Data: 2002-11-04 22:06:46
Temat: Re: zdrada... - od ktorego momentu?
Od: "nieKrzys" <kris_73@ poczta.onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "maggie" <m...@w...pl> napisał w wiadomości
> mysle, ze dobrze jest ustalic pewne granice, poniewaz zycie naprawde toczy
> sie roznie. i jesli cos nie jest jasne dla jednego z partnerow moga
> pojawic sie pozniej watpliwosci. jasne zasady ulatwiaja. ale nie sa
Oooo Wpadlem na pewien pomysl szatanski:
Zdrada jest wszystko to (w kontaktach towarzyskich), co musisz ukryc przed
partnerem.
Nie jest natomiast nia to, o czym mozesz mu w kazdej chwili powiedziec
i nie sprawi mu to przykrosci, ani nie zmieni nastawienia do Ciebie.
Pamietam, jaki bol sprawila mi kiedys informacja ze moja niedoszla
narzeczona
chodzila na imprezki sama i ukrywala to, mimo ze dotad zawsze
chodzilismy razem. To byla zdrada.
Pamietam tez z "czasow szalenstwa" jak licytowalem sie z pewna partnerka
na nowe "osiagniecia" w dziedzinie seksu - oczywiscie z kim innym.
To bylo wesole i kręciło nas oboje. To nie była zdrada.
Co o tym sadzicie?
Pozdraw
nieKrzys
|