ulegle i będzie
'współpracował' - stanie mu się krzywda.

| rozsądnym wyjściem (IMHO) jest trzeźwa
| ocena danej sytuacji i wyciągnięcie odpowiednich wniosków. Dla
każdego
| stopnień ryzyka w różnych przypadkach będzie różny, więc to też
trudno
| porównywać. Jeśli chodzi o nocny powrót młodego chłopaka, to JA
uważam to
| za_niepotrzebne_ryzyko i już. Co innego, gdyby np. ten
nastolatek musiał nocą
| biec do apteki, bo coś tam. Ale tu nie było przypadku, że
"musiał".

Nie było? Basia pisała przecież o NAGŁEJ potrzebie (nie wziął
komórki ze sobą, bo nie wiedział, że podczas trasy się mu
przyjdzie odłączyć i wracać) - nic błahego raczej nie ściąga nas z
gór do Chorzowa tak nagle, prawda?

| Ale na co właściwie miałby to być sposób? Czy chodzenie nocą po
mieście jest
| czymś normalnym, powszechnym, czy jest to zwykła ludzka czynność
(tak, jak
| chodzenie do szkoły, robienie zakupów, czy wynoszenie śmieci),
że należy
| dzieci do tego odpowiednio przygotować? Nie.

Nie mówię, że dziecko ma robić conocny rekonesans po mieście -
jedynie o tym, że jeśli się tam już znajdzie, to znaczy, że (1) są
ku temu UZASADNIONE okoliczności i (2) nie ma z tego co robić
jakiejś sensacji i wzbijania piany, niecodzienność ale kreatywna
dla zdolności radzenia sobie w różnych sytuacjach dziecka. I nie
mówmy o dziecku w wieku 6 lat (Ty to pisałaś? :->), ale o
15-latku - od tego się zaczęło -obniżanie wieku uznam za brak
dobrej woli i chęci współpracy ;->>
No i wcale nie sądzę, że ryzyko jest tak wysokie, że dziecko
zrobiło źle, że - podsumowując - był to zły pomysł i dziecko LEDWO
CO uszło z życiem i był to najgorszy koszmar czy fakt, który mógł
się wydarzyć i żeby do tego nigdy więcej nie dopuszczać.

| łażenia po mieście nocą (że tak uparcie do tego powracam) nie
| uważam za zwyczajną, ludzką rzecz.

A kto łazi po nocach, jeśli nie ludzie? :-) (nie odnośmy się do
tego, taki tam żart ;-))

| > didziak (który w wieku 8 lat - nie mogąc się doczekać na
rodziców
| > wyjeżdżających do cioci - poszedł na piechotę 5 km do cioci i
| > został znaleziony w połowie drogi :->)
| Czy w związku z tym Twoi rodzice z miejsca zaczęli pozwalać Ci
na kolejne
| takie eskapady? :-))

Nie pamiętam, szczerze... ale do tego Zabrza po modele jeździłem
(a jakie pyszne bułki z gorącym farszem pieczarkowym tam były na
mieście - do dziś pamiętam, że ich konsumpcja to nasz rytuał był
;-) potem przyszła kolej na znaczki - sklep tuż obok tablicy
ogłoszeń "Harnasiów" Basi w Gliwicach :->> też jako dzieciak tam
jeździłem :-))


| Pozdrawiam śródnocnie, ale z domu :-)

Ja również pozdrawiam nocnie :-)))
didziak :-)))


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


28. Data: 2002-05-12 00:11:50

Temat: Re: samodzielność
Od: "didziak" <d...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Napisała Perełka moja, Sokrates <d...@w...pl>,
odpisuję zatem co następuje:

| > Co nie zabija, wzmacnia.
| > Ja tam (bezdzietny, bez żony i szalony :->) uważam takie
| > wychowanie za słuszne.
| Bardzo możliwe, że gdy się ożenisz i będziesz miał dzieci, to
| zapali się w tobie jedna z tych iskierek, która możliwe, że
| zmieni twoje zdanie.

Naprawdę tego nie wykluczam - oczywiście, że prezentuję zdanie,
które mam na dany temat w TERAŹNIEJSZEJ chwili (tj. chwili pisania
owego posta ;->)...
Naprawdę nie zarzekam się, że tak nie będzie - zwłaszcza w
przypadku córki...


