| « poprzedni wątek | następny wątek » |
181. Data: 2008-01-28 14:08:45
Temat: Re: Wyjscie z/bez mezaIwon(K)a pisze:
>> Ja tu rzuciłem "Żonie ufam, tylko tym wszystkim facetom dookoła nie" z
>> przymrużeniem oka, z czego rozwinął się niezły podwątek.
>> A ja nie chodzę, żeby jej pilnować*, tylko dlatego że LUBIĘ z nią
>> chodzić i lubię się z nią pokazywać :-) Bo najnormalniej w świecie
>> jestem dumny że jest moja żoną (Ach jakież to straszne...)
>
>
> straszne jest nie wiedziec kiedy przestac byc ogonem w kazdej sytuacji,
> bo....ach, kocham szalenie.
Straszne jest myśleć, że każdy musi być "taki jak ja". Ja też łażę z
mężem (on beze mnie nawet nie bardzo chce) a on łazi ze mną. Oboje mamy
z tego przyjemność i nie czujemy się swoimi "ogonami". I moze o to
wszystko się rozbija.
> Ja tez lubie chodzic z TZ ale nie bede szla do
> baru z jego kolegami, bo go kocham, i tesknie szalenie, i lubie z nim byc, i 5
> minut nie wytrzymam, i on sie usmiechnie do barmanki, a ja go tak kocham, bo
> ta reszka i orzelek....
To chodzi o to, że kiedy OBOJE lubią razem a nie jedno ciągnie drugie,
bo to drugie MUSI.
> to z tego, ze spotkanie jest starej bandy, i ze jest takie ustalenie, i
> wyglada sie imo jak kretyn z mezem/zona,
Z żoną/mężem nigdy nie wygląda się jak kretyn. Chyba że samemu sie o
niej/nim tak myśli.
> I jak nie moze trafic argumnet, ze osoba obca dla Ciebie, a nie obca dla zony,
> bedzie szczerzez sie zwierzac do Ciebie, osoby KOMPLETNIE obcej. Czy maz tam
> beton zamiast mozgu? :)
Bo to impreza a nie gabinet psychoterapii.
> Albo sie jest burakiem albo nie :)
Albo się ma inny pomysł na życie.
LL
--
*Lemury porozumiewaja sie za pomoca roznych
dzwiekow - niektore przypominaja odglosy
wielorybow i policyjna syrene, inne,
jak u lemura wari, smiech szalenca.*
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
182. Data: 2008-01-28 15:36:23
Temat: Re: Wyjscie z/bez meza
> > straszne jest nie wiedziec kiedy przestac byc ogonem w kazdej sytuacji,
> > bo....ach, kocham szalenie.
>
> Straszne jest myśleć, że każdy musi być "taki jak ja".
Ale nikt tego akurat nie podwaza i o tym nie dyskutujemy.
>Ja też łażę z
> mężem (on beze mnie nawet nie bardzo chce) a on łazi ze mną. Oboje mamy
> z tego przyjemność i nie czujemy się swoimi "ogonami". I moze o to
> wszystko się rozbija.
raczej nie. Rozbija sie o to, ze sa sytuacje kiedy idzie sie samamu, i tez sie
ma radoche (a ten co zostal nie placze z tego powodu). Nie kazdy jak widze ma
swoje zycie bedac w parze. I o to sie rozbija. Moze to kwestia pewnej
dojrzalosci.
>
>
> > Ja tez lubie chodzic z TZ ale nie bede szla do
> > baru z jego kolegami, bo go kocham, i tesknie szalenie, i lubie z nim byc,
i 5
> > minut nie wytrzymam, i on sie usmiechnie do barmanki, a ja go tak kocham,
bo
> > ta reszka i orzelek....
>
> To chodzi o to, że kiedy OBOJE lubią razem a nie jedno ciągnie drugie,
> bo to drugie MUSI.
a czy Ty myslisz, ze te osoby ktore chodza na impresy same (z tej grupy nawet)
nie lubia byc ze swoim mezem/zona??
Bardzo bledna zalozenie. Moze dlatego mialas problem czy pojechac na cruise
bez meza. Inni by nie mieli. Bo imo pewna dojrzalosc milosci to taka kiedy
cieszy szczescie tej drugiej, i nie przeszkadza, ze odbylo sie bez udzialu tej
drugiej polowki.
> > to z tego, ze spotkanie jest starej bandy, i ze jest takie ustalenie, i
> > wyglada sie imo jak kretyn z mezem/zona,
>
> Z żoną/mężem nigdy nie wygląda się jak kretyn. Chyba że samemu sie o
> niej/nim tak myśli.
