Data: 2002-12-11 15:45:11
Temat: Re: ukryta agresja?
Od: Basia Zygmańska <j...@s...gliwice.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Ja wiem, że trudno się wypowiedzieć, nie znając konkretnego
> przypadku, ale może choć ogólnie... Bo ja już szczerze mówiąc
> mam tego serdecznie dość - po pierwsze to boli, po drugie zabawa
> w bicie w sytuacji, kiedy jedna ze stron stoi na przegranej
> pozycji (bo ze względu na róznicę wieku i takie tam nie może
> oddać), to żadna zabawa - i chciałabym wiedzieć, co o tym
> myśleć. Tylko błagam, nie piszcie, że mam się zdać na swoją
> intuicję, bo moja intuicja - nie tylko w tym przypadku - jest
> takiego rodzaju, że gdybym się na nią zdała, to siedziałabym w
> kąciku strychu i popiskiwała cichutko ;)
Wiesz co - ja sie szczerze mówiąc dziwię. Mnie po tyłku moze klepać i
"przyjacielsko" szczypać tylko mój mąż (który zresztą ciągle ma takie
zapędy). Ja mu odpłacam tym samym.
Z kolei żartobliwe kuksańce, łaskotanie - tylko z dziećmi.
Wszelkie tego typu zachowania ze strony obcej osoby, nawet przyjaciela
byłyby dla mnie dziwne.
No chyba zebym podejrzewała ze ten ktoś do mnie czuje miętę, ale wtedy
mógłby to inaczej wyrazić.
No ale ja mam bardzo rozwinietą "prywatną strefę". Nie cierpię nawet
jak ktoś stoi ode mnie bliżej niż 1 metr (hmmmm, no chyba ze mi się
podoba).
A gdyby jakiś kolega ni stąd ni zowąd poklepał mnie po tyłku - to
ryzykowałby "poklepaniem" po buzi.
Pozdrowienia.
Basia
|