Strona główna Grupy pl.sci.psychologia 'nie kocham swojego dziecka'

Grupy

Szukaj w grupach

 

'nie kocham swojego dziecka'

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 219


« poprzedni wątek następny wątek »

81. Data: 2014-12-20 21:05:07

Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'
Od: LeoTar <L...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

FEniks pisze:
> W dniu 2014-12-20 19:31, Qrczak pisze:

>> Zasłyszane. Matka do córki: nie musisz mnie kochać, ale powinnaś mnie
>> szanować.

> Być może. Ale to jest właśnie kwestia tego definiowania, które jak widać
> może być po prostu szkodliwe.

Werbalne definiowanie nigdy nie jest wystarczająco precyzyjne w
przeciwieństwie do d o ś w i a d c z e n i a i emocji z tym
doświadczeniem związanych

--
Pozdrawiam
Wladek Tarnawski, LeoTar
Jak to na wojence 1996-99 bywalo. @ http://leotar.friko.pl/war_1996-99/

---
Ta wiadomość została sprawdzona na obecność wirusów przez oprogramowanie antywirusowe
Avast.
http://www.avast.com

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


82. Data: 2014-12-20 21:21:10

Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'
Od: Qrczak <q...@q...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia 2014-12-20 20:45, obywatel FEniks uprzejmie donosi:
> W dniu 2014-12-20 20:28, Qrczak pisze:
>> Dnia 2014-12-20 19:51, obywatel FEniks uprzejmie donosi:
>>> W dniu 2014-12-20 19:31, Qrczak pisze:
>>>> Dnia 2014-12-20 18:47, obywatel FEniks uprzejmie donosi:
>>>>> W dniu 2014-12-19 23:32, Qrczak pisze:
>>>>>> Dnia 2014-12-19 23:19, obywatel FEniks uprzejmie donosi:
>>>>>>> W dniu 2014-12-19 22:55, Qrczak pisze:
>>>>>>>> Dnia 2014-12-19 22:44, obywatel FEniks uprzejmie donosi:
>>>>>>>>> W dniu 2014-12-19 22:14, FEniks pisze:
>>>>>>>>>> W dniu 2014-12-19 21:56, Qrczak pisze:
>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>>> I właśnie to mnie też zafrapowało. Pytali dzieci, dzieci po
>>>>>>>>>>> dziecięcemu
>>>>>>>>>>> odpowiedziały (tu pominę nasuwające się od razu przykłady
>>>>>>>>>>> skandalicznego
>>>>>>>>>>> zaniedbania dzieci), ale urosły i dorosły. I kiedyś coś
>>>>>>>>>>> dojrzały. I
>>>>>>>>>>> ten
>>>>>>>>>>> moment mnie interesuje: kiedy dziecko może stwierdzić "nie
>>>>>>>>>>> kochała
>>>>>>>>>>> mnie".
>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>> Nie wiem. Może wtedy, kiedy jakoś zdefiniuje sobie, co to znaczy
>>>>>>>>>> kochać,
>>>>>>>>>> zwłaszcza własne dziecko. Czyli na przykład wtedy, kiedy samo ma
>>>>>>>>>> dziecko.
>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>> Ale w takiej sytuacji raczej tak nie stwierdzi, bo stwierdzenie
>>>>>>>>>> "nie
>>>>>>>>>> kochała mnie" jest bardzo ograniczone.
>>>>>>>>>
>>>>>>>>> A ta wypowiedź (z linka) to w ogóle jest kuriozum:
>>>>>>>>>
>>>>>>>>> "Moja mama mnie nie kochała, ale będąc fantastycznym, porządnym,
>>>>>>>>> uczciwym, odpowiedzialnym, sensownym i rozsądnym człowiekiem była
>>>>>>>>> też i
>>>>>>>>> wyśmienitym rodzicem. Czasem się pewnie kochać nie da, ale
>>>>>>>>> zdrowy i
>>>>>>>>> przyzwoity człowiek takie "życiowe zadanie", jakim jest wychowanie
>>>>>>>>> dziecka spełni jak tylko może najlepiej i może się zdarzyć, że
>>>>>>>>> lepiej
>>>>>>>>> niż ci pełni wielkich uczuć. (bi_scotti)"
>>>>>>>>
>>>>>>>> Kuriozum bo?
>>>>>>>
>>>>>>> Bo na jakiej podstawie on definitywnie stwierdził, że matka go nie
>>>>>>> kochała, jednocześnie przy tym uważając, że była wyśmienitym
>>>>>>> rodzicem?
>>>>>>> I kim są "ci pełni wielkich uczuć"?
>>>>>>>
>>>>>>> Tą ścieżką możemy dojść do wniosku, że miłość rodzicielska to tylko
>>>>>>> jakaś głupia egzaltacja.
>>>>>>> A IMO postawa miłości to także - a nawet przede wszystkim - to, co
>>>>>>> prezentowała jego matka.
>>>>>>
>>>>>> To nie musi być jakaś głupia egzaltacja. To może być tylko zwykłe
>>>>>> wyrachowanie.
>>>>>
>>>>> Wszystko jedno, w każdym razie coś, co autor tego liściku określił
>>>>> jako
>>>>> "pełnię wielkich uczuć". Nie wiadomo, o co mu/jej właściwie chodziło,
>>>>> ale możliwe, że o uzewnętrznianie tych uczuć przez rodzica, czyli
>>>>> czułość. Wygląda na to, że w ten sposób zdefiniował sobie miłość
>>>>> rodzicielską. Dziwne, bo to tak, jakby zdefiniował ją sobie poprzez
>>>>> ten
>>>>> brak/niedostatek, a nie przez to, co rzeczywiście otrzym(yw)ał i uważa
>>>>> za wyśmienite. Dlatego uznałam to za kuriozalne albo po prostu
>>>>> fałszywe.
>>>>
>>>> Zasłyszane. Matka do córki: nie musisz mnie kochać, ale powinnaś mnie
>>>> szanować.
>>>
>>> Być może. Ale to jest właśnie kwestia tego definiowania, które jak widać
>>> może być po prostu szkodliwe.
>>
>> Oczywiście.
>> Tak samo, jak te kobiety bite przez mężów. Przecież kocha, tylko okazuje
>> tak, a nie jak u sąsiadów.
>
> Bitych mężów i żon bym do tego nie mieszała, bo to trochę inna para
> kaloszy.

Czemu? Przecież wszystko da się niezdefiniować...

Q
--
Ja tam nie jestem socjopatą. Umiem doskonale udawać, że lubię ludzi.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


83. Data: 2014-12-20 21:25:08

Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'
Od: LeoTar <L...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

FEniks pisze:
> W dniu 2014-12-20 15:47, Chiron pisze:
>>
>> Użytkownik "Qrczak" <q...@q...pl> napisał w wiadomości
>> news:54958229$0$21552$65785112@news.neostrada.pl...
>>> Dnia 2014-12-20 14:16, obywatel Chiron uprzejmie donosi:
>>>> Użytkownik "Qrczak" <q...@q...pl> napisał w wiadomości
>>>> news:549542a8$0$21551$65785112@news.neostrada.pl...
>>>>> Dnia 2014-12-20 01:04, obywatel Ghost uprzejmie donosi:
>>>>>> Użytkownik "Qrczak" napisał w wiadomości grup
>>>>>> dyskusyjnych:5494ae30$0$21547$6...@n...neostrad
a.pl...

>>>>> Kiedy dziecko czuje to niekochanie?

>>>> Odpowiem p oraz 3- IMO ostatni (mam nadzieję:-) )
>>>>
>>>> n i e c z u j e.
>>>>
>>>> Jeśli ma predyspozycje- może skłonności- do refleksyjności- to
>>>> przyjdzie
>>>> czas, że p o c z u j e, że coś nie tak. Wtedy- być może- zacznie szukać
>>>> pomocy. Rozpocznie swój rozwój duchowy- zmiany. I dopiero w tym
>>>> momencie
>>>> znajduje się na d r o d z e, którą może dojść do pewnego etapu rozwoju
>>>> duchowego, kiedy to do niej z całą mocą dotrze (że nie była kochana).
>>>> Jest to cały, skomplikowany proces. Ty wciąż pytasz, jak długo to trwa?
>>>> Czyli- u rzadko kogo do tego dochodzi- to raz. A dwa- kiedy? W książce
>>>> "Alicja w Krainie Czarów" Alicja pyta swojego przewodnika- Kota z
>>>> Cheshire- którędy dojść do tego pięknego ogrodu? Kot pokazuje jedną
>>>> drogę- i co ją spotka na tej drodze. Potem pokazuje przeciwną drogę-
>>>> omawiając, co z kolei na tej ją spotka. Obie drogi prowadzą do pięknego
>>>> ogrodu. Gdy zniecierpliwiona Alicja pyta, którą drogą dojdzie szybciej-
>>>> Kot odpowiada:
>>>> TO ZALEŻY TYLKO OD TEGO, JAK BARDZO CHCESZ TAM DOJŚĆ

>>> Fajnie, że znów o tym piszesz, to nie muszę szukać, gdzie odpowiedzieć.
>>>
>>> Zakładając, że już dotrze do tego miejsca, czy poinformowanie matki,
>>> że się dotarło ma sens?
>>> I drugie pytanie: czy oczekiwać, że matka potwierdzi tę refleksję czy
>>> raczej nie warto tego potwierdzenia usłyszeć?

>> Po co człowiek rozpoczyna rozwój duchowy? Czy po to, żeby zobaczyć, jak
>> świat go krzywdził- i teraz móc wszystkim dokopać? Jeśli człowiek
>> zrozumie, że nie był kochany- a także zrozumie, że jego mama też nie
>> była kochana i że to się tak ciągnie..a poza tym- skoro się nie było
>> kochanym- to i samemu robi się krzywdę innym. To przecież szereg bardzo
>> skomplikowanych procesów- któych najważniejszym celem jest p r z e b a
>> c z e n i e. Sobie. I innym. Tego nie da się zamknąć w kilku zdaniach.
>> No ale skoro szło się drogą rozwoju osobistego samemu, bez mamusi- no to
>> należy przypuszczać, że my jesteśmy tu, gdzie jesteśmy. Mama- tam gdzie
>> była. Praktycznie więc na 100% nie potwierdzi, zracjonalizuje,
>> zaprzeczy, wyprze, obwini, etc- a cała "dyskusja" skończy się po prostu
>> kłótnią- zapewne kolejną. Można jedynie starać się- na ile jest się w
>> danym momencie w stanie- budować z mamą relacje na nowo. Relacje 2
>> dorosłych osób. Nie podchodzić do mamy z pozycji dziecka- bo dziecko nic
>> nie może zrobić w relacjach z matką. Dziecko może mamie co najwyżej
>> wykrzyczeć, jaka z niej niedobra mamusia.
>> Tyle, że za tym wszystkim nierzadko kryją się lata całe...no i
>> oczywiście być może mama nigdy nie zauważy, że to jej dziecko jest już
>> zupełnie kim innym. Tyle, że to jej kłopot

> I tu się w pełni z Tobą zgadzam.
>
> Ewa

I ja też się podpisuję pod tym.

--
Pozdrawiam
Wladek Tarnawski, LeoTar
Jak to na wojence 1996-99 bywalo. @ http://leotar.friko.pl/war_1996-99/

---
Ta wiadomość została sprawdzona na obecność wirusów przez oprogramowanie antywirusowe
Avast.
http://www.avast.com

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


84. Data: 2014-12-20 22:30:35

Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'
Od: FEniks <x...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2014-12-20 o 21:21, Qrczak pisze:
> Dnia 2014-12-20 20:45, obywatel FEniks uprzejmie donosi:
>> W dniu 2014-12-20 20:28, Qrczak pisze:
>>> Dnia 2014-12-20 19:51, obywatel FEniks uprzejmie donosi:
>>>> W dniu 2014-12-20 19:31, Qrczak pisze:
>>>>> Dnia 2014-12-20 18:47, obywatel FEniks uprzejmie donosi:
>>>>>> W dniu 2014-12-19 23:32, Qrczak pisze:
>>>>>>> Dnia 2014-12-19 23:19, obywatel FEniks uprzejmie donosi:
>>>>>>>> W dniu 2014-12-19 22:55, Qrczak pisze:
>>>>>>>>> Dnia 2014-12-19 22:44, obywatel FEniks uprzejmie donosi:
>>>>>>>>>> W dniu 2014-12-19 22:14, FEniks pisze:
>>>>>>>>>>> W dniu 2014-12-19 21:56, Qrczak pisze:
>>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>>>> I właśnie to mnie też zafrapowało. Pytali dzieci, dzieci po
>>>>>>>>>>>> dziecięcemu
>>>>>>>>>>>> odpowiedziały (tu pominę nasuwające się od razu przykłady
>>>>>>>>>>>> skandalicznego
>>>>>>>>>>>> zaniedbania dzieci), ale urosły i dorosły. I kiedyś coś
>>>>>>>>>>>> dojrzały. I
>>>>>>>>>>>> ten
>>>>>>>>>>>> moment mnie interesuje: kiedy dziecko może stwierdzić "nie
>>>>>>>>>>>> kochała
>>>>>>>>>>>> mnie".
>>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>>> Nie wiem. Może wtedy, kiedy jakoś zdefiniuje sobie, co to znaczy
>>>>>>>>>>> kochać,
>>>>>>>>>>> zwłaszcza własne dziecko. Czyli na przykład wtedy, kiedy samo ma
>>>>>>>>>>> dziecko.
>>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>>> Ale w takiej sytuacji raczej tak nie stwierdzi, bo stwierdzenie
>>>>>>>>>>> "nie
>>>>>>>>>>> kochała mnie" jest bardzo ograniczone.
>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>> A ta wypowiedź (z linka) to w ogóle jest kuriozum:
>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>> "Moja mama mnie nie kochała, ale będąc fantastycznym, porządnym,
>>>>>>>>>> uczciwym, odpowiedzialnym, sensownym i rozsądnym człowiekiem była
>>>>>>>>>> też i
>>>>>>>>>> wyśmienitym rodzicem. Czasem się pewnie kochać nie da, ale
>>>>>>>>>> zdrowy i
>>>>>>>>>> przyzwoity człowiek takie "życiowe zadanie", jakim jest
>>>>>>>>>> wychowanie
>>>>>>>>>> dziecka spełni jak tylko może najlepiej i może się zdarzyć, że
>>>>>>>>>> lepiej
>>>>>>>>>> niż ci pełni wielkich uczuć. (bi_scotti)"
>>>>>>>>>
>>>>>>>>> Kuriozum bo?
>>>>>>>>
>>>>>>>> Bo na jakiej podstawie on definitywnie stwierdził, że matka go nie
>>>>>>>> kochała, jednocześnie przy tym uważając, że była wyśmienitym
>>>>>>>> rodzicem?
>>>>>>>> I kim są "ci pełni wielkich uczuć"?
>>>>>>>>
>>>>>>>> Tą ścieżką możemy dojść do wniosku, że miłość rodzicielska to tylko
>>>>>>>> jakaś głupia egzaltacja.
>>>>>>>> A IMO postawa miłości to także - a nawet przede wszystkim - to, co
>>>>>>>> prezentowała jego matka.
>>>>>>>
>>>>>>> To nie musi być jakaś głupia egzaltacja. To może być tylko zwykłe
>>>>>>> wyrachowanie.
>>>>>>
>>>>>> Wszystko jedno, w każdym razie coś, co autor tego liściku określił
>>>>>> jako
>>>>>> "pełnię wielkich uczuć". Nie wiadomo, o co mu/jej właściwie chodziło,
>>>>>> ale możliwe, że o uzewnętrznianie tych uczuć przez rodzica, czyli
>>>>>> czułość. Wygląda na to, że w ten sposób zdefiniował sobie miłość
>>>>>> rodzicielską. Dziwne, bo to tak, jakby zdefiniował ją sobie poprzez
>>>>>> ten
>>>>>> brak/niedostatek, a nie przez to, co rzeczywiście otrzym(yw)ał i
>>>>>> uważa
>>>>>> za wyśmienite. Dlatego uznałam to za kuriozalne albo po prostu
>>>>>> fałszywe.
>>>>>
>>>>> Zasłyszane. Matka do córki: nie musisz mnie kochać, ale powinnaś mnie
>>>>> szanować.
>>>>
>>>> Być może. Ale to jest właśnie kwestia tego definiowania, które jak
>>>> widać
>>>> może być po prostu szkodliwe.
>>>
>>> Oczywiście.
>>> Tak samo, jak te kobiety bite przez mężów. Przecież kocha, tylko okazuje
>>> tak, a nie jak u sąsiadów.
>>
>> Bitych mężów i żon bym do tego nie mieszała, bo to trochę inna para
>> kaloszy.
>
> Czemu? Przecież wszystko da się niezdefiniować...

Na przykład dlatego, że ja w przeciwieństwie do globa jednak wierzę w
instynkt macierzyński. Co oczywiście nie znaczy, że on sam wystarczy,
ani że nie zdarza się, że go zabraknie vide: Madzimama, czy inne temu
podobne ekstrema. Zakładam jednak, że mówimy o sytuacji przeciętnej,
gdzie ten - powiedzmy - "brak miłości" nie przybiera drastycznych form.
Gdyż jak czytam listy tych kobiet w artykule i to, na jakiej podstawie
sądzą, że nie kochają swoich dzieci, to mi trochę ręce opadają. Pewnie
większość mam od czasu do czasu doświadcza podobnych emocji, ale
niekoniecznie wysnuwa od razu wnioski o niemiłości.
Tworzenie mitu o miłości idealnej oraz podróbach miłości (też tu czekam
na definicję) są dla ludzi krzywdzące.

Ewa


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


85. Data: 2014-12-20 22:42:30

Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'
Od: Qrczak <q...@q...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia 2014-12-20 22:30, obywatel FEniks uprzejmie donosi:
> W dniu 2014-12-20 o 21:21, Qrczak pisze:
>> Dnia 2014-12-20 20:45, obywatel FEniks uprzejmie donosi:
>>> W dniu 2014-12-20 20:28, Qrczak pisze:
>>>> Dnia 2014-12-20 19:51, obywatel FEniks uprzejmie donosi:
>>>>> W dniu 2014-12-20 19:31, Qrczak pisze:
>>>>>> Dnia 2014-12-20 18:47, obywatel FEniks uprzejmie donosi:
>>>>>>> W dniu 2014-12-19 23:32, Qrczak pisze:
>>>>>>>> Dnia 2014-12-19 23:19, obywatel FEniks uprzejmie donosi:
>>>>>>>>> W dniu 2014-12-19 22:55, Qrczak pisze:
>>>>>>>>>> Dnia 2014-12-19 22:44, obywatel FEniks uprzejmie donosi:
>>>>>>>>>>> W dniu 2014-12-19 22:14, FEniks pisze:
>>>>>>>>>>>> W dniu 2014-12-19 21:56, Qrczak pisze:
>>>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>>>>> I właśnie to mnie też zafrapowało. Pytali dzieci, dzieci po
>>>>>>>>>>>>> dziecięcemu
>>>>>>>>>>>>> odpowiedziały (tu pominę nasuwające się od razu przykłady
>>>>>>>>>>>>> skandalicznego
>>>>>>>>>>>>> zaniedbania dzieci), ale urosły i dorosły. I kiedyś coś
>>>>>>>>>>>>> dojrzały. I
>>>>>>>>>>>>> ten
>>>>>>>>>>>>> moment mnie interesuje: kiedy dziecko może stwierdzić "nie
>>>>>>>>>>>>> kochała
>>>>>>>>>>>>> mnie".
>>>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>>>> Nie wiem. Może wtedy, kiedy jakoś zdefiniuje sobie, co to
>>>>>>>>>>>> znaczy
>>>>>>>>>>>> kochać,
>>>>>>>>>>>> zwłaszcza własne dziecko. Czyli na przykład wtedy, kiedy
>>>>>>>>>>>> samo ma
>>>>>>>>>>>> dziecko.
>>>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>>>> Ale w takiej sytuacji raczej tak nie stwierdzi, bo stwierdzenie
>>>>>>>>>>>> "nie
>>>>>>>>>>>> kochała mnie" jest bardzo ograniczone.
>>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>>> A ta wypowiedź (z linka) to w ogóle jest kuriozum:
>>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>>> "Moja mama mnie nie kochała, ale będąc fantastycznym, porządnym,
>>>>>>>>>>> uczciwym, odpowiedzialnym, sensownym i rozsądnym człowiekiem
>>>>>>>>>>> była
>>>>>>>>>>> też i
>>>>>>>>>>> wyśmienitym rodzicem. Czasem się pewnie kochać nie da, ale
>>>>>>>>>>> zdrowy i
>>>>>>>>>>> przyzwoity człowiek takie "życiowe zadanie", jakim jest
>>>>>>>>>>> wychowanie
>>>>>>>>>>> dziecka spełni jak tylko może najlepiej i może się zdarzyć, że
>>>>>>>>>>> lepiej
>>>>>>>>>>> niż ci pełni wielkich uczuć. (bi_scotti)"
>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>> Kuriozum bo?
>>>>>>>>>
>>>>>>>>> Bo na jakiej podstawie on definitywnie stwierdził, że matka go nie
>>>>>>>>> kochała, jednocześnie przy tym uważając, że była wyśmienitym
>>>>>>>>> rodzicem?
>>>>>>>>> I kim są "ci pełni wielkich uczuć"?
>>>>>>>>>
>>>>>>>>> Tą ścieżką możemy dojść do wniosku, że miłość rodzicielska to
>>>>>>>>> tylko
>>>>>>>>> jakaś głupia egzaltacja.
>>>>>>>>> A IMO postawa miłości to także - a nawet przede wszystkim - to, co
>>>>>>>>> prezentowała jego matka.
>>>>>>>>
>>>>>>>> To nie musi być jakaś głupia egzaltacja. To może być tylko zwykłe
>>>>>>>> wyrachowanie.
>>>>>>>
>>>>>>> Wszystko jedno, w każdym razie coś, co autor tego liściku określił
>>>>>>> jako
>>>>>>> "pełnię wielkich uczuć". Nie wiadomo, o co mu/jej właściwie
>>>>>>> chodziło,
>>>>>>> ale możliwe, że o uzewnętrznianie tych uczuć przez rodzica, czyli
>>>>>>> czułość. Wygląda na to, że w ten sposób zdefiniował sobie miłość
>>>>>>> rodzicielską. Dziwne, bo to tak, jakby zdefiniował ją sobie poprzez
>>>>>>> ten
>>>>>>> brak/niedostatek, a nie przez to, co rzeczywiście otrzym(yw)ał i
>>>>>>> uważa
>>>>>>> za wyśmienite. Dlatego uznałam to za kuriozalne albo po prostu
>>>>>>> fałszywe.
>>>>>>
>>>>>> Zasłyszane. Matka do córki: nie musisz mnie kochać, ale powinnaś mnie
>>>>>> szanować.
>>>>>
>>>>> Być może. Ale to jest właśnie kwestia tego definiowania, które jak
>>>>> widać
>>>>> może być po prostu szkodliwe.
>>>>
>>>> Oczywiście.
>>>> Tak samo, jak te kobiety bite przez mężów. Przecież kocha, tylko
>>>> okazuje
>>>> tak, a nie jak u sąsiadów.
>>>
>>> Bitych mężów i żon bym do tego nie mieszała, bo to trochę inna para
>>> kaloszy.
>>
>> Czemu? Przecież wszystko da się niezdefiniować...
>
> Na przykład dlatego, że ja w przeciwieństwie do globa jednak wierzę w
> instynkt macierzyński. Co oczywiście nie znaczy, że on sam wystarczy,
> ani że nie zdarza się, że go zabraknie vide: Madzimama, czy inne temu
> podobne ekstrema. Zakładam jednak, że mówimy o sytuacji przeciętnej,
> gdzie ten - powiedzmy - "brak miłości" nie przybiera drastycznych form.

Oczywiście, że brak miłości nie przybiera drastycznych form. Dlatego
najczęściej nie podlega analizom z powodu niedrastyczności form, jakie
przybiera.

Q
--
Ja tam nie jestem socjopatą. Umiem doskonale udawać, że lubię ludzi.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


86. Data: 2014-12-20 23:10:20

Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'
Od: FEniks <x...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2014-12-20 o 22:42, Qrczak pisze:
> Dnia 2014-12-20 22:30, obywatel FEniks uprzejmie donosi:
>> W dniu 2014-12-20 o 21:21, Qrczak pisze:
>>> Dnia 2014-12-20 20:45, obywatel FEniks uprzejmie donosi:
>>>> W dniu 2014-12-20 20:28, Qrczak pisze:
>>>>> Dnia 2014-12-20 19:51, obywatel FEniks uprzejmie donosi:
>>>>>> W dniu 2014-12-20 19:31, Qrczak pisze:
>>>>>>> Dnia 2014-12-20 18:47, obywatel FEniks uprzejmie donosi:
>>>>>>>> W dniu 2014-12-19 23:32, Qrczak pisze:
>>>>>>>>> Dnia 2014-12-19 23:19, obywatel FEniks uprzejmie donosi:
>>>>>>>>>> W dniu 2014-12-19 22:55, Qrczak pisze:
>>>>>>>>>>> Dnia 2014-12-19 22:44, obywatel FEniks uprzejmie donosi:
>>>>>>>>>>>> W dniu 2014-12-19 22:14, FEniks pisze:
>>>>>>>>>>>>> W dniu 2014-12-19 21:56, Qrczak pisze:
>>>>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>>>>>> I właśnie to mnie też zafrapowało. Pytali dzieci, dzieci po
>>>>>>>>>>>>>> dziecięcemu
>>>>>>>>>>>>>> odpowiedziały (tu pominę nasuwające się od razu przykłady
>>>>>>>>>>>>>> skandalicznego
>>>>>>>>>>>>>> zaniedbania dzieci), ale urosły i dorosły. I kiedyś coś
>>>>>>>>>>>>>> dojrzały. I
>>>>>>>>>>>>>> ten
>>>>>>>>>>>>>> moment mnie interesuje: kiedy dziecko może stwierdzić "nie
>>>>>>>>>>>>>> kochała
>>>>>>>>>>>>>> mnie".
>>>>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>>>>> Nie wiem. Może wtedy, kiedy jakoś zdefiniuje sobie, co to
>>>>>>>>>>>>> znaczy
>>>>>>>>>>>>> kochać,
>>>>>>>>>>>>> zwłaszcza własne dziecko. Czyli na przykład wtedy, kiedy
>>>>>>>>>>>>> samo ma
>>>>>>>>>>>>> dziecko.
>>>>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>>>>> Ale w takiej sytuacji raczej tak nie stwierdzi, bo
>>>>>>>>>>>>> stwierdzenie
>>>>>>>>>>>>> "nie
>>>>>>>>>>>>> kochała mnie" jest bardzo ograniczone.
>>>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>>>> A ta wypowiedź (z linka) to w ogóle jest kuriozum:
>>>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>>>> "Moja mama mnie nie kochała, ale będąc fantastycznym,
>>>>>>>>>>>> porządnym,
>>>>>>>>>>>> uczciwym, odpowiedzialnym, sensownym i rozsądnym człowiekiem
>>>>>>>>>>>> była
>>>>>>>>>>>> też i
>>>>>>>>>>>> wyśmienitym rodzicem. Czasem się pewnie kochać nie da, ale
>>>>>>>>>>>> zdrowy i
>>>>>>>>>>>> przyzwoity człowiek takie "życiowe zadanie", jakim jest
>>>>>>>>>>>> wychowanie
>>>>>>>>>>>> dziecka spełni jak tylko może najlepiej i może się zdarzyć, że
>>>>>>>>>>>> lepiej
>>>>>>>>>>>> niż ci pełni wielkich uczuć. (bi_scotti)"
>>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>>> Kuriozum bo?
>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>> Bo na jakiej podstawie on definitywnie stwierdził, że matka go
>>>>>>>>>> nie
>>>>>>>>>> kochała, jednocześnie przy tym uważając, że była wyśmienitym
>>>>>>>>>> rodzicem?
>>>>>>>>>> I kim są "ci pełni wielkich uczuć"?
>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>> Tą ścieżką możemy dojść do wniosku, że miłość rodzicielska to
>>>>>>>>>> tylko
>>>>>>>>>> jakaś głupia egzaltacja.
>>>>>>>>>> A IMO postawa miłości to także - a nawet przede wszystkim -
>>>>>>>>>> to, co
>>>>>>>>>> prezentowała jego matka.
>>>>>>>>>
>>>>>>>>> To nie musi być jakaś głupia egzaltacja. To może być tylko zwykłe
>>>>>>>>> wyrachowanie.
>>>>>>>>
>>>>>>>> Wszystko jedno, w każdym razie coś, co autor tego liściku określił
>>>>>>>> jako
>>>>>>>> "pełnię wielkich uczuć". Nie wiadomo, o co mu/jej właściwie
>>>>>>>> chodziło,
>>>>>>>> ale możliwe, że o uzewnętrznianie tych uczuć przez rodzica, czyli
>>>>>>>> czułość. Wygląda na to, że w ten sposób zdefiniował sobie miłość
>>>>>>>> rodzicielską. Dziwne, bo to tak, jakby zdefiniował ją sobie poprzez
>>>>>>>> ten
>>>>>>>> brak/niedostatek, a nie przez to, co rzeczywiście otrzym(yw)ał i
>>>>>>>> uważa
>>>>>>>> za wyśmienite. Dlatego uznałam to za kuriozalne albo po prostu
>>>>>>>> fałszywe.
>>>>>>>
>>>>>>> Zasłyszane. Matka do córki: nie musisz mnie kochać, ale powinnaś
>>>>>>> mnie
>>>>>>> szanować.
>>>>>>
>>>>>> Być może. Ale to jest właśnie kwestia tego definiowania, które jak
>>>>>> widać
>>>>>> może być po prostu szkodliwe.
>>>>>
>>>>> Oczywiście.
>>>>> Tak samo, jak te kobiety bite przez mężów. Przecież kocha, tylko
>>>>> okazuje
>>>>> tak, a nie jak u sąsiadów.
>>>>
>>>> Bitych mężów i żon bym do tego nie mieszała, bo to trochę inna para
>>>> kaloszy.
>>>
>>> Czemu? Przecież wszystko da się niezdefiniować...
>>
>> Na przykład dlatego, że ja w przeciwieństwie do globa jednak wierzę w
>> instynkt macierzyński. Co oczywiście nie znaczy, że on sam wystarczy,
>> ani że nie zdarza się, że go zabraknie vide: Madzimama, czy inne temu
>> podobne ekstrema. Zakładam jednak, że mówimy o sytuacji przeciętnej,
>> gdzie ten - powiedzmy - "brak miłości" nie przybiera drastycznych form.
>
> Oczywiście, że brak miłości nie przybiera drastycznych form. Dlatego
> najczęściej nie podlega analizom z powodu niedrastyczności form, jakie
> przybiera.

Brak miłości był u mnie w cudzysłowie celowo.

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


87. Data: 2014-12-20 23:25:10

Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'
Od: FEniks <x...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2014-12-20 o 23:10, FEniks pisze:
> W dniu 2014-12-20 o 22:42, Qrczak pisze:

>> Oczywiście, że brak miłości nie przybiera drastycznych form. Dlatego
>> najczęściej nie podlega analizom z powodu niedrastyczności form, jakie
>> przybiera.
>
> Brak miłości był u mnie w cudzysłowie celowo.

A tak na marginesie, właśnie dawali na jednym z kanałów "Pogodę na
jutro" Stuhra - nie wiem, czy pamiętasz? - bardzo ciekawie się go
oglądało w kontekście obecnej dyskusji. Tutaj wprawdzie bardziej
chodziło o ojca, ale i matka też była nie bez znaczenia.

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


88. Data: 2014-12-21 00:13:38

Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'
Od: FEniks <x...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2014-12-20 o 05:13, Chiron pisze:
>
> Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:1q77xdbdx74gi.b31ygt5tpnla$.dlg@40tude.net...
>> Dnia Fri, 19 Dec 2014 22:45:21 +0100, Chiron napisał(a):
>>
>>> Naprawdę znasz kogoś takiego, kto potrafi zaopiekować się psem, potrafi
>>> wyczuć jego potrzeby- i ma patologiczne relacje z innymi ludxmi?
>>
>> Oczywiście, ja znam, mam taką panią naprzeciwko - totalnie porąbana
>> istota.
>> Kiedyś nawet to opisałam:
>> http://pl.hum.poezja.narkive.com/8nC7Tyzv/psia-ma
>
> Hmm, no ok. Tu rzeczywiście coś poszło nie tak. IMO- to taka ucieczka od
> ludzi, lęk przed związkami. Choć psychicznie taka gotowość (na związek)
> istnieje (a raczej istniałaby, gdyb y nie ten stały lęk). To mechanizm
> wyparcia, ucieczki. Myślę jednak, że taka osoba- jak podejmie decyzję-
> to może mieć całkiem udane związki z ludźmi. Oczywiście- takie "podjęcie
> decyzji" to nie tylko jednorazowy akt woli. To cały, skomplikowany i być
> może długotrwały proces psychologiczny.
>
> A w drugą stronę? Osoba, która nie potrafi się zaopiekować zwierzęciem-
> nie będzie też potrafiła człowiekiem.

Patrz, ten jest na dobrej drodze:

https://www.facebook.com/video.php?v=101519402522468
15

;-)
Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


89. Data: 2014-12-21 00:25:11

Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'
Od: "Chiron" <n...@s...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Qrczak" <q...@q...pl> napisał w wiadomości
news:5495cefb$0$2642$65785112@news.neostrada.pl...

>>>>>>>> W dniu 2014-12-19 21:56, Qrczak pisze:
>>>>>>>
>>>>>>>>> I właśnie to mnie też zafrapowało. Pytali dzieci, dzieci po
>>>>>>>>> dziecięcemu
>>>>>>>>> odpowiedziały (tu pominę nasuwające się od razu przykłady
>>>>>>>>> skandalicznego
>>>>>>>>> zaniedbania dzieci), ale urosły i dorosły. I kiedyś coś dojrzały.
>>>>>>>>> I ten
>>>>>>>>> moment mnie interesuje: kiedy dziecko może stwierdzić "nie kochała
>>>>>>>>> mnie".
>>>>>>>
>>>>>>>> Nie wiem. Może wtedy, kiedy jakoś zdefiniuje sobie, co to znaczy
>>>>>>>> kochać,
>>>>>>>> zwłaszcza własne dziecko. Czyli na przykład wtedy, kiedy samo ma
>>>>>>>> dziecko.
>>>>>>>
>>>>>>> Moja córka Kasia napisała mi, że chciałaby przeżyć coś co się nazywa
>>>>>>> szczęście rodzinne po tym jak spotkała się z bezgranicznym
>>>>>>> szacunkiem
>>>>>>> i zaufaniem z mojej strony.
>>>>>>>
>>>>>>> Rodzic, który nie szanuje i nie ufa dziecku nie kocha dziecka. i
>>>>>>> to sa
>>>>>>> warunki konieczne miłości; bez nich nie ma miłości.
>>>>>>
>>>>>> To rzeczywiście nic dodać, nic ująć. Tyle, że na ile szczere były
>>>>>> Twoje
>>>>>> działania- odbije się to na związku córki. Obserwuj.
>>>>>
>>>>> Dziękuję, że dzięki Tobie objawiła się miłość prawdziwa.
>>>>> PS. Może dobrze i że masz synów.
>>>>>
>>>>
>>>> Rodzic, który szanuje i ufa dziecku a także wybacza mu jego przewiny i
>>>> akceptuje go takim, jakie jest, dbając o szczerość ich wzajemnych
>>>> relacji- kocha dziecko..
>>>>
>>>> Zmieniłem wypowiedź Leotara- uważam, że oddaje ona istotę miłości.
>>>> Odpowiedź wcześniejsza (moja) dana Leotarowi zawierała akceptację
>>>> definicji i...niewiarę w to, że jest ona wypełniona szczerą treścią (ze
>>>> względu na osobę). Kolejna rzecz- dla mnie bardzo ważna- można coś
>>>> definiować za (miłością jest to, tamto, owo). Mozna coś definiować na
>>>> nie (miełością nie jest to, nie jest tamto). Tak zrobił Leotar-
>>>> zdefiniował ją na nie. To jeszcze bardziej mnie uczyniło sceptycznym.
>>>> Tu
>>>> krótkie wyjaśnienie- w zasadzie na osobny wątek:-)
>>>>
>>>> ludzie sięs ami programują- tym, co mówią, myślą, jakie mają
>>>> wyobrażenia o sobie, świecie, etc. Definiowanie czegoś silnie nas
>>>> programuje. Jeśli definiuje się miłość na "nie"- to ja jestem
>>>> sceptyczny
>>>> wobec tego, kto ją tak definiuje.
>>>
>>> W ogóle powiedziałabym, że im bardziej precyzyjne zdefiniowanie
>>> miłości rodzicielskiej, tym większe zagrożenie, że się tej definicji
>>> wymkniemy. Albo rodzice/matka się jej wymkną. I wtedy łatwo przyjdzie
>>> powiedzieć - o! nie kochała mnie!
>>>
>>
>> Jeśli będziemy pamiętać, że to tylko słowa- które w mnie jlub bardziej
>> nieudolny sposób próbują określić pewną rzeczywistość- to ok. Osoba,
>> któa czuje będzie czuć swą więź z matką- i będzie po prostu wiedzieć,
>> czy jest (byłą) kochana, czy nie. Takie rzeczy, jak doszukiwanie się
>> zgodności miłości z definicją może popełnić tylko osoba, która była
>> karmiona jakąś podróbą miłości.
>
> Nazywajmy to sobie jakkolwiek, może to być miłość, więź, bombka. Nazwa
> jest tylko nazwą, sam przecież do słów się nie przywiązujesz, Chironie.
> Ale emocje, uczucia - to nie jest definicja, tu każdy ma swoje.
> Podróbą miłości zaintrygowałeś mnie (pisałam o wyrachowaniu, ale to się
> nie spodobało) - coś więcej na ten temat?
>

Uważam, że albo się kogoś kocha- albo nie. Nie ma stanów pośrednich. Owszem-
można obdarzać kogoś mniejszą lub większą miłością- ale nie o tym tu
piszemy. Do tej pory próbowaliśmy miłości nadać definicję formalną. Owszem,
można próbować dalej- ale po co? Takiemu określeniu miłość się wymknie.
Dlatego, że jest uczuciem. Sami możemy stwierdzić, że kochamy (lub nie)-
jeśli mamy dostęp do swoich pragnień, emocji. Dobrą definicją bedzie innego
rodzaju definicja- taka wywodząca się z tao: miłość to to, co odczuwają
zakochani. Można "naokoło"- spróbować opisać- przykładami- co ta miłość
robi- i pięknie to jest ujęte w Liście św. Pawła. Tyle, że żeby się
zrozumieć wzajemnie- powtarzam, żeby podkreślic- trzeba samemu czuć.

Są ludzie zaburzeni emocjonalnie. Nie koniecznie socjopaci (to przypadek
ekstremalny)- ale sporo jest ludzi, którzy mają "zablokowany" dostęp do
swoich emocji. Ludzie ci mają jakieś wyobrażenia o miłości. Fałszywe lub
prawdziwe- nieważne. Są to jednak tylko wyobrażenia. Nie czują jej- i nie
wiedzą na ogół, co w ogóle czują. Ci ludzie potrafią tylko dać taką podróbę
miłości- czyli coś, co bierze sie z "głowy", czy też z innych, najczęściej
nieuświadomionych emocji (chęć pokazania się, manipulacji, etc). Mówią
innym: "kocham". Tyle, że wewnątrz tego nie ma treści. Są tylko słowa.
Oczywiście- nie mają pojęcia, czym jest miłość- mówią więc np dziecku: jak
cię kochać, jak masz takie kiepskie oceny? Albo: jesteś podły- mamusia cie
już nie kocha. Czy też mówią nawet dziecku, że go kochają- ale często
podkreślają, że ten synek sąsiadki jest o wiele lepszy od niego- tak się
świetnie uczy. Albo że ta twoja koleżanka, moja kochana córko- to taka
śliczna dziewczyna- a ty to sobie nigdy nie znajdziesz pożądnego chłopaka.
Itd, itp.

--

Chiron

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


90. Data: 2014-12-21 00:32:39

Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'
Od: "Chiron" <n...@s...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:6me6qy1ypln6.ki3uxfg5gav9$.dlg@40tude.net...
> Dnia Sat, 20 Dec 2014 19:12:26 +0100, Chiron napisał(a):
>
>> Jeśli będzie kochać- to
>> będzie to okazywał w sposób jawny:-)
>
> Tak, to prawda, wiem to z autopsji z moimi piesiorami, których zachowania
> W
> ODPOWIEDZI miłość są cudowne - dla postronnych to wręcz nie do uwierzenia,
> jak bardzo pies potrafi kochać i to okazać, ba, kiedyś ja sama nie miałam
> o
> tym pojęcia, wiem to dopiero od czasu,odkąd mam mojego własnego ukochanego
> Misiora-bernusia. Kot to co innego, koty RZĄDZĄ mną jak chcą, doskonale to
> wiem, ale poddaję się temu, bo to ja je kocham. Jednak pies KOCHA NAPRAWDĘ
> :-)
>
> PS. To biegnę poprzytulać się z moim Miśkiem :-)

To stadne zwierzę. W stadzie jest hierarchia- i wzajemna opieka członków
stada nad innymi. Pies bezbłędnie wskaże najważniejszą osobę w domu. Zajmie
się też osobą potrzebującą pomocy. Jak ktoś ma nie do końca dookreślony
wzorzec rodziny- to wystarczy obserwować zachowanie psa: on dokładnie wie,
jak "działa" stado zwane rodziną:-)
14 lat temu za namową dzieci szukaliśmy pieska- i tak trafiliśmy do
schroniska. Pani przyniosła szczeniaczki- z których jeden się jej wyrwał- i
wczepił w moją koszulę pazurkami. No to już miałem psa:-) Dokładnie od
samego początku działał u niego w sposób bezbłędny mechanizm swój- obcy.
Zawsze wykazywał zaniepokojenie, jak brał go na ręce ktoś spoza rodziny.
Potem, jak dorósł- potrafił się przed tym obronić:-).
--

Chiron

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 8 . [ 9 ] . 10 ... 20 ... 22


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Znowu nas ograbili
Katolickie mordy częć 2
Katolickie mordy część 1
Ciekawa teoria
Filmuś australijski

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »