Data: 2000-07-15 14:34:28
Temat: Re: smierc
Od: "Stefan" <b...@p...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
jacob napisał(a) w wiadomości: ...
>
>Stefan wrote in message <3...@n...vogel.pl>...
>>
>>jacob napisał(a) w wiadomości: ...
>
>>>Nie wiem, czy wiek tu odgrywa najistotniejsza role. Dla rodzicow dziecko
>>>pozostaje zawsze dzieckiem, czy ma dwa latka, czy ma piecdziesiat lat.
>>
>>Tak, dzieckiem pozostaje, lecz rodzic ma inny stosunek do dziecka i inną
>>płaszczyznę interkontaktów z nimw zależności od licznika lat. A zatem nie
>>zamykałbym zagadnienia na twierdzeniu: "Dla rodzicow dziecko
>>pozostaje zawsze dzieckiem, czy ma dwa latka, czy ma piecdziesiat lat".
>
>Przeciez nie rozwazamy stosunek rodzicow do dziecka w ogole, w zaleznosci
od
>wieku tego dziecka.
Z jakiej racji chcresz pominąć zagadnienie wieku w zakresie budowy uczucia
do dziecka.
Wszak wiek potomka zmienia formę i natężenie uczucia. Wpływa na to wiele
czynników, które w czasie istnienia występują.
Wiek śmierci fdzieci jest przecież różny. ergo: jeżeli - jak twierdzę - z
biegem czasu zmienia się forma i rodzaj uczucia do dzieci to i uczcuie to
towarzyszy w godzinach smierci.
jak zdążyłem przyczytać podobne zdanie ma Monika, czyli nie jestem
odosobniony w tego rodzaju wnioskach.
Mowimy o ropaczy rodziczow w razie smierci dziecka. Ja
>trzymam sie przy twierdzeniu, ze rozpacz rodzicow bedzie taka sama,
>niezaleznie od wieku dziecka. Tak ja to odczuwam.
masz prawo, ponieważ: "errare humanum est"
>>Ale... nadal to podkreślam - potencjał rozpaczy jest inny w zależności od
>>[... ...]
>>nie widzi i dlatego jej oceny nie zna.
>
>Porownanie to chyba nic nie mowi. Kazdy czlowiek inaczej rozpacza i w
kazdym
>wieku ta rozpacz moze przybierac inne formy.
Unikam tutaj dyskusji o formie rozpaczy : jedni płaczą, inni klną, jeszcze
inni idą się zapić a pozostali rozpaczając umierają
Ja myślę o potencjale rozpaczy, której - i tu żałuję - nie można zmierzyć i
zważyć.
Czyli wiek jest zalezny raczej
>od rozpaczajacego, niz od wieku osoby, ktora stracilismy.
**Czyli wiek jest zalezny raczej
od rozpaczajacego, niz od wieku osoby, ktora stracilismy.** - tego zdania
akurat nie bardzo pojmuję. Mógłbyś mi z łaski swojej przetłumaczyć - proszę.
>>To chyba i nie to. Moim zdaniem tutaj jest inna sprawa.
>>IMHO to kwestia pewnej porcji rozpaczy. jeżeli - powiedzmy dziecko -
>choruje
>>bez najmniejszych szans ratunku np. rok, czy dwa to ta "porcja" rozpaczy
>>"wycieka" po trochu i nie wiele jej juz po dwu latach zostaje na ten dzień
>>pogrzebowy.
>>Jeżeli śmierć jest gwałtowna i nagła to rozpacz jest też nagła i
gwałtowna.
>
>Czy to nie jest to samo,co ja twierdze? Nie rozlozylem to tylko na czynniki
>pierwsze.:-)
IMHO nie. Monika dała przykład i dobre uzasadnienie.
Śmierć gwałtowna lub powolna może dotyczyć dziecka w każdym wieku. ... i
dlatego: - *nie*.
>Pozdrawiam,
>jakub
Ja też pzdr.
st.b.
|