Data: 2006-07-15 15:33:23
Temat: Re: upały, a prowiant na podróż
Od: "Panslavista" <p...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Agatek" <a...@y...co.uk> wrote in message
news:e9b0s0$11t$1@srv.cyf-kr.edu.pl...
>
> Użytkownik "Dominik Jan Domin" <d...@p...onet.pl> napisał w
> wiadomości news:e9anep$rbg$1@news.onet.pl...
>
>> A organizator urodzin po prostu nie dbał o dzieci i tyle.
>
> Organizator urodzin po prostu zrobił je pod swoje dziecko myśląc, że jak
> impreza dla dzieci to należy postawić przed dzieciakami:
> - colę, fantę, inne kolorowe z bąbelkami
> - szampana bezalkoholowego
> - chipsy
> - tort z dużą ilością bitej śmietany.
>
> Dla mnie taki mix skończyłby się pewnie wywróceniem żołądka do góry nogami
> :) Na urodzinach naszego były soki, paluszki, delicje, petitki,
> mandarynki, galaretki a tort był "Szwarcwaldzki". I też przeżyły dzieci,
> specjalnie marudzenia o śmieciożarcie nie było. Da się. Tylko nie należy
> pokazywać, że to jedzenie to jest jakieś niewiadomo co.
>
> Ja problem chipsów i innych syfów rozwiązałam dość specyficznie - nie mam
> nic przeciwko, wręcz pozwalam kupować ile tylko chce - jeden warunek z
> własnego kieszonkowego. Tygodniowo 7zł. Najzwyczajniej w świecie zazwyczaj
> mu szkoda kasy:) Woli uzbierać na autko, naklejki, jakieś karteczki, raz
> na 2-3 miesiące go najdzie i oznajmia że ma ochotę wydać swoje kieszonkowe
> na McDonaldsa. Też się godzę. Zazwyczaj woli inne rzeczy które mu
> proponuję a dostępne są w domu, bez konieczności naruszania jego
> kieszonkowego. Sknerstwo wygrywa:)
>
> Agata
Czysta perfidia!
|