Data: 2005-02-26 13:11:27
Temat: Sprzedawanie intymności.
Od: "Redart" <r...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pewna bliska mi osoba zaskoczyła mnie ostatnio nieco swoimi poglądami.
Otóż, swoim zwyczajem, skręciłem rozmowę w kierunku globalizmu,
postępującego procesu uprzedmiotowienia człowieka w jego własnej
świadomości i takie tam pierdy - Ci co mnie trochę czytali wiedzą o co
chodzi ;) Dla przykładu np. taki post, jak kogoś interesuje:
http://glinki.com/?l=6mj5af .
Powstał pewien spór, ponieważ rzuciłem tezę, że coraz częściej
cywilizacja zmusza ludzi do tego, by sprzedawali swoją intymność.
Ponieważ
1. Niespecjalnie mają coś innego do zaoferowania
2. Na intymność jest popyt w mediach
Jako przykład takiej sprzedaży podałem np. program jackass, w którym
młodzi ludzie właściwie to sprzedają swoją głupotę, a nie intymność.
No ale ostatecznie nasza głupota jest naszą własnością i leży po
stronie intymności. Publiczne obnażanie np. czyje inwalidztwa
umysłowego lub emocjonalnego jest zamachem na dobra osobiste
i musi być dobrze umotywowane.
Ku mojej refleksji jednak zostałem lekko wyśmiany: "Jakie zmuszanie ?
Przecież Ci ludzie robią to z własnej, nieprzymuszonej woli. Znam
takich, którzy znajdują w tym po prostu świetną zabawę i nie mają
z tym problemu. O co chodzi ?".
Była to osoba w ciąży, więc się spytałem: "Chwileczkę. A czy Ty byś
np. sprzedała w TV swoją ciążę ? Pokazywała, jak donosisz, jak rodzisz
itp itd, a ktoś by dawał do tego w podkładzie pierdnięcia i gwizdki ?".
"Nie. Ale ja to ja, a oni to oni. Ja bym tego nie zrobiła, ale jeśli
kogoś innego to bawi..." Innymi słowy: jest cool i OK.
Nie będę opowiadał w jakim dalej kierunku potoczyła się rozmowa bo nie
o tym tu.
Popełniłem błąd.
Miała rację, że słowo "zmuszać" nie najlepiej oddaje sens problemu.
Tu nie chodzi o to, że ktoś jest zmuszany do sprzedawania swojej
intymności, ale o to, że coraz więcej ludzi nie widzi, iż sfera
intymna to coś, co trzeba chronić i pielęgnować. Coś, co daje nam
niezależność i przestrzeń do rozwoju. Obnażanie się to niby kolejny
etap rewolucji obyczajowej, która ma nas wyzwalać z okowów religinych
nakazów, co jest cnotą, a co grzechem.
Jestem pewien, że niektóre z osób, które to czytają już zdążyło sobie
pomyśleć "o, czyżby jakiś kolejny fanatyczny, moralizatorski głos ?".
Otóż nie. Nie mam zamiaru bronić ciasnoty reguł np. tzw dobrego,
katolickiego wychowania. Tyle, że to co obserwujemy widzę nie jako
lekarstwo, ale raczej jako skutek i kontynuację. Tak samo, jak wcześniej
nakazy typu: "nie onanizuj się, bo to grzech" ewidentnie naruszały
(i dalej naruszają) granice intymności dziecka, tak dziś właśnie widać,
jak to "dziecko" traktuje swoją intymność - sprzedaje ją przed kamerą.
"Na złość odmrożę sobie uszy". "Nie oddam opowieści o cnocie księdzu
za friko, tylko sprzedam przed kamerą dla kasy". "Nie będę opowiadać
księdzu, że się onanizuję pod kołdrą, tylko się spuszczę na pana
operatora".
I to jest wg mnie właśnie problem - wpadanie z deszczu pod rynnę.
Popadanie w skrajności.
Ale dlaczego to jest takie ważne - chronić intymność ? Co za wartość
kryje się za tym małym słowem ?
Właśnie - tu widać skalę problemu. Jeśli ktoś od zawsze naruszał
nasze granice, to potem już nie rozróżniamy, co jest ich naruszeniem,
a co nie. Nie widać tego, co miałoby być chronione. Pytanie "po co"
to już dalszy stopień wtajemniczenia.
Ale każdy z nas może wykonać kilka prostych eksperymentów myślowych.
Wielu z nas lubi od czasu do czasu obejrzeć coś głupkowatego
w telewizji. Wielu z nas ma fantazje jakby to było wystąpić w jakimś
reality show. Zastanówmy się jednak może nad tym, co by się stało,
gdyby nasza dziewczyna/chłopak/żona/mąż wystąpili w takim programie.
Nie balibyśmy się, że się staną ofiarą manipulacji i kamery pokażą coś
więcej, coś innego, niż "planujemy" ? Że powiedzą o czymś, o czym
mówią sobie tylko kochankowie ? A może po prostu będziemy złudnie
liczyć na to, że kamery zastąpią nam wyobraźnię i zbudują jakiś
obraz, którego sami nie potrafimy stworzyć i utrzymać ? Czyli wypełnią
lukę.
Jakiego chcielibyśmy mieć partnera:
A. skrytego, zamkniętego i sztywnego
B. szczerego, otwartego i swobodnego
Czy ekshibicjonista należy do kategorii A, czy B ?
|