Data: 2002-08-05 13:29:47
Temat: Re: zdrada(?) wirtualna (?)
Od: "HaNkA ReDhUnTeR" <hanka.redhunter@(USUN-TO)interia.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Harmonny Wroclaw" <h...@w...pl> napisał w wiadomości
news:ailmar$d8m$1@cs.magma-net.pl...
>
> Użytkownik Ania K. <a...@w...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
> Ktoś mądry powiedział że podstawą zaufania jest kontrola.
to czyba jakis klasyk marksistowski:-)) Ufa się komus albo nie ufa. Jestem
młodą stażem mezatka, między mną a mezem jest 10 lat róznicy (mąz mlodszy) i
na dodatek do konca tego miesiaca spędzamy ze soba tylko 3 dni w tygodniu ze
wzgledu na moją pracę. gdybysmy sobie nawzajem nie ufali to nie moglibysmy
byc razem. Spokojnie oznajmiam męzowi, ze idę z moim ex na obiad, ze idę na
kawe do innego kolegi - jestem męzatką ale nie niewolnicą. Mam prawo mieć
męskich przyjaciól, tak samo jak mój mąz ma prawo mieć kolezanki płci
przeciwnej. Wyjscie z kimś na obiad czy na kawę nie jest zdradą. Mąz wie, ze
go kocham i nigdy nie zrobilabym nic zeby go zranic, więc zdrada równiez nie
wchodzi w grę. Ja ze swej strony siedząc 80 km od niego nie zastanawiam się
czy nie uwodzą go jakies 18 letnie panienki bo wiem, ze mnie kocha i inne
kobiety dla niego nie istnieja. Mamy wspólnych znajomych ale mamy tez tylko
swoich i nie wyobrazam sobie, ze musielibysmy byc ze soba 24 godz na dobe.
Chcemy byc ze sobą ale nie traktujemy wezła małżenskiego jak kajdan czy
bardzo krótkiej smyczy.
Reasumując - nie rozumiem i nie zgadzam się z teza ze podstawa zaufania jest
kontrola. W praktyce to mialoby byc - kocham cię, ufam ci ale cichaczem
przejrzę twoje mejle, pocztę i biling rozmów telefonicznych? Bez sensu!
HaNkA
|