Data: 2003-11-03 06:17:11
Temat: Re: ślub a alimenty na dzieci z ex
Od: "margola & zielarz" <malgos@spamu_nie_kochamy.panda.bg.univ.gda.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
----- Original Message -----
From: "rena" <r...@a...pl>
Newsgroups: pl.soc.rodzina
Sent: Sunday, November 02, 2003 7:13 PM
Subject: Re: ślub a alimenty na dzieci z ex
> chyba adrenalina ci zalala oczy i wszystko zle przeczytalas:) nie dziecko,
a
> jego matka. facet nie uchyla sie od alimentow - placi tyle, ile mu
> wyznaczono, ale gdy tylko sie ozenil, do sadu od razu trafil wniosek o
> podwyzszenie alimentow - przypadek?
Do adrenaliny to mi jeszcze daleeeeeko, tym bardziej, ze sprawa nie dotyczy
mnie osobiście (ani nawet podobna sprawa, Bogu dzięki, nigdy nie dotyczyła,
z żadnej strony).
Podstawowe dla mnie pojęcia wyjaśnię może, bo mam wrażenie, ze rozmawiam ze
ślepym o kolorach:
1. O alimenty nie występuje dziecko tylko matka - zgoda, ale matka występuje
W IMIENIU dziecka. I, jak sądzę, nie jest tak pazerna, jak chciałaby to
widzieć nowa żona ojca dziecka. Przypadkowo wiem, ile kosztuje utrzymanie
dziecka, w różnym wieku, od 0-15 lat. Nie jest ono tanie, zwłaszcza w
obliczu wydatków szkolnych i odzieżowych. Oczywiście, można ubierać się na
szmatach i wówczas jest to dużo taniej, można też korzystć z podręczników
wypożyczonych ze szkolnej biblioteki, o ile taka w szkole jest, ale na
miejscu ojca spaliłabym się ze wstydu. Niech zgadnę, tatuś płaci mniej niż
500 zł miesięcznie. Proponuję nowej żonie, by poszła do jakiejś starszej
znajomej i podliczyła z ołówkiem w ręku wydatki na wychowanie dzieci. Może
wtedy będzie wiedziała, co jest grane. Albo niech spróbuje na siebie wydać
tylko 500 złotych miesięcznie, wliczywszy w to zakupy nowych rzeczy co sezon
(buty, kurtka, spodnie, bluza, nie szaleć, zresztą z tą kwotą nie
poszaleje), zakupy książek co rok (250 zł komplet) i jedzenie. Na wakacje
niech za to pojedzie i angielski niech sobie z tych pieniędzy opłaci (tylko
mi nie wpierajcie, że dodatkowe zajęcia, czy to będzie język, czy sport, nie
są konieczne).
2. Jeśli ktoś się żeni, to znaczy, że stać go na utrzymanie nowej rodziny.
A jeśli stać go na nową, to niestety pierwszeństwo ma poprzednia, choćby
dlatego, że zobowiązania powstały znacznie wcześniej i kolejne zobowiązania
bierze na siebie świadom poprzednich. Żona z prawnego punktu widzenia jest
zobowiązana do utrzymywania męża w razie drastycznego obniżenia jego
dochodów. W małżeństwie, na które, miejmy nadzieję, nowa żona zdecydowała
się świadomie, powstaje wspólnota majątkowa i jako taka brana jest pod uwagę
przez sąd. Nie bierze się natomiast pod uwagę dochodów babci dziecka, bo
babcia dziecka z prawnego punktu widzenia nie jest zobowiązana
współuczestniczyć w utrzymaniu swojego dorosłego dziecka ani wnuka, nawet
jeśli razem z nimi mieszka. Zresztą, ojciec dziecka też pewnie jakiś czas
pomieszkał z nową żoną przed ślubem i wówczas z prawnego punktu widzenia ich
dochody były absolutnie oddzielne.
Reasumując: wystąpienie o podwyższenie alimentów jest wg mnie jak
najbardziej związane z ożenkiem ojca dziecka, matka dziecka ma świadomość,
że teraz tatuś wchodząc w nowe życie chętnie wymazałby z pamięci czas
poprzedni, trzeba więc zabezpieczyć dziecku przyszłość, tym bardziej że nowa
żona wygląda mi na pełną pretensji do dzieciaka, że się w ogóle pojawiło na
świecie i na zazdrosną o pierwszą żonę, że była i że była pierwsza
(oczywiscie mogę się mylić, może się ona okazać osobą wielkoduszną i z
klasą, przyjmującą dziecko męża z poprzedniego związku za część swojej
rodziny, wówczas przepraszam za te podłe insynuacje)
Co proponuję: usiąść i się zastanowić, czy się dojrzało do podjęcia
zobowiązań wypływających z małżeństwa. Zastanowić się, czy się ufa swemu
mężowi, że nie powtórzy wyczynu z rozwodem, w razie gdy pojawią się
trudności. Zastanowić się, czy się w dziecku i jego matce nie widzi wrogów
nr jeden i dlaczego. Przemyśleć sobie, czemu służą pieniądze z alimentów i
dlaczego interesy nieletniego dziecka reprezentowane są przez matkę.
A nade wszystko odrobina empatii: pamiętać, że dziecko powołane na swiat
przez niezbyt do tego dorosłych i odpowiedzialnych rodziców wystarczająco ma
przesr...ne, żeby się do tego jeszcze miała wtrącać macoszka z pretensjami.
Nie nakręcać atmosfery, nie walczyc przeciwko matce dziecka, na wspólnych
wakacjach z dzieckiem nie liczyć czujnie każdej złotówki na lody
uszczuplającej rodzinny budżet, a ajkoś się to ułoży.
No i pamiętać, że nadejdzie godzina zemsty: jak pojawi się dziecko z nowego
związku, będzie można męża wypchnąć do sądu, żeby wystąpił o zmniejszenie
alimentów. O ile, oczywiście, jest się na tyle małoduszną.
Tyle ja w tej sprawie.
Margola Dla Której Wiele Rzeczy Jest Jasne i Oczywiste
|