I znow bledne zalozenie. Nie musi sie tak myslec, zeby osba nieproszona
wygladala jak kretyn. Naprawde uwierz, ze mozna sie kochac, i mozna miec swoje
zycie i swoich przyjaciol. I to nie dlatego, ze sie nie traktuje tego drugiego
jako waznego w zyciu. Po prostu na zycie skladaja sie rozni ludzie, a to nie
oznacza, ze maja mi sie z definicji podobac wszystkie
znajomosci/zainteresowania TZ. Uwierz niz mi nie ubedzie jesli tz pojdzie na
spotkanie kolegow z klubu pletwonurkow. Mnie to zupelnie nie bawi, i mimo, ze
lubie chodzic na imprezy z tz, nie oznacza ze teraz mam isc. On sie tam bedzie
bawil dobrze, i ja plakac nei bede.
>
> > I jak nie moze trafic argumnet, ze osoba obca dla Ciebie, a nie obca dla
zony,
> > bedzie szczerzez sie zwierzac do Ciebie, osoby KOMPLETNIE obcej. Czy maz
tam
> > beton zamiast mozgu? :)
>
> Bo to impreza a nie gabinet psychoterapii.
w gabinecie oczekujesz pomocy, i to profesjonalnej. A przyjaciela traktujesz
jak ...przyjaciela. Maz mojej przyjaciolki z definicji nie jest moim
przyjacielem, i wolalabym mowic do niej o pewnych sprawach bez swiadkow, nawet
jesli nie jest psychoterapeutka. Chyba rozumiesz takie rzeczy?
>
> > Albo sie jest burakiem albo nie :)
>
> Albo się ma inny pomysł na życie.
to nie pomysl. To pewnien stopien milosci do siebie i do partnera.
i.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
183. Data: 2008-01-28 16:48:18
Temat: Re: Wyjscie z/bez mezaUżytkownik "Lolalny Lemur" <shure1@nospam_o2.pl> napisał
> Ja też łażę z mężem (on beze mnie nawet nie bardzo chce) a on łazi ze mną.
> Oboje mamy z tego przyjemność i nie czujemy się swoimi "ogonami".
To ten wątek pokazał Ci co inni na ten temat myślą.
Oczywiście ... nie wszyscy.
> To chodzi o to, że kiedy OBOJE lubią razem a nie jedno ciągnie drugie, bo
> to drugie MUSI.
Tu bardziej chodzi o to, że dla dużej grupy osób (co pokazał choćby ten
wątek) są imprezy, na które przychodzi się oddzielnie i tu nie chodzi o
Wasze odczucia ciągania lub nie a o zdanie na ten temat innych osób.
Jasne - możecie i w większości przypadków macie to zdanie w nosie ale
przyjmijcie do wiadomości że wielu osobom a) psujecie zabawię, b) myślą o
Was stanowczo mniej pochlebnie niż gdybyście byli sami.
> Z żoną/mężem nigdy nie wygląda się jak kretyn. Chyba że samemu sie o
> niej/nim tak myśli.
Nie masz racji.
Dla mnie para żona z mężem na przykładowym tu spotkaniu klasowym wygląda jak
kretyni i zazdrośnicy.
I naprawdę jestem mocno zaskoczona postawą 'jak mam męża/żonę to muszą nas
zapraszac razem bo jak nie to chamy'.
Dla mnie jest oczywiste, ze zto apraszający określa kogo chce widzieć i ze
jest miliardy sytuacji, że się chodzi oddzielnie. I nie ma nic wspólnego z
nieszanowaniem czy niekochaniem.
Pozdrawiam
MOLNARka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
184. Data: 2008-01-29 08:49:31
Temat: Re: Wyjscie z/bez mezaIwon(K)a pisze:
>> Ja też łażę z
>> mężem (on beze mnie nawet nie bardzo chce) a on łazi ze mną. Oboje mamy
>> z tego przyjemność i nie czujemy się swoimi "ogonami". I moze o to
>> wszystko się rozbija.
>
> raczej nie. Rozbija sie o to, ze sa sytuacje kiedy idzie sie samamu, i tez sie
> ma radoche (a ten co zostal nie placze z tego powodu). Nie kazdy jak widze ma
> swoje zycie bedac w parze. I o to sie rozbija. Moze to kwestia pewnej
> dojrzalosci.
Może nie każdemu potrzebne to w takim stopniu jak Tobie? dojrzałość nie
ma tu nic do rzeczy.
>>> Ja tez lubie chodzic z TZ ale nie bede szla do
>>> baru z jego kolegami, bo go kocham, i tesknie szalenie, i lubie z nim byc,
> i 5
>>> minut nie wytrzymam, i on sie usmiechnie do barmanki, a ja go tak kocham,
> bo
>>> ta reszka i orzelek....
>> To chodzi o to, że kiedy OBOJE lubią razem a nie jedno ciągnie drugie,
>> bo to drugie MUSI.
>
>
> a czy Ty myslisz, ze te osoby ktore chodza na impresy same (z tej grupy nawet)
> nie lubia byc ze swoim mezem/zona??
A czy ty nie rozumiesz, że są tacy, którzy lepiej się bawią, kiedy
partner jest razem z nimi?
> Bardzo bledna zalozenie. Moze dlatego mialas problem czy pojechac na cruise
> bez meza. Inni by nie mieli.
Wielu jak podejrzewam.
> Bo imo pewna dojrzalosc milosci to taka kiedy
> cieszy szczescie tej drugiej, i nie przeszkadza, ze odbylo sie bez udzialu tej
> drugiej polowki.
Nie rozumiesz. Chodzi o to dlaczego _ja_ idę na _moją_ imprezę z mężem a
nie dlaczego on czuje że musi pójść. Bawię się gorzej kiedy go nie ma.
>> Z żoną/mężem nigdy nie wygląda się jak kretyn. Chyba że samemu sie o
>> niej/nim tak myśli.
>
> I znow bledne zalozenie. Nie musi sie tak myslec, zeby osba nieproszona
> wygladala jak kretyn.
Nie proszona przez kogo? Jak się dostaje zaproszenie "tylko sam" to się
albo idzie samemu albo nie idzie się w ogóle. Nikt nie mówi o wpraszaniu
się w takiej sytuacji.
> Naprawde uwierz, ze mozna sie kochac, i mozna miec swoje
> zycie i swoich przyjaciol.
Ależ ja wierzę. Tyle, że uwierz mi, że u jednych ludzi jest tak a u
innych inaczej. I uważanie że to "inaczej" jest buractwem czy czymś tam
to IMHO nie jest OK.
> Uwierz niz mi nie ubedzie jesli tz pojdzie na
> spotkanie kolegow z klubu pletwonurkow. Mnie to zupelnie nie bawi, i mimo, ze
> lubie chodzic na imprezy z tz, nie oznacza ze teraz mam isc. On sie tam bedzie
> bawil dobrze, i ja plakac nei bede.
No i dobrze. Ale jeżeli on chciałby żebyś Ty poszła i ciągnąłby Cię tam
to poszłabyś - na jego prośbę?
>>> I jak nie moze trafic argumnet, ze osoba obca dla Ciebie, a nie obca dla
> zony,
>>> bedzie szczerzez sie zwierzac do Ciebie, osoby KOMPLETNIE obcej. Czy maz
> tam
>>> beton zamiast mozgu? :)
>> Bo to impreza a nie gabinet psychoterapii.
>
> w gabinecie oczekujesz pomocy, i to profesjonalnej. A przyjaciela traktujesz
> jak ...przyjaciela.
To się spotykasz z przyjacielem w kafejce. Z mojej "praktyki" imprezowej
wynika, że nikt się nikomu nie zwierza obszernie z kłopotów rodzinnych
na wieloosobowej imprezie. Może w stanie dużego upojenia alkoholowego.
Ale ja osobiście takie panie odsyłam na bambus (to znaczy do momentu
kiedy przestaną mi siąpać w rękaw).
> Maz mojej przyjaciolki z definicji nie jest moim
> przyjacielem, i wolalabym mowic do niej o pewnych sprawach bez swiadkow, nawet
> jesli nie jest psychoterapeutka. Chyba rozumiesz takie rzeczy?
Na imprezie? Szczerze mówiąc nie bardzo.
>>> Albo sie jest burakiem albo nie :)
>> Albo się ma inny pomysł na życie.
>
> to nie pomysl. To pewnien stopien milosci do siebie i do partnera.
Nie. To jest inny pomysł na życie. Wcale nie gorszy ani lepszy. Po
prostu inny.
LL
--
*Lemury porozumiewaja sie za pomoca roznych
dzwiekow - niektore przypominaja odglosy
wielorybow i policyjna syrene, inne,
jak u lemura wari, smiech szalenca.*
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
185. Data: 2008-01-29 08:53:17
Temat: Re: Wyjscie z/bez mezaMOLNARka pisze:
> Tu bardziej chodzi o to, że dla dużej grupy osób (co pokazał choćby ten
> wątek) są imprezy, na które przychodzi się oddzielnie i tu nie chodzi o
> Wasze odczucia ciągania lub nie a o zdanie na ten temat innych osób.
> Jasne - możecie i w większości przypadków macie to zdanie w nosie ale
> przyjmijcie do wiadomości że wielu osobom a) psujecie zabawię, b) myślą
> o Was stanowczo mniej pochlebnie niż gdybyście byli sami.
Bardzo dziwne jest dla mnie to co piszesz.
>> Z żoną/mężem nigdy nie wygląda się jak kretyn. Chyba że samemu sie o
>> niej/nim tak myśli.
>
> Nie masz racji.
> Dla mnie para żona z mężem na przykładowym tu spotkaniu klasowym wygląda
> jak kretyni i zazdrośnicy.
Albo jak kochający się ludzie, ktorzy dobrze się czują ze sobą?
> I naprawdę jestem mocno zaskoczona postawą 'jak mam męża/żonę to muszą
> nas zapraszac razem bo jak nie to chamy'.
A ja Twoim założeniem, że kazdy kto lubi się szwędać w parze do burak.
> Dla mnie jest oczywiste, ze zto apraszający określa kogo chce widzieć i
> ze jest miliardy sytuacji, że się chodzi oddzielnie. I nie ma nic
> wspólnego z nieszanowaniem czy niekochaniem.
Dla mnie jest oczywiste, że poza psiapsiókowymi spotkankami i imprezami
biznesowymi (chociaż sa takie, gdzie wręcz wypada być z partnerem) ludzi
zaprasza się w parach. Wiec na spotkaniu "nie zabieraj tego głupka" po
prostu bym się nie pojawiła.
LL
--
*Lemury porozumiewaja sie za pomoca roznych
dzwiekow - niektore przypominaja odglosy
wielorybow i policyjna syrene, inne,
jak u lemura wari, smiech szalenca.*
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
186. Data: 2008-01-29 09:18:30
Temat: Re: Wyjscie z/bez mezaUżytkownik "Lolalny Lemur" <shure1@nospam_o2.pl> napisał
> Albo jak kochający się ludzie, ktorzy dobrze się czują ze sobą?
W sytuacji wspomnianego spotkania klasowego - nie. Stanowczo nie.
Żeby się kochac nie trzeba tego w ten sposób pokazywać. A to jest IMO pewna
demonstracja. Niepotrzebna.
To podobnie jak z namiętnym całowaniem się na ulicy.
> A ja Twoim założeniem, że kazdy kto lubi się szwędać w parze do burak.
Uściślijmy ... szwędać się w parze na spotkania gdzie (domyślnie) chodzi się
oddzielnie.
Jak pokazała ta rozmowa - każdy ma inne odczucia co do takowego spotkania
ale dla mnie spotkanie klasowe, pracowe, zespołowe, psd, psiapsiułkowe ...
są _domyślnie_ dla pojedyńczych osób a nie całych rodzin.
> Dla mnie jest oczywiste, że poza psiapsiókowymi spotkankami i imprezami
> biznesowymi (chociaż sa takie, gdzie wręcz wypada być z partnerem) ludzi
> zaprasza się w parach.
No a dla mnie nie ;-)
I jest dla mnie oczywiste, ze jak ktos dzwoni, ze jest spotkanie
klasowe/wioślarskie/psd to idzie tam osoba zapraszana a nie jej cała
rodzina.
W parach zaprasza się całkiem inaczej. Widzisz różnicę?
'Wpadnij Loja do mnie na kawę w sobotę' =/= 'wpadnijcie do nas na kawę w
sobotę'.
> Wiec na spotkaniu "nie zabieraj tego głupka" po prostu bym się nie
> pojawiła.
Hmmm ...
Pojawiłaś się z.
I jak może zauważyłaś ... dla reszty obecnych było oczywiste, zę spotykamy
się same bo żadnych innych mężczyzn nie stwierdzono.
Pozdrawiam
MOLNARka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
187. Data: 2008-01-29 10:07:58
Temat: Re: Wyjscie z/bez mezaMOLNARka pisze:
> Użytkownik "Lolalny Lemur" <shure1@nospam_o2.pl> napisał
>
>> Albo jak kochający się ludzie, ktorzy dobrze się czują ze sobą?
>
> W sytuacji wspomnianego spotkania klasowego - nie. Stanowczo nie.
Zapomniałaś dodać "dla mnie" :>
> Żeby się kochac nie trzeba tego w ten sposób pokazywać. A to jest IMO
> pewna demonstracja. Niepotrzebna.
A dla mnie zupełnie naturalne zachowanie.
> To podobnie jak z namiętnym całowaniem się na ulicy.
Nie zgadzam się.
>> A ja Twoim założeniem, że kazdy kto lubi się szwędać w parze do burak.
>
> Uściślijmy ... szwędać się w parze na spotkania gdzie (domyślnie) chodzi
> się oddzielnie.
Moze na _Twoje_, bo u mnie to inaczej wygląda. Nie ma czegoś takiego jak
"spotkanie gdzie z założenia...". Spotkanie jest takie, jak zaprosisz.
Zaprosisz bez męża to będzie bez męża. Nie dasz takiego obwarowania to
będzie z mężem po uprzednim upewnieniu się. To w Twojej głowie jest "w
domyśle" - ludzie mają różne zwyczaje.
> Jak pokazała ta rozmowa - każdy ma inne odczucia co do takowego
> spotkania ale dla mnie spotkanie klasowe, pracowe, zespołowe, psd,
> psiapsiułkowe ... są _domyślnie_ dla pojedyńczych osób a nie całych rodzin.
No popatrz, nie wiedziałam. Wyciągnę wnioski na przyszłość i zrezygnuję
z buraczenia Ci pod samym nosem.
> I jest dla mnie oczywiste, ze jak ktos dzwoni, ze jest spotkanie
> klasowe/wioślarskie/psd to idzie tam osoba zapraszana a nie jej cała
> rodzina.
Więcej błędu nie powtórzę, nie ma obaw.
> W parach zaprasza się całkiem inaczej. Widzisz różnicę?
> 'Wpadnij Loja do mnie na kawę w sobotę' =/= 'wpadnijcie do nas na kawę w
> sobotę'.
Napisałam "poza psiapsiókowymi spotkankami i imprezami biznesowymi"
>> Wiec na spotkaniu "nie zabieraj tego głupka" po prostu bym się nie
>> pojawiła.
>
> Hmmm ...
> Pojawiłaś się z.
> I jak może zauważyłaś ... dla reszty obecnych było oczywiste, zę
> spotykamy się same bo żadnych innych mężczyzn nie stwierdzono.
Myślę, że będziecie mogły sobie spokojnie urządzać spotkanka bez
zagrożenia obecnością mojej pary.
LL
--
*Lemury porozumiewaja sie za pomoca roznych
dzwiekow - niektore przypominaja odglosy
wielorybow i policyjna syrene, inne,
jak u lemura wari, smiech szalenca.*
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
188. Data: 2008-01-29 11:42:56
Temat: Re: Wyjscie z/bez mezaLolalny Lemur <shure1@nospam_o2.pl> napisał(a):
> Napisałam "poza psiapsiókowymi spotkankami i imprezami biznesowymi"
Ale to wlaśnie są psiapsiolkowe spotkanka!
--
s i w a
...czytam: Time i Epoca
pijam: tylko Ballantines...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
189. Data: 2008-01-29 12:35:21
Temat: Re: Wyjscie z/bez mezaMOLNARka pisze:
> Hmmm ...
> Pojawiłaś się z.
> I jak może zauważyłaś ... dla reszty obecnych było oczywiste, zę
> spotykamy się same bo żadnych innych mężczyzn nie stwierdzono.
Ja jeszcze dodam wyjaśnienie, dla tych, które nie były wtedy i nie
wiedzą o czym MOLNARka pisze. Mój mąż przywiózł mnie autkiem na
spotkanie psd. Wszedł grzecznie do knajpy, żeby się przywitać bo kilka
pań zna i pojechał. Po czym śmiał przyjechać po mnie i wtedy również
wszedł a nawet (o zgrozo) miał czelność przysiąść i poczekać aż skończę
browca.
Czuję sie jak ostatni burak. Naprawdę nie mam pojęcia jak mogę być tak
niedojrzała.
LL
--
*Lemury porozumiewaja sie za pomoca roznych
dzwiekow - niektore przypominaja odglosy
wielorybow i policyjna syrene, inne,
jak u lemura wari, smiech szalenca.*
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
190. Data: 2008-01-29 12:37:25
Temat: Re: Wyjscie z/bez mezasiwa pisze:
>> Napisałam "poza psiapsiókowymi spotkankami i imprezami biznesowymi"
>
> Ale to wlaśnie są psiapsiolkowe spotkanka!
Spotkania klasowe "po latach"? Proszę Cię...
LL
--
*Lemury porozumiewaja sie za pomoca roznych
dzwiekow - niektore przypominaja odglosy
wielorybow i policyjna syrene, inne,
jak u lemura wari, smiech szalenca.*
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |