Data: 2006-07-15 15:20:47
Temat: Re: upały, a prowiant na podróż
Od: "Agatek" <a...@y...co.uk>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Dominik Jan Domin" <d...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:e9anep$rbg$1@news.onet.pl...
> A organizator urodzin po prostu nie dbał o dzieci i tyle.
Organizator urodzin po prostu zrobił je pod swoje dziecko myśląc, że jak
impreza dla dzieci to należy postawić przed dzieciakami:
- colę, fantę, inne kolorowe z bąbelkami
- szampana bezalkoholowego
- chipsy
- tort z dużą ilością bitej śmietany.
Dla mnie taki mix skończyłby się pewnie wywróceniem żołądka do góry nogami
:) Na urodzinach naszego były soki, paluszki, delicje, petitki, mandarynki,
galaretki a tort był "Szwarcwaldzki". I też przeżyły dzieci, specjalnie
marudzenia o śmieciożarcie nie było. Da się. Tylko nie należy pokazywać, że
to jedzenie to jest jakieś niewiadomo co.
Ja problem chipsów i innych syfów rozwiązałam dość specyficznie - nie mam
nic przeciwko, wręcz pozwalam kupować ile tylko chce - jeden warunek z
własnego kieszonkowego. Tygodniowo 7zł. Najzwyczajniej w świecie zazwyczaj
mu szkoda kasy:) Woli uzbierać na autko, naklejki, jakieś karteczki, raz na
2-3 miesiące go najdzie i oznajmia że ma ochotę wydać swoje kieszonkowe na
McDonaldsa. Też się godzę. Zazwyczaj woli inne rzeczy które mu proponuję a
dostępne są w domu, bez konieczności naruszania jego kieszonkowego.
Sknerstwo wygrywa:)
Agata
|