Pozdrawiam,
didziak :-)))


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


29. Data: 2002-05-12 00:21:59

Temat: Re: samodzielnoś
Od: "didziak" <d...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Napisała Perełka moja, Lidka - Arfi <l...@p...onet.pl>,
odpisuję zatem co następuje:

("kibicujesz temu czy temu?")
| Sorry,nie skutkuje. Tak odpowiedział mój znajomy i ...dostał za
to że się
| nie interesuje takim pięknym sportem.
| Oni nie zadają tego pytania dla wiedzy tylko po to zeby komuś
przylać.

No tak, ale czy znajomy miał 15 lat? :-) do tego zmierzam, dzieci
często mają lepiej pod tym względem...
No i wiesz, nadal trochę nie wierzę w to NIC - pewne sygnały (MOIM
ZDANIEM) z reguły (w większości przypadków, gdy 'za nic' ktoś
dostał) są wysyłane i to właśnie one powodują włączenie się
agresora u takich ludzi... Pogardliwe spojrzenie, wyzywające
spoglądanie w oczy... to wystarczy za pretekst. Wiem, że to
niewiele, ale nie okłamujmy się, że owo NIC to będzie zero
absolutne... albo potrzeba kasy.

| > Pozdrawiam (z jakąś wiarą w 'złych' ludzi i ich logikę :-)))
| Noż kurde, nie chciałabym Ci tej wiary podkopywać:-)
| To co piszesz skutkuje, pewnie że skutkuje. Ale wtedy jeśli to
jest tzw.
| napad rabunkowy (czytaj:kolesie chcą parę groszy na coś-tam)
Nie skutkuje
| jeśli kolesiów po prostu "rączki swędzą"

Zgadza się, ale w pretekst, żeby dokopać młodemu...?
Wiesz, ja wiem, że jeśli jesteś 'karkiem', też masz czasem
przekopane - dużo meciarzy chce się 'sprawdzić' na solo z drugim
byczkiem, na ten przykład... poza tym znajomi znajomych, układy...
też mogą nakomplikować, ale nie widziałem ani nie słyszałem, żeby
dokopano dzieciakowi za nic - chyba, że katem też było dziecko...
ale to inna inszość.

| Wiesz co? Ja spokojny człowiek jestem a też mnie swędzą rączki
jak po raz
| kolejny jakiś gnojek mi probuje na przystanku w torebce
posznupać. No ale
| to już inny temat.

Wyzwól agresję, jeśli masz warunki :-) Ja nie mam, ale też to
chyba zrobiłbym ;-)


Pozdrawiam serdecznie,
didziak :-)


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


30. Data: 2002-05-12 00:31:11

Temat: Re: samodzielność
Od: "didziak" <d...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Napisała Perełka moja, Sokrates <d...@w...pl>,
odpisuję zatem co następuje:

| Ja również podpisuję się pod obiema paniami wszystkim, co mam.
| Z pełnym sarkazmem (nie odnosząc się do nikogo z was ani waszych
dzieci)
| (...)
| Nie śledziłem tego wątku gdzieś wcześniej i nie znam ich podstaw
ale też
| nie widzę pola do usamodzielniania 15-latka po 22:00 na mieście.
| (..)
| To głupota ubrana w pseudotroskę o rozwój dziecka a na
ewentualnym
| pogrzebie powiemy sobie- trudno los tak chciał.

Przepraszam, jak chcesz zabierać głos w dyskusji, gdy nie wiesz, o
co w gruncie rzeczy chodzi? :-(
Sorrki, ale nikt nie mówi o survivalu rodem z Legii
Cudzoziemskiej: zrzut w głąb dżungli i 24 godziny na dotarcie do
domu... w przeciwnym razie zmieniamy zamki i już zginiesz...

Mówimy od początku o uzasadnionych powodach, dla których dziecko
się znalazło w takiej sytuacji. Ja uważam, że to nowe
doświadczenie rozwinęło samodzielność dziecka... kiedyś wszak to
musiało nastąpić (tylko nie piszcie, że 6 lat może też będzie
dobrym wiekiem, na litość) - Basia jest z syna dumna, ja też
byłbym - Ty uważasz to za głupotę czy pseudotroskę...
Za ostro się wyraziłeś i ustosunkowałeś - i sam przyznałeś, że bez
dogłębnego zrozumienia sytuacji, konkretnej zresztą.
Szkoda.


didziak...


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4 ... 6


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

utrzymywanie rodzicow
Mały problem
OT - nie mogę wysłać postu.
pozytki z watku o feminizmie
Czy kobiecie można powiedzieć prawdę?

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »