Data: 2003-09-23 17:15:24
Temat: Szukanie partnera / partnerki - jak lepiej...???
Od: "zwykly_facet" <z...@t...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Otoz wlasnie pewna znajoma (tak, tak - ta sama...;) ), ktora poznala swojego
chlopaka dwa lata temu na dyskotece i na zasadzie, ze 'wpadl jej w oko', a
wlasciwie to on ja zaczepil, ale wczesniej juz jej sie spodobal, a wiec
niemal na jedno wychodzi, namawiala mnie ostatnio, zebym zaczepil i
'zapoznal' sobie jakas dziewczyne, ale...
Tak sie wlasnie zastanawiam, czy aby na pewno jest to najlepsza metoda na
poszukiwanie 'zyciowej' partnerki, a dokladniej wstepna ocena na podstawie
wygladu, a dopiero pozniej wzajemne poznawanie i 'dopasowywanie' sie. Ja
uwazam, ze nie i jakos nie mogla mnie zrozumiec. Pewnie, ze w ten sposob
mozna z biegiem czasu zaakceptowac kogos takim, jakim jest naprawde, a nawet
przywiazac sie do tej osoby czy tez w koncu ja pokochac, ale dla mnie jest
to jakby szukanie 'na sile'. Czy nie lepiej miec cale mnostwo zwyklych
znajomych, takich normalnych i niezobowiazujacych przyjazni i poczekac, az
ktoras z nich w sposob 'naturalny' przerodzi sie w cos wiecej, niz SZUKAC
gdzies tam tej swojej jedynej? A poza tym o czym swiadczy akurat sam
wyglad - chyba tylko o atrakcyjnosci seksualnej partnera / partnerki,
pomijajac pierwsze wrazenie, ale sam seks - choc wazny, nie jest chyba
najwazniejszy i nie powinien raczej stanowic 'glownego' kryterium doboru,
jesli myslimy o czyms 'na serio'? Sam juz nie wiem, kto ma racje i jak jest
lepiej - czy tak, jak ona preferuje, czy tak jak ja uwazam. Z drugiej strony
'po mojemu' moge nigdy nie trafic na 'ta jedyna' i do konca zycia zostac
sam - auuu! :-/ Jednak takie 'szukanie'-'poszukiwanie' tez nie lezy w mojej
naturze, no i nie wiem juz, co myslec...:)
Ciekaw jestem Waszych opinii w tej sprawie, bo to wbrew pozorom wcale nie
wydaje mi sie takie proste...
Pozdrawiam
zf.
PS. Wiekszosc moich bylych zwiazkow / znajomosci rodzila sie w ten wlasnie
sposob - nie 'na sile', a same z siebie - naturalnie... A tak sie jeszcze
zastanawiam, dlaczego wiadomej znajomej (kto tam kojarzy, bo to inny watek -
"Przyjazn M i K - a jednak..." ) tak bardzo zalezalo, zebym 'kogos' sobie
poznal - tak, jakby jej (jemu / im..?) przeszkadzala swiadomosc, ze nie
jestem z nikim zwiazany...
|