Data: 2003-08-31 12:08:24
Temat: Re: zazdrosc - byc moze juz bylo....ale
Od: "ksRobak" <e...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Arek" <a...@e...net>
news:bisnss$sp5$1@news.onet.pl...
> ksRobak rzecze:
> [..]
> > PS. wyjaśniam, żebyś nie sądził, że się z Ciebie nabijam :-)
> > jeśli "stwierdzimy", że poczucie własności jest cechą ludzką
> > - to brak takiego poczucia będzie ułomnością :o)
> Tylko, że poczucie własności kobiety jest *przypadłością* kultury
> babilońsko-śródziemnomorskiej i jej pochodnych.
> Jest wiele kultur, gdzie tego nie było i tam zazdrości w tej
> dziedzinie NIE MA.
> Nie jest to więc cecha nam genetycznie przypisana, lecz niestety
> wytworzona u dużej części ludzi w pewnym kręgu kulturowym.
> To trochę tak jak z poczuciem własności ziemi - są ludy, które nie
> czują jak ktoś może mieć ziemią na *własność*. Nie mówię tutaj o
> ułomności w pojmowaniu abstraktów, lecz o podejściu. Człowiek
> z takiego ludu może pojąć, czy też przyjąć do wiadomości, że akt
> własności ziemi istnieje, natomiast on tego NIE CZUJE,
> dla niego ziemia nalezy do wszystkich.
> A dla mnie każda osoba, w tym moja partnerka, oraz ja, należy
> do siebie.
> Tylko i wyłącznie.
>
> pozdrawiam
> Arek
To dlaczego jeśli wiemy np. że "czyjaś" żona zdradza swojego
męża, to nie wywołuje to w nas takich emocji jak wówczas
gdy zdradza nas "własna" żona??
Piszesz, że Ty i Twoja partnerka należycie "wyłącznie do siebie",
więc potwierdzasz akt własności i twierdzisz, że nie jesteś
zazdrosny? Więc mogę się przespać z Twoją kobietą i będzie
Ci to obojętne?? - nie sądzę.
Wypada raczej rozróżnić ZAZDROŚĆ od
CHOROBLIWEJ ZAZDROŚCI
zazdrość jako zawód (od: zawiodłam się, straciłem zaufanie)
\|/
re:
|