Data: 2003-04-03 07:55:16
Temat: Re: [wyzalam sie] Rece opadaja :((
Od: "Dunia " <d...@N...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Basia Zygmańska <j...@s...gliwice.pl> napisał(a):
> >
> > nie wiem, czemu jesli sie komus nie przylozy piacha jest dla ciebie
> samobiczowaniem?
> >
> > > Przepraszam Cię za swoje ostre zdanie, ale...
> > > Czemu to One mają się obarczać częścią odpowiedzialności? Że nie
> pokazały
> > > paluszkiem starym chłopom, że to i to BEE, a tamto CACY?
> >
> > bo nikt nie jest duchem swietym.
> >
>
> Odpowiadam w swoim imieniu, bo nie wiem jak to było u Duni,
> U mnie w domu kilkadziesiąt razy, miłą prośbą i groźbą próbowałam
> wytłumaczyć ojcu żeby sie w moje sprawy nie wtrącał.
No, wlasnie - u mnie bylo podobnie. Na poczatku probowalam delikatnie
wytlumaczyc o co chodzi. Moze dla niektorych jest to nie do pojecia, ze do
mojego ojca argument: 'nie mam jeszcze dzieci, bo nie jestem na nie gotowa'
nie przemawia. Na jego rozum to sa 'wymysly' (wymyslami wg. niego sa rowniez
jakiekolwiek problemy psychologiczne, jak rowniez wiele chorob). Ten typ 'tak
ma'. Realne sa jedynie jego problemy, inni 'wymyslaja'. Uwierzcie mi,
czlowiekowi jest naprawde przykro, ze ojciec (moze zwlaszcza ojciec) nie moze
zrozumiec jego watpliwosci. Po niesmialych probach przedstawienia mu moich
uczuc, przerzucilam sie na argumenty typu: kariera, pieniadze, ludzac sie, ze
cos w tym stylu bardziej dotrze do mojego ojca. Ludzilam sie i teraz szukam
nowego rozwiazania.
Padlo stwierdzenie, ze ojciec nie jest obcym czlowiekiem. Dla mnie niestety
jest - w sensie psychicznym - prawie obcy. Zawsze interesowal sie moimi
sukscesami (bo sie mozna bylo pochwalic wszem i wobec), a nie mna. Potwierdza
to fakt, ze kiedy moj brat jako male dziecko mial klopoty zdrowotne, to on sie
go prawie wypieral, 'bo jak to moze byc moje dziecko'. Dla mojego ojca liczy
sie to, co jego zdaniem udane. Co wiecej, zawsze mialam wrazenie, ze i tak nie
dosc robie, aby go zadowolic. Kiedy dostalam stypendium naukowe (najwyzsze),
to i tak chwalac sie swoim znajomym podwyzszal kwote razy dwa. Kiedy zostalam
laureatem olimpiady drugiego stopnia, on twierdzil, ze mialam pierwsze
miejsce. Jednoczesnie, kiedy zakonczylam swoja szkole srednia jako najlepsza
absolwentka, to nie pojawil sie na zakonczeniu roku szkolnego, choc
przemawialam wtedy do rodzicow i nauczycieli i mozecie sobie wyobrazic, jakie
to bylo wazne dla mnie (siedzial wtedy w domu i nie mial nic do roboty, nawet
nie podal mi zadnej wymowki). Zdalam sobie niedawno sprawe z tego, ze zawsze
staralam sie byc jak najlepsza (nawet wtedy, kiedy szlam wlasna droga), bo
tego oczekiwal, naiwnie oczekujac... sama nie wiem czego.
Nawet sie teraz dziwie, ze bylam w stanie sama wybrac sobie np. studia (wbrew
jego woli, wielomiesieczne dasy, przeszlo mu dopiero, jak sie od mamy
dowiedzial, ze jestem najlepsza na roku - JEST SIE CZYM CHWALIC). Dopiero po
dluzszym czasie zdalam sobie z tego sprawe, co oczywiscie zaowocowalo decyzja
(jak ktos to tu nazwal) o 'odcieciu pepowiny'. Zdaje sobie sprawe, ze moj
wyjazd daleko od domu pomogl mi poukladac sobie sprawy w glowie.
Staralam sie rozmawiac z nim kulturalnie, ale skoro on uwaza moje podejscie za
'wymysly', no to rzeczywiscie czas na bardziej zdecydowane dzialania. Jest to
dla mnie wazne - nawet za cene zerwania kontaktow - bo ilez mozna ?
Ilez mozna tlumaczyc, ze nie mam ochoty spelniac jego oczekiwan, a jedynie isc
swoja droga ?
IMO nie jest to martwienie sie, bo krzywda mi sie nie dzieje i on o tym wie.
To jest tylko i wylacznie jego problem, ze rzeczy nie ida takim torem, jak mu
sie wydaje sluszne. No i jego rodzina naciska (wiem to od mamy), a on sie
czuje zawstydzony z mojego powodu... no comments...
Jeszcze jedna uwaga - zrozumialam, ze nie chce tlumaczyc mu moich intymnosci
nie tylko z w/w wzgledow, ale rowniez dlatego, ze sa to nie tylko moje
intymnosci, ale i TZ. Decyzja o braku slubu koscielnego czy tez poczekaniu
jeszcze na dziecko jest w duzej mierze podjeta ze wzgledu na poglady TZ, o
ktorych ja wiem, ale nie sadze, abym miala prawo opowiadac o nich mojemu ojcu.
>Coż - są ludzie do których na prawdę
> NIC nie dociera.
Nic dodac, nic ujac.
Dunia
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|