Data: 2002-05-22 08:18:55
Temat: Re: żal
Od: "Oasy" <O...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Hanka Skwarczyńska" <a...@w...pl> napisał w
wiadomości news:<acfddh$kim$1@news.tpi.pl>...
> A on zasługuje na to, żeby mu wskazać drzwi (opcjonalnie z
> uprzejmą pomocą przy użyciu dowolnie wybranej kończyny dolnej),
> niech sobie je dokładnie obejrzy, bo to ostatni raz, kiedy je
> widzi od strony mieszkania. I niech tamta cudowna pani mu pierze
> skarpetki i wykręca się migreną.
>
> Pozdrawiam
> Hanka, co też jej się krew burzy
Jak już zauważyłaś ( ?;-) ) w pewnych kwestiach nasze zdanie jest bardzo
podobne. Tutaj też się zgadzam, ale uważam że nerwy nic tu nie dają, a mogą
tylko pogorszyć sytuację. Jestem pełen podziwu dla jej chęci uratowania
rodziny i miłości do męża. W całej tej walce o rodzinę może to być
największy atut, należy go tylko dobrze wykorzystać. Owszem, imo jej mąż ma
się za dobrze przy takiej postawie swojej żony i myślę że dalsze ciągnięcie
tej sytuacji może owszem coś zmienić, ale na skutki nie liczyłbym zbyt
prędko. A to daje mu to dużo czasu na to by w swej nieodpowiedzialności
podjąć jakąś głupią decyzję.
Żona doskonale zdaje sobie sprawę z hierarchii wartości, lecz on ma z tym
duże problemy.
Moim zdaniem powinien stracić coś co jak jest przekonany a żona go w tym
utwierdziła, należy mu się bez względu na wszystko. To bardzo pomaga zdać
sobie sprawę ile się traci. Bo z tego co czytam to jego więź z rodziną jest
bardzo silna mimo iż zapewnia że nie kocha żony. A tą drugą kobietą jest
imho najprawdopodobniej zauroczony. Myślę więc że wykopsanie go z domu jest
dobrym sposobym by mu pomóc poukładać sobie jakoś hierarchię wartości,
zmieniłbym jednak sposób na bardziej łagodny, z wielką miłością i żalem w
oczach, bo w sercu ma go wystarczająco, oraz z życzeniami powodzenia
wystawiłbym mu walizki.
A z drugiej strony to łatwo się mówi, a trudniej podjąć taką decyzję zdając
sobie sprawę że to nie koniecznie musi oznaczać sukces.
Andrzej
|