Data: 2001-08-06 09:20:06
Temat: Re: trójkątżycia
Od: "dr. franken" <o...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
eTaTa - eChild nakazał:
> Zostaw mówię i nie działaj w tym rytmie
> Bo wodę z mózgu im robisz
Użytkownik franken okazuje szczerą skruchę.
Plan na dziś: kontemplacja beznadziejności plus samooskarżenie.
Cel: oczyszczenie duszy z nieczystych pierwiastków.
Gdy zaczyna się samotność, jeszcze wszystko jest normalnie. I po roku
można myśleć że wszystko nadal jest tak samo, wszystko okej brachu w
porząsiu. Przychodzi taki dzień: wpada się w jakieś dziwne wiry, robi
różne niestworzone rzeczy a nazajutrz... kac. Dopiero wtedy widać jak
toto człeka skrzywia. Z każdym dniem, niepostrzeżenie, ów topi się we
własnych bezsensownych dywagacjach. I nikt nie przyjdzie, nikt nie
sprawi, że znowu będzie normalnie. A nawet jeśli, to tylko na chwilę
> miHau - więcej straciłeś niż zyskałeś :- )
Nauczyłem się nienawidzieć mojego imienia, nazwiska, mojej twarzy,
mojej fizyczności, moich myśli. To, co przedstawiam tutaj jest jakąś
formą ucieczki przed tymi atrybutami. Ale mimo że dzieje się to w
takim oderwaniu od świata, to jednak wczoraj, przez chwilę, poczułem
się lepiej, jakbym trochę... odżył.
Wchodząc tutaj wyzwoliłem się na chwilę z więzów, zacząłem krzyczeć.
Ale to było spontaniczne. Teraz jestem już spokojny. Zgaszony.
Gdy jestem z drugim człowiekiem to jestem innym człowiekiem. Idę do
takiego psychiatry i wszystko się na chwilę odmienia (tylko przez
kontakt z drugim człowiekiem) tak że on nawet się nie kwapi żeby
zajrzeć do środka, najwyraźniej uważając że wszystko jest w porządku.
To tak jak zepsuty samochód, który zawozisz do warsztatu a on tam
zaczyna działać. Opuszcza warsztat i znów to samo (coś w tym musi być,
sam tak miałem z samochodem).
To wygląda zawsze tak: Cześc, cześć, gadka szmatka, wszystko z Panem w
porządku. Wracam do domu, do samotności, na następne lata udręki. A
ja... nie umiem tak po prostu... wchodzić w interakcje. Niby znam
kogoś a jednak nigdy nie zadzwonię. Boję się... i wiem czego... bo
kilka razy próbowałem. Ludzie nie są dla mnie mili.
Serdeczności
--
miau
|