Data: 2004-06-07 11:55:01
Temat: Re: siła przyzwyczajenia
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Natalia" w news:ca18b6$h23$1@news.onet.pl...
/.../
> muszę mu to chyba powiedzieć uczciwie, żeby się po mnie
> nie spodziewał codziennie wymyślnych dań i stania po pare
> godzin nad kuchnią?
Skoro kobiety Cię wspierają w Twej wizji wydarzeń, to ja, dla
równowagi coś z drugiej strony ;).
Rzecz moim zdaniem może być (nie musi) bardzo poważnym
powodem przyszłego konfliktu. Dopóki starczy Wam "paliwa"
na pokonywanie tych odmiennych krańcowo upodobań (w życiu
rodzinnym przecież fundamentalnych), będzie to z jego głownie
strony, spychane w obszar wyrzeczeń i naturalnie tolerowane.
Gdy jednak ten obszar z czasem zacznie się przepełniać - a tak
jest na ogół po kilku latach, gdy wspomniane paliwo nie dojrzeje
należycie, rozpocznie się etap "żalu za straconym". Nie wierzę
bowiem, że gość, który przywykł do dobrego, ładnego i radosnego
karmienia, dokona na sobie kastracji tego oczekiwania, bez bólu.
Choć więc będzie to z pewnością nie po Twojej myśłi, radzę jednak ;)),
przyjrzeć się, ile radości może dawać ludzim cały rytuał związany
z żywieniem w domu. Ile ciepla i potencjału jest we wspólnym stole,
w zaskakiwaniu partnera smakołykami, wyrażaniu nimi swoich uczuć.
Ponadto, jest w tym przecież jakiś styl domu, styl przekazywany
nastęnemu pokoleniu. Nie mówię, że u Ciebie było "źłe", ale
sugeruję jedynie byś spróbowała zobaczyć to, czego dzisiaj
nie widzisz. Nauczyć w zyciu można się wszystkiego od nowa.
Oduczyć, zapomnieć nawyków, raczej się nie udaje.
> pozdrowienia
>
> natalia
>
Oczywiście nie mam na myśli kopiowania jego matki,
i popadania w skrajności!!
Chwalę umiar i zrównoważenie.
:).
All
|