Data: 2004-06-27 14:13:03
Temat: "S4"
Od: "tycztom" <t...@i...pw.edu.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
->J.E. tycztom<- 2...@u...de naszkrobal/a:
Bańki, same bańki - wiele baniek. Bańki mydlane. W każdej 'molekuła',
fragment, członek, skrawek. Gdyby zebrać do kupy, powstałby śmiertelnik.
Gdyby się w niego wpatrzeć, powstałby obraz, a może portret
wielowymiarowej ucieczki od rzeczywitości. I gdyby nie ten 3-ój
wymiarowy wiatr... być może udałoby się coś poskładać. W jednej bańce
czyjaś głowa... umartwiona i chyba zgorzkniała, przeorana łańcuchem
ruskiego roweru 'ukraina'. To najbardziej ohydna głowa jaką widziałem.
Najbardziej ohydna jaką znam - to chyba moja głowa. Teraz w każdej bańce
jest moja głowa. Pod spodem pionowo ustawione igły - ostrzami skierowane
ku górze. Tysiące baniek spada i rozbija się o te igły. Zupełnie tak,
jakby potężny basen wypompować i wypełnić ostrymi bagnetami. Bagnety
żyją. Każdy chce dźgnąć. To jakieś cholernie silne pragnienie dźgnięcia.
Bagnety się przekrzykują, wydzierają - jak na jarmarku broni. Dziubią,
nadziewają. Potężny basen wypełnia krwawa zupa. Pieni się. Teraz czuję,
że oglądam śiwat z wnętrza jednej bańki. Jestem jedną z baniek. Unoszę
się nad krawym polem igieł. Opadam. Spadam w dół... proste w jeden z
bagnetów. Strach paraliżuje głowianą bańkę. Przez moment pomyślałem o
dudniącym sercu... ale to nie to - przecież to sama głowa, brak serca.
Przez moment pomyślałem o oddechu - zapartym w piersi. To nie to, nie
mam płuc, nie mam piersi. Sama głowa. Mózg. Nie ma odwrotu. Jedno co
mogę, to przymknąć powieki.
Wiatr poczułem. Czyjś oddech, dmuchnięcie. Moja bańka uniosła się i
osiadła na biało błękitnej łące niezapominajek. Coś jakby pękło, ale to
nie bańka. To głowa. Od spodu. Prosto z głowy wyrósł czerwony organ i
trochę żylastej pajęczyny. Czerwony organ zaczął bić. Czyjś wzrok
wpatrzony we mnie.
Jej oddech i niezapominajki.
godz. 4.46
oTTo
--
Trzeba nas było wychować, a nie za ojczyznę walczyć.
[Pogoda na jutro]
|