Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Rządzi ten, kto mniej kocha...

Grupy

Szukaj w grupach

 

Rządzi ten, kto mniej kocha...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 219


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2010-04-08 01:36:01

Temat: Rządzi ten, kto mniej kocha...
Od: Magdulińska <m...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Władza i dominacja występują w każdym związku, nawet pozornie
harmonijnym i spokojnym. Władza otacza człowieka z każdej strony -
jesteśmy podwładnymi w pracy, jesteśmy społeczeństwem, nad którym władzę
sprawują wybrane osoby. Dlaczego więc nie mielibyśmy wprowadzać stosunku
władzy do naszych związków?

Mówiąc o władzy w związku, wielu z nas stanie przed oczyma obraz
"typowej" rodziny, czyli męża, który zarabia i decyduje o ważnych dla
rodziny sprawach, żony, która wykonuje prace domowe i podporządkowuje
się woli męża oraz dzieci, które o radę i pozwolenie pytają ojca, który
ma autorytet. Jednak w obecnych czasach władza kształtuje się często
zupełnie inaczej. *Władzę ma przeważnie ten, kto ma jakiś dodatkowy
atrybut - pieniądze, wykształcenie lub charyzmę.* Stąd niekoniecznie
mężczyzna jest tym, który dominuje. Dziś kobiety próbują dogonić
mężczyzn i niejednokrotnie im się to udaje. Coraz więcej z nich zajmuje
kierownicze stanowiska i doskonale zarabia. Czy władza będzie więc
niedługo tylko w rękach kobiet? Niekoniecznie.

Według naukowców *osoby dominujące w związku to te, które... kochają
mniej*. Uzasadnienie jest bardzo logiczne: osoba, która jest przywiązana
do swojego partnera, jest gotowa wyjść naprzeciw, dostosować się do jego
zdania i zrezygnować ze swoich racji. Natomiast osoba, której zależy
mniej, automatycznie zyskuje przewagę. Przeważnie nie wykorzystuje jej
świadomie - jest po prostu mniej zaangażowana i łatwiej jej obstawać
przy swoim wyborze. Jeśli to Wasz mężczyzna decyduje o ważnych dla Was
sprawach, nie patrzcie na niego teraz podejrzliwie. Zauważono pewną
prawidłowość w zachowaniu ludzi, która wskazała właśnie na mniejsze
zaangażowanie, jednak teza ta nie sprawdza się zawsze.

Zakładając jednak, że jest prawdziwa, można by wysunąć wniosek, że
k*obiety nigdy nie będą rządziły mężczyznami*. Większość z nas, mimo
hardości i stanowczości, jest mocno zaangażowana emocjonalnie w związek
z partnerem. Oznacza to, że częściej to my będziemy tymi, którym łatwiej
zrezygnować z własnego zdania na rzecz zgody z ukochanym.

Jak wygląda podejmowanie decyzji w Waszych związkach? Zgadzacie się z
tym, że osoba, której mniej zależy, zawsze będzie górą?

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2010-04-08 02:12:17

Temat: Re: Rządzi ten, kto mniej kocha...
Od: "Panslavista" <p...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

"Magdulińska" <m...@o...pl> wrote in message
news:hpjbue$ojn$2@atlantis.news.neostrada.pl...

> Zakładając jednak, że jest prawdziwa, można by wysunąć wniosek, że
> k*obiety nigdy nie będą rządziły mężczyznami*. Większość z nas, mimo
> hardości i stanowczości, jest mocno zaangażowana emocjonalnie w związek z
> partnerem. Oznacza to, że częściej to my będziemy tymi, którym łatwiej
> zrezygnować z własnego zdania na rzecz zgody z ukochanym.
>
> Jak wygląda podejmowanie decyzji w Waszych związkach? Zgadzacie się z tym,
> że osoba, której mniej zależy, zawsze będzie górą?

Zależy na czym zależy. I dlaczego jest to kobieta?
Po wygranej bezpardonowej walce bycia ruskim bankiem w zwiążku.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2010-04-08 02:37:37

Temat: Re: Rządzi ten, kto mniej kocha...
Od: glob <r...@g...com> szukaj wiadomości tego autora



Magdulińska napisał(a):
> Władza i dominacja występują w każdym związku, nawet pozornie
> harmonijnym i spokojnym. Władza otacza człowieka z każdej strony -
> jesteśmy podwładnymi w pracy, jesteśmy społeczeństwem, nad którym władzę
> sprawują wybrane osoby. Dlaczego więc nie mielibyśmy wprowadzać stosunku
> władzy do naszych związków?
>
> Mówiąc o władzy w związku, wielu z nas stanie przed oczyma obraz
> "typowej" rodziny, czyli męża, który zarabia i decyduje o ważnych dla
> rodziny sprawach, żony, która wykonuje prace domowe i podporządkowuje
> się woli męża oraz dzieci, które o radę i pozwolenie pytają ojca, który
> ma autorytet. Jednak w obecnych czasach władza kształtuje się często
> zupełnie inaczej. *Władzę ma przeważnie ten, kto ma jakiś dodatkowy
> atrybut - pieniądze, wykształcenie lub charyzmę.* Stąd niekoniecznie
> mężczyzna jest tym, który dominuje. Dziś kobiety próbują dogonić
> mężczyzn i niejednokrotnie im się to udaje. Coraz więcej z nich zajmuje
> kierownicze stanowiska i doskonale zarabia. Czy władza będzie więc
> niedługo tylko w rękach kobiet? Niekoniecznie.
>
> Według naukowców *osoby dominujące w związku to te, które... kochają
> mniej*. Uzasadnienie jest bardzo logiczne: osoba, która jest przywiązana
> do swojego partnera, jest gotowa wyjść naprzeciw, dostosować się do jego
> zdania i zrezygnować ze swoich racji. Natomiast osoba, której zależy
> mniej, automatycznie zyskuje przewagę. Przeważnie nie wykorzystuje jej
> świadomie - jest po prostu mniej zaangażowana i łatwiej jej obstawać
> przy swoim wyborze. Jeśli to Wasz mężczyzna decyduje o ważnych dla Was
> sprawach, nie patrzcie na niego teraz podejrzliwie. Zauważono pewną
> prawidłowość w zachowaniu ludzi, która wskazała właśnie na mniejsze
> zaangażowanie, jednak teza ta nie sprawdza się zawsze.
>
> Zakładając jednak, że jest prawdziwa, można by wysunąć wniosek, że
> k*obiety nigdy nie będą rządziły mężczyznami*. Większość z nas, mimo
> hardości i stanowczości, jest mocno zaangażowana emocjonalnie w związek
> z partnerem. Oznacza to, że częściej to my będziemy tymi, którym łatwiej
> zrezygnować z własnego zdania na rzecz zgody z ukochanym.
>
> Jak wygląda podejmowanie decyzji w Waszych związkach? Zgadzacie się z
> tym, że osoba, której mniej zależy, zawsze będzie górą?
Zupełnie głupi ci naukowcy, co to za miłość jak ktoś mnie słucha i
wykonuje moje polecenia, zwariować można. Może i rzeczywiście kobiety
lubią się poświęcać, dlatego często wybierają bydlaków, taka kobieta
jak się poświęca czuje się spełniona w swojej kobiecości, ale nie
przeginajmy pały, jeśli ktoś będzie cały czas się poświęcał, to nic z
niego nie zostanie. Ludzie muszą spełniać swoje potrzeby, koncentrować
się na sobie i dlatego dbając o siebie mają też coś do wniesienia do
związku..przecież takie poświęcanie to kłódka na usta osoby która też
jest człowiekiem i ma swoje potrzeby...cholerne głupie kobiety, jak
się tak będziecie poświęcały to mężczyna nie będzie miał wglądu w
wasze potrzeby, niczym swoim nie wzbogacicie związku...trochę
egocentryzmu trzeba się nauczyć i uczciwie o tym mówić....bo i tak
swoich potrzeb nie wynegujecie, więc pozostanie wam obłuda, nic nie
powiecie, a w najmniej oczekiwanym momencie zaczynacie mówić dość i
wtenczas już jest trochę za późno...ja tam uważam że dominacja wyrasta
z niedojrzałości.
Bo zabiera się w dominacji część życia osobie, staje się taki człowiek
niewolnikiem swojego niewolnika, trzeba kontrolować przecież swojego
niewolnika, więc stajemy się niewolnikami swoich niewolników...w dupie
to mam, ja lubie swobodę denerwuje mnie gdybym kogoś kontrolował...jak
to robie mam wrażenie, że marnuje życie...marnuje cza na jakieś
manipulację i tam inne bzdurny, mnie to męczy, chociaż pewnie są tacy
co lubią kontrolować, ale dla mnie takim związku nie ma zrozumienia
dlatego się kontroluje.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2010-04-08 04:14:06

Temat: Re: Rządzi ten, kto mniej kocha...
Od: "Panslavista" <p...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

"glob" <r...@g...com> wrote in message
news:2e24ab52-88b0-493f-b2d4-d3f320e866a0@z4g2000yqa
.googlegroups.com...

Zupełnie głupi ci naukowcy, co to za miłość jak ktoś mnie słucha i
wykonuje moje polecenia, zwariować można. Może i rzeczywiście kobiety
lubią się poświęcać, dlatego często wybierają bydlaków, taka kobieta
jak się poświęca czuje się spełniona w swojej kobiecości, ale nie
przeginajmy pały, jeśli ktoś będzie cały czas się poświęcał, to nic z
niego nie zostanie.

Mówi ślepy o kolorach.

Nie zmydla się. Dawanie jest bazą miłości, także małżeńskiej.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2010-04-08 07:39:04

Temat: Re: Rządzi ten, kto mniej kocha...
Od: Marchewka <s...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Magdulińska pisze:
> WĹ?adza i dominacja wystÄ?pujÄ? w kaĹźdym zwiÄ?zku, nawet pozornie

Zrodlo?
Bo z tymi krzakami zwariowac mozna.
I.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2010-04-08 08:21:01

Temat: Re: Rządzi ten, kto mniej kocha...
Od: "Vilar" <v...@U...TO.op.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Magdulińska" <m...@o...pl> napisał w wiadomości
news:hpjbue$ojn$2@atlantis.news.neostrada.pl...
> Władza i dominacja występują w każdym związku, nawet pozornie harmonijnym
> i spokojnym. Władza otacza człowieka z każdej strony - jesteśmy
> podwładnymi w pracy, jesteśmy społeczeństwem, nad którym władzę sprawują
> wybrane osoby. Dlaczego więc nie mielibyśmy wprowadzać stosunku władzy do
> naszych związków?

Poniekąd masz rację.

Ale są tacy, co poszli dalej. Albo nie, po prostu w przeciwną stronę:
http://merlin.pl/Matematyka-Niny-Gluckstein_Esther-V
ilar/browse/product/1,133263.html

Bardzo polecam. Cudownie przewrotne.

MK



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2010-04-08 09:22:24

Temat: Re: Rządzi ten, kto mniej kocha...
Od: "Vilar" <v...@U...TO.op.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Ender" <e...@n...net> napisał w wiadomości
news:hpk586$k8$1@news.onet.pl...
> Vilar pisze:
>> Użytkownik "Magdulińska" <m...@o...pl> napisał w wiadomości
>> news:hpjbue$ojn$2@atlantis.news.neostrada.pl...
>>> Władza i dominacja występują w każdym związku, nawet pozornie
>>> harmonijnym i spokojnym. Władza otacza człowieka z każdej strony -
>>> jesteśmy podwładnymi w pracy, jesteśmy społeczeństwem, nad którym władzę
>>> sprawują wybrane osoby. Dlaczego więc nie mielibyśmy wprowadzać stosunku
>>> władzy do naszych związków?
>>
>> Poniekąd masz rację.
>>
>> Ale są tacy, co poszli dalej. Albo nie, po prostu w przeciwną stronę:
>> http://merlin.pl/Matematyka-Niny-Gluckstein_Esther-V
ilar/browse/product/1,133263.html
>>
>> Bardzo polecam. Cudownie przewrotne.
>
> Zaprezentujesz może jakąś jej główną myśl,
> która wydała Ci się szczególnie istotna,
> czy chodzi w niej tylko o zabicie czasu na jałowym biegu mónia? ;-)
> ENder
>

Chcesz, żebym zepsuła Ci tak fantastyczną lekturę jaką są książki Esther
Vilar opowiadając ją?
Byłabym zwykłym prosiakiem.

Proszę ruszyć kuper i sobie wypożyczyć / nabyć.

Coś mi się wydaje, że wynurzenia tej Pani mogłyby przypaść Ci do gustu......

MK



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2010-04-08 09:23:02

Temat: Na zachetę, 1 rozdział mężczyzny zmanipulowanego
Od: "Vilar" <v...@U...TO.op.pl> szukaj wiadomości tego autora

Chapter One

The Slave's Happiness

The lemon-coloured MG skids across the road and the woman driver brings it
to a somewhat uncertain halt. She gets out and finds her left front tyre
flat. Without wasting a moment she prepares to fix it: she looks towards the
passing cars as if expecting someone. Recognising this standard
international sign of woman in distress ("weak female let down my by male
technology"), a station wagon draws up. The driver sees what is wrong at a
glance and says comfortingly, "Don't worry. We'll fix that in a jiffy."

To prove his determination, he asks for her jack. He does not ask if she is
capable of changing the tyre herself because he knows - she is about thirty,
smartly dressed and made-up - that she is not.

Since she cannot find a jack, he fetches his own, together with his other
tools. Five minutes later the job is done and the punctured tyre properly
stowed. His hands are covered with grease. She offers him an embroidered
handkerchief, which he politely refuses. He has a rag for such occasions in
his tool box.

The woman thanks him profusely, apologising for her "typically feminine"
helplessness. She might have been there till dusk, she says, had he not
stopped. He makes no reply and, as she gets back into the car, gallantly
shuts the door for her. Through the wound-down window he advises her to have
her tyre patched at once and she promises to get her petrol station
attendant to see to it that very evening. Then she drives off.

As the man collects his tools and goes back to his own car, he wishes he
could wash his hands. His shoes - he has been standing in the mud while
changing the tyre - are not as clean as they should be (he is a salesman).
What is more he will have to hurry to keep his next appointment. As he
starts the engine he thinks, "Women! One's more stupid than the next". He
wonders what she would have done if he had not been there to help. He puts
his foot on the accelerator and drives off - faster than usual. There is the
delay to make up. After a while he starts to hum to himself.

In a way, he is happy.

Almost any man would have behaved in the same way - and so would most women.
Without thinking, simply because men are men and women are so different from
them, a woman will make use of a man whenever there is the opportunity. What
else could the woman have done when her car broke down? She has been taught
to get a man help. Thanks to his knowledge, he was able to change the tyre
quickly - and at no cost to herself. True, he ruined his clothes, put his
business in jeopardy and endangered his own life by driving too fast
afterwards. Had he found something else wrong with her car, however, he
would have repaired that, too. That is what his knowledge of cars is for!
Why should a woman learn to change a flat tyre when the opposite sex (half
the world's population) is able and willing to do it for her?

Women let men work for them, think for them and take on their
responsibilities - in fact, they exploit them.

Since men are strong, intelligent and imaginative, while women are weak,
unimaginative and stupid, why isn't it men who exploit women?

Could it be that strength, intelligence and imagination are not
prerequisites for power but merely qualifications for slavery?

Could it be that the world is not being ruled by experts but by beings who
are not fit for anything else - by women?

And if this is so, how do women manage it so that their victims do not feel
themselves cheated and humiliated, but rather believe to be themselves what
they are least of all - masters of the universe?

How do women manage to instill in men this sense of pride and superiority
that inspires them to ever greater achievements?

Why are women never unmasked?



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2010-04-08 09:57:57

Temat: Re: Rządzi ten, kto mniej kocha...
Od: "Vilar" <v...@U...TO.op.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Ender" <e...@n...net> napisał w wiadomości
news:hpk906$dm9$1@news.onet.pl...
> Vilar pisze:
>> Użytkownik "Ender" <e...@n...net> napisał w wiadomości
>> news:hpk586$k8$1@news.onet.pl...
>>> Vilar pisze:
>>>> Użytkownik "Magdulińska" <m...@o...pl> napisał w wiadomości
>>>> news:hpjbue$ojn$2@atlantis.news.neostrada.pl...
>>>>> Władza i dominacja występują w każdym związku, nawet pozornie
>>>>> harmonijnym i spokojnym. Władza otacza człowieka z każdej strony -
>>>>> jesteśmy podwładnymi w pracy, jesteśmy społeczeństwem, nad którym
>>>>> władzę sprawują wybrane osoby. Dlaczego więc nie mielibyśmy wprowadzać
>>>>> stosunku władzy do naszych związków?
>>>> Poniekąd masz rację.
>>>>
>>>> Ale są tacy, co poszli dalej. Albo nie, po prostu w przeciwną stronę:
>>>> http://merlin.pl/Matematyka-Niny-Gluckstein_Esther-V
ilar/browse/product/1,133263.html
>>>>
>>>> Bardzo polecam. Cudownie przewrotne.
>>> Zaprezentujesz może jakąś jej główną myśl,
>>> która wydała Ci się szczególnie istotna,
>>> czy chodzi w niej tylko o zabicie czasu na jałowym biegu mónia? ;-)
>>> ENder
>>>
>>
>> Chcesz, żebym zepsuła Ci tak fantastyczną lekturę jaką są książki Esther
>> Vilar opowiadając ją?
>> Byłabym zwykłym prosiakiem.
>
> Chodziło mi raczej, że tak znowu napiszę to po polskiemu,
> o jej główną myśl, taka która przyszła Ci do głowy w trakcie
> lub po jej przeczytaniu i wydała Ci się jakoś szczególnie istotna,
> ważniejsza od innych.
> Ale jak żadna nie przyszła to musiało chodzić o zabicie czasu,
> bo jakoś nie wierzę w Twoją tak znaczną jałowość intelektualną,
> choć czasem tak silnie ja udajesz ;-)
> ENder
>

Więeeecccc
W skrócie chodzi o "fantastyczny" pomysł, na który wpadła kobietka.
Twierdząc, że miłość może się wypalić, jeśli jest spełniona, postanowiła
być, z miłości dla swojego partnera, paskudna i wredna, żeby ten, mógł
nieustannie cieszyć się miłością, która nigdy się nie spełni, więc nie
wygaśnie.
I im bardziej go kochała, tym bardziej była okropna.
To w skrócie.
Problem polega na tym, że wszystkie smaczki owinięte dookoła podstawowego,
dość prowokacyjnego przesłania, zawarte są w samym tekście.

MK



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2010-04-08 11:38:24

Temat: Re: Rządzi ten, kto mniej kocha...
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Thu, 08 Apr 2010 03:36:01 +0200, Magdulińska napisał(a):

> Jak wygląda podejmowanie decyzji w Waszych związkach? Zgadzacie się z
> tym, że osoba, której mniej zależy, zawsze będzie górą?

A odkąd to w dobrym związku bywa tak, że komuś MNIEJ lub BARDZIEJ zależy?

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 10 ... 20 ... 22


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Spagetti z mięsem (by cbnet)
Docencie wróbelki
Sny i odgrywanie ról.
Re: cholernie męski
Jako że cisza po świętach ...

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »