Strona główna Grupy pl.rec.kuchnia Wakacyjne miłości

Grupy

Szukaj w grupach

 

Wakacyjne miłości

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 149


« poprzedni wątek następny wątek »

101. Data: 2014-09-28 14:38:55

Temat: Re: Wakacyjne miłości
Od: ikselk%g...@g...com szukaj wiadomości tego autora

W dniu niedziela, 28 września 2014 14:35:11 UTC+2 użytkownik
ikselk%g...@g...com napisał:
> W dniu sobota, 27 września 2014 23:09:34 UTC+2 użytkownik Jarosław Sokołowski
napisał:
>
>
>
> > Ponadto grawitacja w po��czeniu z blach� i papierem mo�e sprawi�,
>
> >
>
> > �e nie b�d� to ju� kulki. Tak sobie to wyobra�am.
>
>
>
>
>
> W przepisie zupełnie niepotrzebnie występuje mleko i buła

Ta buła w przepisie służy tylko i wyłącznie "rozmnożeniu" mięsa, a niepotrzebnie
zwiększa porowatość wnętrza i powierzchni i paradoksalnie właśnie dlatego kulki
szybko (Wam?) wysychają. Kulki mają być z samego mięsa, oczywiście plus białko jaja
dla połączenia i (poprzez uszczelnienie) zapobieżenia wysychaniu.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


102. Data: 2014-09-28 15:24:36

Temat: Re: Wakacyjne miłości
Od: FEniks <x...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2014-09-27 23:09, Jarosław Sokołowski pisze:
> Pani Ewa napisała:
>
>>> Można też kulki. Tak bardziej azjatycko, blisko-, lub dalekowschodnio.
>>> Kulki dają się smażyć w głębokim tłuszczu, jak frytki. Też je to
>>> odtłuszcza, co może brzmieć paradoksalnie. Wystarczy dać im trochę
>>> odcieknąć po wyjęciu. Metoda dobra, bo szybka. Warto skorzystać, gdy
>>> się grubsza impreza szykuje. Usmażone gromadzimy w michę -- i na stół,
>>> celem postawienia pomiędzy innymi rzeczami do samodzielnej kompozycji
>>> talerza.
>> Można też i w piekarniku. Tak mi się właśnie przypomniało (czytając ten
>> wątek), jak to w zeszłym roku zrobiłam mięsne kulki w glazurze z coca
>> coli (czyli po hamerykańsku by było). O takie:
>> http://kuchniaagaty.pl/przepisy/klopsiki-w-slodko-pi
kantnej-glazurze-noworoczne
>>
>> Ale z piekarnika wychodzą suche, zwłaszcza jeśli zrobi je się z chudej
>> wołowiny.
> Ponadto grawitacja w połączeniu z blachą i papierem może sprawić,
> że nie będą to już kulki. Tak sobie to wyobrażam.

Jeśli się je włoży do rozgrzanego piekarnika i do termoobiegu, to -
wbrew wyobrażeniom - pozostają kulkami. Oczywiście geometra by się na
pewno do tego określenia przyczepił, ale dla zwykłego zjadacza kulek ich
kulistość jest wystarczająca.

> Sama idea obróbki
> termicznej w rozgrzanym powietrzu też mi jakoś nie leży. Suche, to
> raz, a dwa -- przed wysuszeniem nie zdąży wykształcić się jakaś
> sensowna powierzchna. Stąd potrzeba końcowej obróbki lakierniczej.
> Smażenie małych kulek w głębokim tłuszczu nie trwa dwudziestu minut,
> a bliżej dwóch. W krótkim czasie można zrobić ich bardzo dużo.

Kiedyś na pewno przetestuję wersję w głębokim tłuszczu, aczkolwiek nie
przepadam za tą obróbką z dwóch powodów: po pierwsze z powodu tłustości,
po drugie zawsze mam kłopot, co zrobić z wykorzystanym olejem. Zwykle
ląduje w słoiku w kuble na śmieci, ale mam jakieś takie niejasne
poczucie marnotrawstwa z jednej strony, nieekologiczności z drugiej.
Ale teraz przyszło mi do głowy, że może takie małe mięsne kulki nadałyby
się do fondue.

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


103. Data: 2014-09-28 15:25:20

Temat: Re: Wakacyjne miłości
Od: FEniks <x...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2014-09-28 07:15, bbjk pisze:
> W dniu 2014-09-27 22:51, FEniks pisze:
>
>> Ale z piekarnika wychodzą suche, zwłaszcza jeśli zrobi je się z chudej
>> wołowiny.
> Tak, z piekarnika zbyt suche. Ale jeśli lubisz chudo, dobre są z
> grilla, także elektrycznego.

Może sobie kiedyś sprawię elektryczny grill.

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


104. Data: 2014-09-28 16:52:57

Temat: Re: Wakacyjne miłości
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl> szukaj wiadomości tego autora

Pani Basia napisała:

>> Pisząc "Kraina" miałem na myśli Krajinę -- ta, inaczej niż słoweńska
>> Kraina, nie jest zbyt bogata. A przede wszystkim po ostatnich wojnach
>> jeszcze do końca się nie pozbierała.
>
> A mnie jakoś od razu przyszła na myśl stosunkowo bogata Słowenia,
> prawie Austria, czy małe Włochy - i zdziwiło mnie trochę, że taki
> znawca Bałkanów wysyła ze Słowenii gastarbajterów do sąsiadów. Nie
> wzięłam pod uwagę Krajiny... Może dlatego, że bardzo mało ją znam.

Zapytałem kiedyś Dalmatyńca o Krajinę. Odpowiedział krótko: nie ma
Krajiny. On miał co innego na myśli, ale jak się tamtędy jedzie, to
widać, że nie ma tam teraz prawie nikogo. Ludzie gdzieś się rozpłynęli.
A niegdyś była to nie tyle "prawie Austria", co pełnoprawny kawałek
C.K. monarchii Habsburgów. I mieszkali tam pełnoprawni C.K. obywatele,
którzy gdy nieboszczka Austria wyzionęła ducha, stali się obywatelami
chorwackimi (już tylko królewskimi). Kim był na przykład Tesla (urodził
się na kraju Krajiny) -- o to się różni spierają. Po obywatelstwie,
to już wiemy. Ale że był synem księdza prawosławnego, to wedle innych
kryteriów należy go przypisać do Serbów. W jego domu rodzinnym jest
teraz muzeum największego wynalazcy chorwackiego. Ale żeby je urządzić,
to trzeba było wszystko odbudować. Bo w czasie ostatnich wojen jakiś
chorwacki wojak uznał za stosowne spalić kaplicę wraz z domem. Po co?
Na co?

>> Już od lat siedemdziesiątych była w Warszawie, na Wierzbowej przy
>> Teatrze Wielkim, restauracja koreańska. A że czasy były jakie były,
>> to i ona była północnokoreańska. Całkiem dobrze tam jeść dawali.
>> Te kulki też były dobre. Jako element kilkunastodaniowego posiłku.
>
> Znajomy internetowy mieszka w Korei, wprawdzie południowej i prowadzi
> z żoną ciekawy blog http://swiatodpodszewki.blogspot.com/, w którym
> sporo pisze o jedzeniu, jako, że sam dobrze gotuje. Podpytam o te
> kulki, jak tam robią.

Czekam na to, co opowie. Może się okazać, że one nie koreańskie,
tylko chińskie, tajskie czy jeszcze inne. Bo, chwalic Boga, kuchnie
się mieszają -- inaczej by nudno było.

W latach dziewięćdziesiątych współpracowałem trochę z Koreańczykami.
Południowymi -- bo czasy inne. Zaprosili mnie na swoje wewnętrzne
przyjęcie. Chińska restauracja. Ale nie taka, jak można sobie wyobrazić
albo zobaczyć na ulicy. Kamienica w centrum Warszawy, jakieś drugie
piętro. Drzwi niczym się nie wyróżniające. Za nimi mieszkanie -- duże,
jak to w zacynch kamienicach bywa. Wprowadzili nas do jednego pokoju.
W środku wszystko jak trzeba: ogromny okrągły stół z obrotową nadstawką
po środku. A potem azjatyckie szaleństwo dań wszelakich (tych kuleczek
akurat nie było).

>> Lepię od czasów niepamiętnych, bowiem wcześniej zdarzało się bywać
>> na Bałkanach.[...]
>
> No to ja robię podobnie, tyle, że kształt jest hamburgerów. Mięso bez
> niczego, poza przyprawami, przeważnie wołowe, jako, że wieprzowinę
> rzadko jadam, a drób jest zbyt suchy i niewyraźny (wiem, że zrozumiesz,
> więc nie rozwijam - chcę czuć smak mięsa, a nie przypraw) do takiego
> traktowania, na wierzch surowa cebula. Do tego dużo tzw. zieleniny.

Może lepiej porównać z pljeskavicą, wszak do niej nam teraz bliżej.
To już jest co innego. Zróbny mały eksperyment termodynamiczny. Wrzucamy
frytkę do gorącego oleju. A potem w ślad za nią plasterek ziemniaka.
Prawda, że inaczej smakuje? Przy smażeniu tych wszystkich plaszczatkich
dwuwymiarowych kotletów inne są efekty, niż z jednowymiarowymi ćevapi
i zerowymiarowymi kulkami. A pieczeń 3D, to jeszcze co innego.

W pljeskawicy znaleźć można często intruzję serową (tylko nie mylmy tego
z cheeseburgerem). Ten ser swoje robi. Ale i bez niego taki dwuwymiarowy
twór ma zwykle wewnętrzną miękkość i wilgotność, odczuwalną po przekrojeniu
i naciśnięciu. Suche i twarde podeszwy amatorów mają mało. Z tworami
o liczbie wymiarów N < 2 może być różnie. Może, choć nie musi (ale idea
mięciutkiego klopsika do mnie w ogóle nie przemawia).

Przyprawy w tak intensywnie potraktowanym termicznie mięsie, to kolejna
rzecz. Jest jak z suchymi wędlinami -- też nie rozmnażamy surowca, tylko
zagęszczamy. Wędliny również często są mocno przyprawiane. Na przykład
czerwoną papryką -- co od razu widać. Albo czym innym, wtedy nie widać,
ale w smaku czuć -- weźmy choćby bułgarski sudżuk. Mimo tego jednak smakują
one mięsem.

Jarek

--
Nema više sunca | Pokrila nas ratna tama
Nema više meseca | Pokrila nas tama joj.
Nema tebe, nema mene | A ja se pitam moja draga
Ničeg više, nema joj. | Šta če biti sa nama?

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


105. Data: 2014-09-28 17:12:34

Temat: Re: Wakacyjne miłości
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl> szukaj wiadomości tego autora

Pani Ewa napisała:

>> Ponadto grawitacja w połączeniu z blachą i papierem może sprawić,
>> że nie będą to już kulki. Tak sobie to wyobrażam.
>
> Jeśli się je włoży do rozgrzanego piekarnika i do termoobiegu,
> to - wbrew wyobrażeniom - pozostają kulkami. Oczywiście geometra
> by się na pewno do tego określenia przyczepił, ale dla zwykłego
> zjadacza kulek ich kulistość jest wystarczająca.

No to w takim razie źle sobie ten piekarnik z termoobiegiem wyobrażałem.
Jednak wciąż mnie ta idea pieczenia nie przekonuje. Chyba że ktoś chce
z tymi kulkami pobić rekord w liczbie pieczeni przy jednym ogniu. Grill,
również elektryczny, patelnia, mocno rozgrzany tłuszcz -- to co innego.

>> Sama idea obróbki termicznej w rozgrzanym powietrzu też mi jakoś nie
>> leży. Suche, to raz, a dwa -- przed wysuszeniem nie zdąży wykształcić
>> się jakaś sensowna powierzchna. Stąd potrzeba końcowej obróbki
>> lakierniczej. Smażenie małych kulek w głębokim tłuszczu nie trwa
>> dwudziestu minut, a bliżej dwóch. W krótkim czasie można zrobić ich
>> bardzo dużo.
>
> Kiedyś na pewno przetestuję wersję w głębokim tłuszczu, aczkolwiek nie
> przepadam za tą obróbką z dwóch powodów: po pierwsze z powodu tłustości,

Tłustości im ubywa, nie przybywa -- o tym paradoksie już wspomniałem.
Oryginalny tłuszcz ze zwierza w tej temperaturze się wytapia, zastępowany
jest tłuszczem z głębokości. Można więc powiedzieć, że w efekcie, po
części przynajmniej, mamy kulki sojowe (albo słonecznikowe czy rzepakowe).

> po drugie zawsze mam kłopot, co zrobić z wykorzystanym olejem.

W ujęciu ilościowym ten kłopot się powiększy -- tłuszczu na koniec
będzie więcej, niż przed imprezą (zależy jak tłusty był surowiec).

Jarek

--
Odeszli z damami o zatłuszczonych wargach
Do łożnic szerokich za ciężkie zasłony
Gdzie biały pudel kraj krynoliny targa
Przez panią w rumieńcach za fotel rzuconej

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


106. Data: 2014-09-28 17:50:54

Temat: Re: Wakacyjne miłości
Od: Dariusz K. Ładziak <d...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora

FEniks pisze:

> Kiedyś na pewno przetestuję wersję w głębokim tłuszczu, aczkolwiek nie
> przepadam za tą obróbką z dwóch powodów: po pierwsze z powodu tłustości,
> po drugie zawsze mam kłopot, co zrobić z wykorzystanym olejem. Zwykle
> ląduje w słoiku w kuble na śmieci, ale mam jakieś takie niejasne
> poczucie marnotrawstwa z jednej strony, nieekologiczności z drugiej.
> Ale teraz przyszło mi do głowy, że może takie małe mięsne kulki nadałyby
> się do fondue.

To nie smaż w oleju - w ogóle smażenie w oleju jest niezdrowe, im
zdrowszy na surowo (bardziej nienasycony) tłuszcz ciekły tym bardziej
szkodliwe jest jego smażenie - po prostu lubi się utleniać. Do smażenia
najlepiej stosować tłuszcze bardzo twarde - łój wołowy, olej palmowy...
A przepracowany łój wołowy po prostu przegotowuje się z wodą raz albo
dwa, zbiera łój z wierzchu, przetapia do wysuszenia - i można go
ponownie użyć, parę smażeń tak wytrzyma.

Zaletą łoju wołowego jest też to że nie nasącza produktów smażonych tak
jak olej czy nawet smalec - więc problem tłustości maleje.

--
Darek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


107. Data: 2014-10-01 08:54:42

Temat: Re: Wakacyjne miłości
Od: bbjk <a...@b...cc> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2014-09-28 16:52, Jarosław Sokołowski pisze:

> Bo w czasie ostatnich wojen jakiś
> chorwacki wojak uznał za stosowne spalić kaplicę wraz z domem. Po co?
> Na co?

Wojny. Temat niemały, ale nie na tutaj.
Każdy ma swoje racje, żaden nie ma racji. Kiedyś rozmawiałam o tym w
Kaukazie z Osetyńcem, Abchazem i Gruzinem, mężem Rosjanki. Nie ma
łatwych rozwiązań, ani prostych recept, przynajmniej ja nie wiem, jak to
"powinno" być z tymi granicami. Każdy widzi inaczej, zależy, z której
strony granicy spogląda.

> Czekam na to, co opowie. Może się okazać, że one nie koreańskie,
> tylko chińskie, tajskie czy jeszcze inne. Bo, chwalic Boga, kuchnie
> się mieszają -- inaczej by nudno było.

Dowiedziałam się, że jest to ???, czyli wanja jeon, małe klopsiki
składające się z mieszanki wieprzowiny i tofu.
Wklejam:
Różnica tylko taka, że koreańskie jeon-ya, to określenie na grupę
potraw, panierowanych w mące i w jajku i potem smażonych.
Wszelkie warzywa, owoce morza i mięsiwa, które są tak potraktowane, będą
miały w nazwie człon "jeon".
Tofu musi być do tych kotlecików (bo formuje się je niewielkie) zwięzłe
i odciśnięte z płynu. Z dodatków cebula, czosnek i sól sezamowa oraz
pieprz, zielona cebulka, można dodać wina ryżowego(mirin) i oleju
sezamowego. Nie od rzeczy będzie też sos sojowy i pieprz.
Nie jest to bardzo popularne danie w koreańskich barach mlecznych ani
restauracjach, podawane jest za to w domach przy okazji różnych świąt
np. Chuseok, czyli koreańskiego Thanks Giving.
--
Bjk

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


108. Data: 2014-10-01 17:29:39

Temat: Re: Wakacyjne miłości
Od: ikselk%g...@g...com szukaj wiadomości tego autora

W dniu środa, 1 października 2014 08:54:42 UTC+2 użytkownik bbjk napisał:


> Dowiedziałam się, że jest to ???, czyli wanja jeon, małe klopsiki
>
> składające się z mieszanki wieprzowiny i tofu.
>
> Wklejam:
>
> Różnica tylko taka, że koreańskie jeon-ya, to określenie na grupę
>
> potraw, panierowanych w mące i w jajku i potem smażonych.
>
> Wszelkie warzywa, owoce morza i mięsiwa, które są tak potraktowane, będą
>
> miały w nazwie człon "jeon".
>
> Tofu musi być do tych kotlecików (bo formuje się je niewielkie) zwięzłe
>
> i odciśnięte z płynu. Z dodatków cebula, czosnek i sól sezamowa oraz
>
> pieprz, zielona cebulka, można dodać wina ryżowego(mirin) i oleju
>
> sezamowego. Nie od rzeczy będzie też sos sojowy i pieprz.
>
> Nie jest to bardzo popularne danie w koreańskich barach mlecznych ani
>
> restauracjach, podawane jest za to w domach przy okazji różnych świąt
>
> np. Chuseok, czyli koreańskiego Thanks Giving.
>
> --
>
> Bjk

Wypadałoby przynajmniej napisać, SKĄD ta wklejka pochodzi:
http://swiatodpodszewki.blogspot.com/2014/09/tokyo-s
hinjuku-shibuya-twin-towers-creps.html

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


109. Data: 2014-10-01 17:37:57

Temat: Re: Wakacyjne miłości
Od: Qrczak <q...@q...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia 2014-10-01 17:29, obywatel ikselk%g...@g...com
uprzejmie donosi:
> W dniu środa, 1 października 2014 08:54:42 UTC+2 użytkownik bbjk napisał:
>
>
>> Dowiedziałam się, że jest to ???, czyli wanja jeon, małe klopsiki
>>
>> składające się z mieszanki wieprzowiny i tofu.
>>
>> Wklejam:
>>
>> Różnica tylko taka, że koreańskie jeon-ya, to określenie na grupę
>>
>> potraw, panierowanych w mące i w jajku i potem smażonych.
>>
>> Wszelkie warzywa, owoce morza i mięsiwa, które są tak potraktowane, będą
>>
>> miały w nazwie człon "jeon".
>>
>> Tofu musi być do tych kotlecików (bo formuje się je niewielkie) zwięzłe
>>
>> i odciśnięte z płynu. Z dodatków cebula, czosnek i sól sezamowa oraz
>>
>> pieprz, zielona cebulka, można dodać wina ryżowego(mirin) i oleju
>>
>> sezamowego. Nie od rzeczy będzie też sos sojowy i pieprz.
>>
>> Nie jest to bardzo popularne danie w koreańskich barach mlecznych ani
>>
>> restauracjach, podawane jest za to w domach przy okazji różnych świąt
>>
>> np. Chuseok, czyli koreańskiego Thanks Giving.
>>
>> --
>>
>> Bjk
>
> Wypadałoby przynajmniej napisać, SKĄD ta wklejka pochodzi:
> http://swiatodpodszewki.blogspot.com/2014/09/tokyo-s
hinjuku-shibuya-twin-towers-creps.html

Trzy posty wyżej-niżej (w zależności od ustawień):
"Znajomy internetowy mieszka w Korei, wprawdzie południowej i prowadzi z
żoną ciekawy blog http://swiatodpodszewki.blogspot.com/, w którym sporo
pisze o jedzeniu, jako, że sam dobrze gotuje. Podpytam o te kulki, jak
tam robią."
Message-ID: <m0850d$ca5$1@node1.news.atman.pl>

Ale rozumiem, to tylko ta odrobina sympatii dla Bajarki uwiera.

Q
--
Kobieta została stworzona po to, by umilać życie mężczyźnie, a nie -
żeby cały dzień pracować, wieczorem zaś gotować mu mrożonki.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


110. Data: 2014-10-01 17:49:09

Temat: Re: Wakacyjne miłości
Od: ikselk%g...@g...com szukaj wiadomości tego autora

W dniu środa, 1 października 2014 17:37:57 UTC+2 użytkownik Qrczak napisał:
> Dnia 2014-10-01 17:29, obywatel ikselk%g...@g...com
>
> uprzejmie donosi:
>
> > W dniu środa, 1 października 2014 08:54:42 UTC+2 użytkownik bbjk napisał:
>
> >
>
> >
>
> >> Dowiedziałam się, że jest to ???, czyli wanja jeon, małe klopsiki
>
> >>
>
> >> składające się z mieszanki wieprzowiny i tofu.
>
> >>
>
> >> Wklejam:
>
> >>
>
> >> Różnica tylko taka, że koreańskie jeon-ya, to określenie na grupę
>
> >>
>
> >> potraw, panierowanych w mące i w jajku i potem smażonych.
>
> >>
>
> >> Wszelkie warzywa, owoce morza i mięsiwa, które są tak potraktowane, będą
>
> >>
>
> >> miały w nazwie człon "jeon".
>
> >>
>
> >> Tofu musi być do tych kotlecików (bo formuje się je niewielkie) zwięzłe
>
> >>
>
> >> i odciśnięte z płynu. Z dodatków cebula, czosnek i sól sezamowa oraz
>
> >>
>
> >> pieprz, zielona cebulka, można dodać wina ryżowego(mirin) i oleju
>
> >>
>
> >> sezamowego. Nie od rzeczy będzie też sos sojowy i pieprz.
>
> >>
>
> >> Nie jest to bardzo popularne danie w koreańskich barach mlecznych ani
>
> >>
>
> >> restauracjach, podawane jest za to w domach przy okazji różnych świąt
>
> >>
>
> >> np. Chuseok, czyli koreańskiego Thanks Giving.
>
> >>
>
> >> --
>
> >>
>
> >> Bjk
>
> >
>
> > Wypadałoby przynajmniej napisać, SKĄD ta wklejka pochodzi:
>
> > http://swiatodpodszewki.blogspot.com/2014/09/tokyo-s
hinjuku-shibuya-twin-towers-creps.html
>
>
>
> Trzy posty wyżej-niżej (w zależności od ustawień):
>
> "Znajomy internetowy mieszka w Korei, wprawdzie południowej i prowadzi z
>
> żoną ciekawy blog http://swiatodpodszewki.blogspot.com/, w którym sporo
>
> pisze o jedzeniu, jako, że sam dobrze gotuje. Podpytam o te kulki, jak
>
> tam robią."
>
> Message-ID: <m0850d$ca5$1@node1.news.atman.pl>
>
>
>
> Ale rozumiem, to tylko ta odrobina sympatii dla Bajarki uwiera.


"Odrobina sympatii" to sztuka wkomponowywania cudzych tekstów we własne wypowiedzi? -
nie udawaj, żeś głupsza niż mądrzejsza,doskonale wiesz, ze kiedy się kogoś cytuje,
należy podać źródło. Pisanie "dowiedziałam się" oraz "wklejam" (bez cudzysłowu)
niczego nie załatwia, a tylko celowo zaciera granice między twórczością własną a
zapożyczoną.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 10 . [ 11 ] . 12 ... 15


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Boeuf Bourguignon...
Bracia Urbanek - czas umierać?
Blog o odchudzaniu
Jakie przyzwoite wino z dyskontu?
Bazylia w doniczkach

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Schabowe"
www.kingtrust.to Cloned Cards With Pin Shop Dumps Vaild Sell Good Cashapp Paypal Transfer Wu Money gram payonee
Jak zrobić lody, nie zamarzające na kamień w zamrażarce?
Olej rzepakowy
BEST DUMPS CLONING(www.kingtrust.to ) TRACK 1&2 SITE SEARCH 2023 Go to any ATM and make your cashout

zobacz wszyskie »